10 maja 2019
Czasem wydaje mi się, iż moje życie pisze scenariusz ktoś bardzo przewrotny. Wychowałem się w Poznaniu, w przeciętnej rodzinie, gdzie tradycje zawsze były ważne, a rodzice mówili, iż rodzina to największy skarb. Gdy poznałem Majkę moją przyszłą żonę od początku wiedziałem, iż to ktoś wyjątkowy. Kiedy oznajmiła mi, iż zostaniemy rodzicami, trochę spanikowałem, ale podjęliśmy decyzję, żeby się pobrać. Tak po prostu bo tak trzeba.
Zamieszkaliśmy z rodzicami na Wildzie. Nie było łatwo wiecznie ciasno, brak prywatności, szelest starych podłóg i rozmowy prowadzone półgłosem, żeby inni nie słyszeli. Gdy urodził się Stanisław, poczułem ulgę i euforia wreszcie miałem syna! Jednak cały czas czułem, iż nie wszystko idzie tak, jak trzeba.
Po dwóch latach zaciągnęliśmy kredyt w złotówkach i przenieśliśmy się do własnego mieszkania na Dębcu. Zdało się, iż świat stoi przed nami otworem. niedługo Majka poinformowała mnie, iż znów jest w ciąży. Urodziła się nasza córeczka, Jagoda moja własna, mała księżniczka.
Jednak z czasem coś zaczęło mnie w środku gryźć. Ani Staszek, ani Jagoda nie przypominali mnie, a tym bardziej Majki oba rude, piegowate, żywe jak iskry, podczas gdy u nas w rodzinie nikt takiego wyglądu nie miał. Zaczęły mnie nachodzić wątpliwości, których nie potrafiłem się pozbyć. Wstydziłem się o tym z kimkolwiek porozmawiać, choćby z bratem. Po tygodniach rozkmin i nieprzespanych nocy, zdecydowałem się zrobić test DNA czułem, iż tylko to mnie uspokoi.
Wysłałem próbki do laboratorium pod Warszawą, czekając na wyniki niemal dwa tygodnie. Gdy wreszcie zadzwonili, pojechałem po nie tak szybko, jak nigdy wcześniej nie jechałem. Kamień spadł mi z serca byłem tatą, nie było żadnych wątpliwości. Powinienem wyrzucić te papiery od razu. Ale nie zrobiłem tego.
Kilka dni później znalazłem się na środku naszego salonu. Majka rzuciła mi w twarz całą dokumentację. Krzyczała, iż nie ufam, pytała, jak mogłem dopuścić do takiej zniewagi. Nie potrafiłem się bronić siedziałem z opuszczoną głową. I wtedy to się rozsypało rozstaliśmy się, Majka postawiła jasną granicę. Przez pięć lat nie mogę widywać dzieci.
Czasem siedzę przy tym samym stole w kuchni, oglądam stare zdjęcia i powtarzam sobie: ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Straciłem rodzinę przez własny lęk, nie ufając tym, których kochałem najbardziej. jeżeli kiedykolwiek uda mi się z Majką chociaż porozmawiać, chciałbym po prostu powiedzieć przepraszam.
Mam nadzieję, iż kiedyś mi wybaczy.





