"Córka przywozi dzieci z walizką i poczuciem, iż to oczywiste. Babcia przecież nie ma swojego życia"

mamadu.pl 1 dzień temu
"Zawsze jest to samo. Córka zajeżdża pod dom, wypakowuje dzieci, walizkę, notes z instrukcjami i… jedzie dalej. W jej oczach nie ma pytania, tylko założenie – przecież mama, czyli babcia, zawsze pomoże, zaopiekuje się, ogarnie. Ta mama stała się kobietą w służbie rodziny, choć nikt jej o zgodę nie pytał" – napisała do nas Ewa.


Bez pytania, bez "czy możesz" – tylko "weź, bo muszę..."


"Ok. Wiem, iż moja córka nie robi tego złośliwie. Mówi: 'Mamo, potrzebuję cię', ale nie pyta: 'Czy chcesz?'. Bo przecież mama zawsze była – przy przeprowadzkach, przy rozwodzie, przy zapaleniu ucha, przy niedzielnych obiadach.

A teraz, kiedy dzieci są małe, to naturalne, iż babcia się nimi zajmie. Tylko iż gdzieś pod tą warstwą naturalności kryje się niewypowiedziane: 'Twoje życie już się skończyło, teraz jesteś na dyżurze'.

Gdzie kończy się pomoc, a zaczyna wykorzystywanie?


Pomoc to coś, co robimy z potrzeby serca, czasem z radością, czasem z wysiłkiem – ale z własnej woli. Pomoc to nie grafik. Pomoc nie przyjeżdża z walizką i planem dnia. Pomoc nie ma formy oczekiwania i obowiązku.

A jednak tak łatwo wpaść w pułapkę: 'Przecież jesteś babcią, przecież kochasz, przecież lubisz spędzać z nimi czas'.

Oczywiście, iż lubię. Ale kochanie wnuków nie oznacza rezygnacji z siebie.

Nikt nie widzi samotnych babć na posterunku


Mówi się o samotnych matkach, mówi się o zmęczonych ojcach. Ale o samotnych babciach – rzadko. Tych, które nagle, z dnia na dzień, dostają drugie macierzyństwo. Bez urlopu, bez systemowego wsparcia, bez prawa do odmowy.

One nie wychodzą na protesty. One w ciszy podgrzewają zupkę, przebierają pieluchę i czytają te same bajki dziesiąty raz, bo 'tak trzeba'. I nikt nie pyta: 'A co z tobą?'.

Córka myśli, iż to oczywiste – bo tak ją wychowałam


Najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, iż moja córka naprawdę nie chce mnie skrzywdzić. Ona myśli, iż tak właśnie działa miłość. Że się wspieramy. Że przecież ja zawsze mówiłam: 'Rodzina to priorytet'.

Więc może to ja zasiałam to przekonanie – iż moje życie jest zawsze na drugim miejscu, jeżeli ktoś z bliskich mnie potrzebuje.

Tylko iż kiedyś miałam siłę. Dziś mam 63 lata i bolące kolana. I marzenie o tym, żeby mieć dzień tylko dla siebie.

Kocham je, ale chcę mieć prawo do odmowy


To nie jest historia o braku miłości. To jest historia o granicach. O tym, iż babcia nie jest bezpłatną opiekunką na każde zawołanie.

Kocham moje wnuki. Czasem za nimi tęsknię, kiedy ich nie ma. Ale chcę, żeby wiedziały, iż babcia to też osoba, która ma swoje życie, plany, zmęczenie, pragnienia. I iż odmowa nie oznacza braku miłości. Oznacza troskę – także o siebie.

Nie chodzi o to, żeby nigdy mnie nie prosiła. Chodzi o to, żeby zapytała, nie założyła. Żeby czasem zadzwoniła bez 'mam prośbę', tylko z pytaniem: 'Jak się dziś czujesz, mamo?'.

Bo ja naprawdę chcę być częścią ich życia. Tylko nie chcę być w nim zadaniowo, z automatu. Chcę być z wyboru".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału