Życie matki nigdy nie jest proste, ale dla Joanny — bohaterki tej historii — było wyjątkowo trudne. Od lat samotnie wychowywała trójkę dzieci. Kochała je ponad wszystko i robiła, co mogła, by zapewnić im godne życie. Jednak z każdym miesiącem było coraz gorzej. W pewnym momencie rozważała choćby oddanie dzieci do domu dziecka, by zapewnić im lepsze warunki.
Trudna codzienność
Joanna pracowała ciężko, ale i tak ledwo wiązała koniec z końcem. Najstarsza córka, 10-letnia Zosia, doskonale widziała, iż mama nie daje sobie rady. Słyszała, jak po powrocie z pracy mama narzekała na ceny i brak pieniędzy.
Młodszy brat Zosi, Kacper, czuł, iż mama często powstrzymuje łzy. Przytulał ją z całych sił, chcąc dodać jej otuchy. Wiedział jednak, iż to za mało.
Najmłodszy, trzyletni Staś, nie rozumiał jeszcze w pełni sytuacji, ale wyczuwał smutek, który często unosił się w powietrzu.
Dramatyczna decyzja
Joanna nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc. Rodzina mieszkała daleko, a były mąż nie interesował się losem dzieci. Codzienność w wynajmowanym mieszkaniu w Łodzi była coraz trudniejsza. W końcu pojawiła się bolesna myśl — może dzieciom będzie lepiej w placówce opiekuńczej, gdzie przynajmniej będą miały co jeść.
Zosia i Kacper byli przerażeni, ale widząc zmęczenie mamy, przyjęli to w milczeniu. W głębi duszy oboje chcieli, żeby mama w końcu odetchnęła.
Nieoczekiwana szansa
Pewnego dnia Joanna szła ulicą i zobaczyła, jak przed nią przewróciła się kobieta. Natychmiast ruszyła jej na pomoc. Okazało się, iż kobieta nazywała się Anna i była właścicielką dużego domu pod Poznaniem. Miała syna w wieku przedszkolnym i właśnie straciła gosposię oraz nianię.
Joanna, widząc w tym szansę, opowiedziała swoją historię. Powiedziała wprost:
— Nie chcę oddawać dzieci, ale sama nie dam rady. Mogłabym pomóc w domu i zająć się pani synkiem.
Anna, poruszona historią Joanny, zaproponowała jej pracę niemal natychmiast.
Nowy początek
Joanna razem z dziećmi wprowadziła się do dużego domu. Otrzymała oddzielny pokój dla siebie i dzieci. W zamian zajmowała się domem i opiekowała się synem Anny.
Dzieci gwałtownie odnalazły się w nowej rzeczywistości — pomagały w sprzątaniu, gotowaniu i zaprzyjaźniły się z synkiem Anny. Joanna po raz pierwszy od lat poczuła, iż jej życie zaczyna się układać.
Lekcja dla nas wszystkich
Czasem życie stawia nas w sytuacjach bez wyjścia, ale nie można się poddawać. Joanna nie straciła nadziei i los ją nagrodził. Czasami pomoc przychodzi z zupełnie nieoczekiwanej strony. Trzeba tylko otworzyć serce i mieć odwagę zaufać drugiemu człowiekowi.