Noworoczna niespodzianka
Maja spieszyła się do domu, nie zwracając uwagi na śliskie chodniki. Nic dziwnego – w torebce miała dwa bilety na samolot. Na południu czekał na nich zarezerwowany pokój w hotelu. Od dawna marzyli, żeby spędzić święta gdzieś nad morzem, w cieple, bez zmartwień. Żeby nie stać przy garach, tylko wypoczywać, pływać w basenie. Poczuli się jak w bajce.
Ale ciągle coś stawało na przeszkodzie. Raz brakowało pieniędzy – oszczędzali na wkład własny do mieszkania. Innym razem w wirze codzienności zapominali wcześniej kupić bilety, zarezerwować nocleg…
Teraz mieli już własne M. Do spłaty zostało niewiele. Czas pomyśleć o dziecku. A jeżeli nie teraz, to z niemowlakiem długo nie uda im się spełnić marzenia. Dlatego Maja postanowiła zrobić Krzysiowi noworoczny prezent.
Oczywiście, teściowa na pewno się obruszy, iż Maja wyrzuca pieniądze na głupoty. Że nad morzem zimą nie ma co robić. A co z nimi, z rodzicami? Dlaczego nie poradziła się ich? Będą pretensje, urazy. W ogóle, usłyszy od niej niemało. Teściowa i tak jej nie znosi, a teraz – strach pomyśleć, co wyprawi. Nic, nie zabije jej. Jakoś to przeżyje. Za to jak zaskoczy Krzysia! Jaką mu zgotuje niespodziankę!
Gdyby się jednak spytała, teściowa od razu by zrobiła awanturę i nie byłoby żadnej niespodzianki. I pewnie w ogóle by nie pojechali. Że prezent może się mężowi nie spodobać, albo iż nagle zmieni plany – do głowy by Mai nie przyszło. Krzysio zawsze mówił, iż nie rozumie, po co całą noc obżerać się sałatkami przed telewizorem. Wolał towarzystwo i zabawę.
Do dziś koperta z biletami leżała w szufladzie biurka w pracy. Dziś postanowiła zabrać ją do domu i wręczyć mężowi. Lecieć mieli za dwa dni.
Wróciwszy do domu, Maja położyła kopertę pod choinką tak, żeby Krzysio od razu ją zobaczył. Przebrała się i zaczęła gotować kolację, nasłuchując, czy nie otworzą się drzwi. Co chwilę zerkała na zegarek.
O wpół do dziewiątej zaczęła się niepokoić. Na kuchni dawno ostygł obiad, a Krzysia wciąż nie było. Nastrój jej gwałtownie się pogarszał. Dzwoniła kilka razy, ale telefon męża był wyłączony. Maja chodziła nerwowo po mieszkaniu, co chwila podbiegała do okna, patrzyła, czy na podwórko nie wjeżdża jego samochód. Do głowy cisnęły jej się czarne myśli, jedna straszniejsza od drugiej. Wciąż wybierała numer Krzysia, ale za każdym razem automat informował ją bezdźwięcznym głosem, iż abonent jest niedostępny.
Maja odpędzała od siebie złe myśli, przekonywała siebie, iż Krzysio spotkał się z kolegami i zapomniał o czasie. Ale dlaczego wyłączył telefon? Dlaczego nie dał znać?
Raz choćby wyjrzała za drzwi. Kiedyś jej ojciec dobrze się zabawił ze znajomymi. Ci przyprowadzili go pod dom, ale znając surowy charakter matki, nie odważyli się wejść. Posadzili go pod drzwiami, opartego plecami o ścianę, i poszli. Na szczęście sąsiad wracał późno, zobaczył śpiącego i zadzwonił do nich.
Za drzwiami nikogo nie było, na klatce nie słychać było kroków. O biletach i niespodziance Maja już choćby nie myślała – byle tylko nic się nie stało Krzysiowi.
O spaniu nie było mowy. Usiadła na kanapie, podkurczyła nogi i przygotowała się na całą noc czuwania. W ciszy nocy rozległ się dzwonek telefonu – jak wystrzał. Maja drgnęła, złapała komórkę, zerwała się z kanapy.
– Krzysiu, gdzie jesteś? Co się stało? – krzyknęła do słuchawki.
– Nic się nie stało – odpowiedział obcy kobiecy głos, słodki jak syrop. Ze zdumienia Maja odsunęła telefon od ucha, spojrzała na wyświetlacz – dzwoniono z numeru Krzysia. – Śpi twój Krzysio. Jak dzieciątko śpi – zaśpiewał miodowy głos.
– Gdzie śpi? Dlaczego? Kto mówi? – spytała Maja, choć już wiedziała, co usłyszy.
Kiedy opowiedziała koleżance o planowanej niespodziance dla męża, tamta się uśmiechnęła i opowiedziała historię swojej siostry. Ta podarowała mężowi karnet na basen z sauną dla dwojga. Poszli parę razy. Potem mąż się przeziębił, a potem nawaliła praca i nie było czasu w basen.
Siostra poszła sama. Na miejscu przeszukała całą torbę, ale karty klubowej nie znalazła. Zawsze ją nosiła przy sobie. Recepcjonistka powiedziała, iż pół godziny wcześniej karta została zarejestrowana. Wtedy siostrze wszystko się wyjaśniło. Po pół godzinie zobaczyła wychodzącego z szatni męża pod rękę z jakąś dziewczyną. Tak odkryła jego zdradę. Koleżanka powiedziała wtedy, iż nie ma nic przeciwko niespodziankom, ale trzeba z nimi uważać.
Wszystko to w ułamku sekundy przeleciało Mai przez głowę. Ocknęła się na dźwięk głosu.
– Krzysio śpi u mnie. Żyje, nic mu nie jest, nie martw się. Dom”W końcu, po długich miesiącach wędrówki przez ciemność, Maja znalazła w sobie siłę, by ruszyć naprzód, a uśmiech, który pojawił się na jej twarzy, gdy po raz pierwszy od dawna poczuła wiatr we włosach i słońce na skórze, był dowodem, iż choćby najgorsza burza kiedyś mija.”