Zapytałam na grupie dla rodziców o infekcję. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam

mamadu.pl 6 godzin temu
Jesień w przedszkolu to sezon pełen infekcji – COVID-19, angina, szkarlatyna i klasyczne przeziębienia atakują jedno po drugim. Rodzice często czują się bezradni, gdy dzieci wracają z placówki osłabione i zarażają się kolejnymi chorobami. Warto pamiętać, iż komunikacja między rodzicami i informowanie o chorobach może realnie chronić dzieci i całe rodziny.


Przedszkolaki jesienią chorują na potęgę


Jak większość rodziców w okresie jesiennym, ja również walczę z chorobami dzieci i staję na głowie, by wzmocnić ich odporność. Mamy jeszcze kilka tygodni jesieni przed sobą, a w naszym domu gościł już COVID-19, angina, szkarlatyna i kilka mniejszych infekcji z objawami klasycznego przeziębienia.

Doskonale zrozumieją mnie rodzice przedszkolaków, bo to one najwięcej chorują: spędzają dni w dużym skupisku dzieci i dopiero uczą się prawidłowych nawyków w dbaniu o higienę, więc w takich okolicznościach łatwo o zakażenia.

Do tego dochodzi fakt, iż dzieci w tym wieku budują swoją odporność, a najmocniej wzmacniają ją, właśnie przechodząc przez różne choroby. Lekarze często powtarzają, iż ten trudny czas trzeba po prostu przeżyć i przeczekać, bo z każdym kolejnym rokiem tych infekcji będzie coraz mniej.

Ostatnio jednak miałam sytuację, w której zwątpiłam w to, czy faktycznie chorób będzie mniej. A wszystko przez brak informacji i współpracy między rodzicami w przedszkolu. Mój syn od 3 tygodni jest w domu. W międzyczasie był po chorobie w placówce dosłownie 2 dni, po czym wrócił z kolejną infekcją.

Ze zmęczenia i frustracji napisałam na przedszkolnej grupie wiadomość z informacją o chorobie zakaźnej i prośbą o to, by nie przyprowadzać do placówki chorych dzieci. Chodziło mi o to, iż te kilkulatki, które wracają osłabione po chorobie, od nowa łapią różne zakażenia. Wtedy choćby nikt nie odpisał na mój komentarz.

W ostatnich dniach inna mama zapytała na grupie wprost, czy wśród dzieci rodzice zaobserwowali jakieś objawy tzw. jelitówki. Jej synek wymiotował, miał temperaturę i biegunkę, więc chciała się upewnić, iż zakażenie jest w przedszkola. Dała też znać na wszelki wypadek innym rodzicom, iż infekcja wirusowa krąży w naszej grupie.

Choroby w grupie są, ale rodzice o nich milczą


Jakie było moje zdziwienie, kiedy kilka matek odpisało, iż ich dzieci owszem, są chore, ale mają inne infekcje. Tu pojawiły się wirusówki, ale też szkarlatyna, angina czy ospa. Warto zaznaczyć, iż to choroby zakaźne, które w przypadku niektórych dzieci mogą naprawdę być groźne.

Nikt nie raczył na grupie czy paniom nauczycielkom powiedzieć, iż dzieci przechodzą takie choroby. Dzięki takiej informacji można by się było izolować. Niektórzy mają w rodzinach kobiety w ciąży, inni osoby z nowotworami albo z osłabioną odpornością. Dla nich choroby zakaźne wieku dziecięcego wcale nie muszą być lekkimi infekcjami. Warto czasami mieć w sobie trochę poczucia odpowiedzialności i patrzeć trochę dalej niż czubek własnego nosa...

Ta sytuacja uświadomiła mi, jak ważna jest komunikacja i kooperacja między rodzicami, zwłaszcza w przedszkolu, gdzie choroby dzieci rozprzestrzeniają się błyskawicznie. Każdy z nas chce chronić swoje dziecko, ale zapominamy, iż chroniąc innych, chronimy również siebie i własne rodziny. Informacja o chorobie, choćby jeżeli nie dotyczy naszego dziecka, może pomóc innym podjąć odpowiednie środki ostrożności i ochronić osoby najbardziej narażone.

Warto czasami spojrzeć poza własny dom, wykazać się odpowiedzialnością i empatią – w końcu wspólne bezpieczeństwo zaczyna się od takich małych, prostych gestów, jak zwykłe poinformowanie grupy o chorobie. To prosty krok, który może realnie zmniejszyć liczbę infekcji i ułatwić przetrwanie sezonu chorobowego dla wszystkich.

Idź do oryginalnego materiału