"Zostawił mnie, bo wiedział, iż sobie poradzę"

kobietaxl.pl 2 dni temu

Miał być najpiękniejszy okres w życiu


Monika i Emil byli małżeństwem od 17 lat. Ona jest notariuszem, a on prowadzi firmę projektującą i budującą ogrody. Mieli piękny dom na przedmieściach i dwójkę dzieci w wieku 13 i 12 lat.

- Wtedy sądziłam, iż teraz nadchodzi mój najpiękniejszy okres w życiu – przyznaje Monika – Jestem już po 40-tce, mam odchowane dzieci, które dobrze sobie radzą w szkole i nie sprawiają problemów wychowawczych. W pracy zdobyłam uznanie i dobrze zarabiam, firma męża, po latach jego wielkich starań, zyskała grono klientów i przynosiła przyzwoite zyski, byliśmy oboje zdrowi, wyremontowaliśmy dom naszych marzeń. Czego chcieć więcej?

Monika sądziła, iż jak tylko dzieci jeszcze trochę podrosną, to oboje z mężem będą mogli zimą wyjeżdżać na długie zagraniczne wakacje, do miejsc, o których tylko marzyła. Zrobiła sobie choćby listę miast i krajów, które będą wspólnie odwiedzać.

- Już siebie widziałam, jak u boku męża siedzę na pokładzie katamaranu i obserwujemy baraszkujące delfiny, albo jak wspinamy się na zbocze by podziwiać posągi niezwykłych Moai na wyspie Wielkanocnej – przyznaje – Dotychczas, jeździliśmy z dziećmi w takie miejsca gdzie są jakieś rozrywki także dla nich. Ja i moje romantyczne marzenia były na drugim planie, wszystko planowałam i załatwiałam, tak aby cała nasza rodzina była zadowolona.

Sprawy domowe, obsługa dzieci i załatwianie formalności urzędowych dotyczących spraw rodziny, od początku były na głowie Moniki.

- To było dla mnie zrozumiałe, iż muszę wziąć te sprawy na swoje barki, Emil ciężko pracował nad rozwinięciem firmy – opowiada kobieta – Przecież na początku, gdy wpadł na pomysł biznesu, to miał tylko kilka tysięcy, swoje pomysły i sprawne ciało. Wzięliśmy kredyt, aby kupił potrzebny sprzęt. Na szczęście jego ojciec dał mu swój warsztat na pierwszą siedzibę i tak to się zaczęło. Ja rodziłam dzieci, byłam na krótkich urlopach macierzyńskich, bo musieliśmy mieć stały dochód. Moja mama i teściowa pomagały nam z wychowywaniem dzieci. Jeszcze do dziś gotuję obiady na cały tydzień i zamrażam w pojemnikach, aby potem tylko odgrzewać. Zupy są na dwa dni. Nikt nie grymasi. Mąż nie raz chwalił mnie do rodziny i znajomych, iż ma taką cudowną i zaradną żonę. A ja się cieszyłam i jeszcze bardziej starałam się przychylić mu nieba, aby był ze mną szczęśliwy. Ja bardzo męża kochałam. To wspaniały mężczyzna, ale jak się okazało, nie tylko ja tak myślałam.

Zwiastunem nadciągających kłopotów okazał się młodszy brat Emila, Janek. Między braćmi jest 10 lat różnicy, Janek był niespodziewanym dzieckiem starszych rodziców. Byli koło czterdziestki, gdy pojawił się na świecie. Od razu ich zawojował. Stanowił oczko w głowie matki i ojca. Dziecko było rozpieszczane od samego początku. Zawsze miał, co chciał, ale nigdy nie nauczył się doceniać tego, co posiada i ponosić odpowiedzialności za swoje błędy. Wszystko miał wybaczane, no bo to przecież „mały chłopczyk”.

- Lubiłam Janka, potrafi być uroczy, robi te swoje wielkie oczy jak kot ze Shreka i człowiek, choćby jak się na niego wścieka, to w końcu odpuszcza – opowiada Monika – Janek jest w dodatku bardzo przystojny, ma piękne czarne loki, jest wysoki i wysportowany. Nic dziwnego, stale gra w tenisa i uprawia sporty wodne. choćby dostał się na uczelnię sportową. Chciał zostać trenerem, ale miał w głowie imprezy i romanse, a nie naukę, więc go w końcu wywalili. Wtedy teść się wściekł, chciał go wyrzucić z domu. Mój mąż się zlitował i przyjął go do firmy. Brat miał się zajmować marketingiem i dostawami. Wiem, iż różnie to wyglądało, Emil nie o wszystkim mi mówił, aby mnie nie denerwować. Mąż ma generalnie dobre serce, niedługo przygarnął do firmy dziewczynę z domu dziecka. Nikola skończyła średnią szkołę rolniczą, nie dostała się na studia więc otrzymała jakieś małe wsparcie od państwa, żeby się usamodzielniła, ale to bardzo trudne zadanie bez wsparcia bliskich. Dziewczyna nie miała żadnej rodziny. Emil na początku nie zamierzał jej zatrudniać, ale jak zaczęła płakać i opowiadać o swojej sytuacji, to ją z litości przyjął do pracy. Jeszcze pomógł znaleźć jakieś tanie mieszkanie do wynajęcia. Załatwił niedrogi remont, bo to była zwyczajnie nora. Nikola była wdzięczna i szczęśliwa. Ja też byłam zadowolona, iż mam takiego dobrego i szlachetnego męża.


W rodzinie zawsze jest czarna owca


Nikola gwałtownie odnalazła się w nowym miejscu pracy. Była bardzo miła i pracowita. Emil nie mógł się jej nachwalić, iż tak się gwałtownie wszystkiego uczy, robi za dwie osoby i jest taka wesoła. Dziewczyna błyskawicznie zaprzyjaźniła się z Jankiem.

- Była taka obrotna i pracowita, iż po czterech miesiącach zaszła w ciążę z bratem Emila, wybuchł skandal – mówi Monika – Gdy Nikola poinformowała Janka, iż spodziewa się dziecka, to ją wyśmiał i stwierdził, żeby nie liczyła na ślub, bo specjalnie złapała go na „brzuch”. Zażądał, aby rozwiązała ten problem, najlepiej w Czechach. Powiedział, iż pokryje koszty „pomyłki”. Oczywiście, Nikola przybiegła z płaczem do Emila. Mąż był wstrząśnięty zachowaniem brata, powiedział rodzicom, doszło do strasznej awantury. Ja byłam po stronie dziewczyny, myślałam sobie wtedy, młoda 19 lat, co to jest? Głupia i naiwna, w szkole nie miała nauki o antykoncepcji, nie miała też matki, która by ją uświadomiła. Zakochała się i dała się wykorzystać bawidamkowi, jakim niestety jest Janek.

Rodzina chciała, aby chłopak wziął ślub, o aborcji nie mogło być mowy. To są konserwatywni i porządni ludzie. Ale on się zaparł, iż za nic się z Nikolą nie ożeni. Dla niego to była zwykła wpadka. Ojciec się wściekł i wyrzucił syna z domu, a Emil brata z pracy. Janek miał wrócić gdy dojdzie do rozumu i zachowa się jak mężczyzna.

Janek dostał szału, dopadł Nikolę na ulicy, zaczęli się szarpać i kłócić. Przy licznych świadkach krzyczeli na całe gardło najgorsze rzeczy pod swoim adresem. Mężczyzna przysięgał, iż ma gdzieś tego „bękarta”, bo ona doskonale wiedziała, co robi. Dziewczyna płakała, iż mu nie daruje tej ciąży i iż za to zapłaci, bo choć jest sierotą, to nie da się tak traktować! Rozganiali ich obcy ludzie, bo by się pobili. Nikola z płaczem pobiegła do domu, a Janek gdzieś przepadł na kilka dni. Nie odbierał telefonów.

- Mąż jak zwykle zachował się szlachetnie, poszedł do mieszkania Nikoli i ją pocieszał, obiecał, iż się nią zaopiekuje – opowiada Monika – Wrócił w nocy, cały czas opowiadał jaki ten Janek to „palant”. Ale bomba wybuchła na drugi dzień. Zadzwoniła do niego zapłakana Nikola, była w szoku, zrozpaczona przyznała Emilowi, iż właśnie poroniła. Oczywiście, mój mąż wszystko rzucił i pobiegł do niej aby ją wesprzeć. Gdy rozgrywały się te dramaty, ja jak zwykle, zajmowałam się naszym domem, naszymi dziećmi i swoją pracą. Emil nie miał do tego głowy.

Po całej tej przykrej sytuacji teściowie Moniki trochę odetchnęli. Janek nie był już ojcem niechcianego dziecka. Monika współczuła Nikoli, ale również uznała, iż sytuacja powinna wrócić do normy. Życie toczyło się dalej, poronienia na tak wczesnym etapie ciąży są częste. Nikola była młodą kobietą u progu dorosłości, miała przed sobą przyszłość. Ta historia powinna ją nauczyć ostrożnego wyboru przyszłego partnera na ojca swojego dziecka. Tymczasem Nikola popadła w depresję, nie podnosiła się z łóżka, nie chciała jeść. Emil robił i przynosił jej zakupy, załatwił dobrego lekarza psychiatrę. choćby ją do niego zawiózł. Oczywiście dał jej urlop na podratowanie zdrowia.

- Zaczynało mnie to wszystko trochę niepokoić, on codziennie do niej zaglądał, albo dzwonił – wspomina Monika – Gdy go o to delikatnie zapytałam, stwierdził, iż Nikola jest prawie w wieku jego dzieci i traktuje ją po ojcowsku. Przecież to sierota, nie ma nikogo, jest taka słaba i bezbronna. Do tego dodał, „to nie jest taka silna kobieta jak ty, która sobie zawsze ze wszystkim poradzi”. I to mi się już nie spodobało. Ale co mogłam wtedy zrobić?

Monika wiedziała, iż Emil ma wyrzuty sumienia, bo przyjął do pracy Janka i pozwolił, by pod jego okiem jego brat tak beztrosko zabawił się z młodą dziewczyną, którą potem potraktował jak „śmiecia”. W mieście ludzie plotkowali o fatalnym romansie i zrobieniu „brzucha” sierocie z domu dziecka przez Janka, skandalu z awanturą na ulicy też nie dało się wymazać.

- Emilowi zależało na opinii, przecież to biło w jego firmę i naszą rodzinę, wmawiałam sobie, iż robi to dla naszego dobra – tłumaczy Monika – Po miesiącu kuracji i troskliwej opieki ze strony Emila, Nikola w końcu wróciła do zdrowia i do pracy. Byłam choćby taka dobra, iż zaprosiłam ją do nas na niedzielny obiad. Ugotowałam rosół z perliczki, żeby dodał jej sił. Nikola przyszła, była bardzo skromnie ubrana, prawie jak uczennica na egzaminie. Zachowywała się jak spłoszony ptaszek. Emil wszystko jej podawał, dbał o nią jakby miała się rozpaść. Ona była w niego wpatrzona jak w jakiegoś boga. Wtedy mój starszy syn zapytał mnie w kuchni „mamo o co chodzi tacie z tą Nikolą?” I to mnie otrzeźwiło. Stanęłam w drzwiach i zobaczyłam jak mój mąż patrzy na tę dziewczynę, to nie było ojcowskie spojrzenie. Postanowiłam z tym skończyć.


W starym piecu diabeł pali


Po obiedzie, gdy Monika została w kuchni pozmywać naczynia, Emil szarmancko odwiózł dziewczynę do jej mieszkania. Nie mogła przecież jeszcze nadwyrężać się dłuższym spacerem. Tego wieczoru, gdy Monika i Emil znaleźli się w sypialni, żona poruszyła temat relacji z Nikolą.

- Powiedziałam wprost, iż chyba sytuacja zaszła za daleko i pomoc sierocie to jedno, ale taka poufałość to już przesada – mówi – Mąż się oburzył, zaczął mi przysięgać, iż nic między nimi nie ma i ja sobie coś ubzdurałam. Ta jego gwałtowna obrona tej dziewczyny, zaczerwieniona twarz, to już był sygnał, iż kłamie. Zażądałam, aby ograniczył kontakty, żadnych wizyt domowych i wspólnych spotkań poza pracą. Natychmiast się zgodził. choćby zaczął żartować, iż na starość mi odbija i robię się zazdrosna. To słowo „starość” bardzo mi się nie spodobało.

Przez kolejne tygodnie wyglądało, iż sprawa z Nikolą została rozwiązana. Emil wracał do domu jak zwykle, nie opowiadał już co się dzieje w firmie i nie wspominał o dziewczynie.

- Nasze relacje w sypialni zostały zamrożone, myślałam iż się zwyczajnie na mnie obraził. Czekałam spokojnie aż mu przejdzie – opowiada Monika – Mój mąż miał zawsze wysokie libido, nasz seks był satysfakcjonujący, więc sądziłam, iż za jakiś czas znowu będzie między nami dobrze. Po dwóch miesiącach abstynencji zapytałam go po prostu co się dzieje, odparł, iż nic. Jest zmęczony, ma bardzo dużo na głowie, zwłaszcza po odejściu Janka. Faktycznie, przejął jego zadania. Ale coś było nie tak. Czułam, iż nie jest szczery, nie wiedziałam tylko co ukrywa.

Emil był coraz bardziej zamknięty w sobie, unikał w domu żony. Nie żartował jak zwykle, milczał przy stole, widać było, iż myślami błądzi gdzie indziej. W końcu dzieci zapytały matki co się dzieje?

- Skąd miałam wiedzieć? On nie chciał rozmawiać. Zbywał mnie, był już nieprzyjemny – wspomina – Najpierw przypuszczałam, iż może firma bankrutuje. Nie dopuszczałam najbanalniejszego wytłumaczenia – romansu. Pewnej soboty, gdy nasze dzieci wyszły do znajomych, mąż otworzył koniak, nalał sobie i mnie po kieliszku, poprosił abyśmy siedli przy kominku. A potem mi wypalił, iż Nikola jest znowu w ciąży, tym razem z nim. Tymi słowami mnie zwyczajnie zabił. Nic nie czułam, jakbym stała się nagle martwa. Kompletnie nic. Całe moje życie, rodzina, dom, moja miłość i poświęcenie dla tego mężczyzny, moja praca, moje marzenia, nagle nie znaczyły nic. Stałam się pusta. Powiedziałam tylko „aha, no to gratulacje” i wyszłam. Uciekłam z domu jak stałam. Pobiegłam, gdzie oczy poniosą, błąkałam się kilka godzin po ulicach. choćby nie płakałam, byłam oszołomiona. Gdy wróciłam, mąż spał w pokoju gościnnym.

Nie było rozpaczy, błagania ani szantażu. Oboje gwałtownie ustalili warunki rozwodu. Monika nie mogła patrzeć na mężczyznę, który tak bardzo ją zdradził i zawiódł. On nie próbował już się tłumaczyć. Dzieci, gdy usłyszały co zrobił, nie chciały z nim rozmawiać.

Rozstali się, dzieci zostały z matką, ustalili też, iż dom zostanie dla Moniki.

- Gdy sprawa rozwodowa dobiegła końca, Emil podszedł do mnie i powiedział, iż on by tego nigdy mnie nie zostawił, gdyby nie wiedział, iż ja sobie doskonale ze wszystkim poradzę. Co innego Nikola, słaba i bezbronna. A przecież ja zawsze byłam taka zaradna, jak siłaczka – śmieje się gorzko Monika - Tak mi podziękował za lata miłości, poświęcenia i oddania. Już nigdy nie będę taka naiwna i dobra. A Nikola wygrała los na loterii. On na pewno nigdy jej nie zostawi, bo ona zawsze będzie taka delikatna i bezradna. Teraz pluję sobie w brodę, iż nie zareagowałam wcześniej, iż też uważałam, iż trzeba dziewczynie pomóc. Wyhodowałam żmiję na własnej piersi.

Idź do oryginalnego materiału