Zrujnowałam życie mojej córce

twojacena.pl 1 dzień temu

Kochanie, dziś kończysz 32 lata! wykrzyknęła Natalia Kowalska, matka Zuzanny, podając jej manualnie robione buciki, które sama przyszyła na kursie rękodzieła. Zuzanna otworzyła szeroko oczy i wpatrywała się w matkę. Tak, już 32, czas pomyśleć o potomku. Nie starzeję się, a ty też. Chciałabym już przytulić wnuki. Moje koleżanki już mają prawnuki, a ja samotna babcia bez wnuków.

Zuzanna zarumieniła się. Nad stołem zapadła cisza. Zaproszone dwie przyjaciółki matki i trzy sąsiadki gapiły się na Natalię Kowalską.

Przepraszam, muszę położyć się, jestem zmęczona wymamrotała Zuzanna i wymknęła się ze stołu, nie chcąc, by goście zobaczyli czerwone oczy. Było jej strasznie przykro, iż matka nieustannie przypominała o nieubłaganym tykaniu zegara.

Tak tyka i co z tego? Po co mieć dziecko, gdy jedyną opiekunką ma się w starej mamie? Zuzanna nie miała choćby kandydata na ojca przyszłego dziecka, nie mówiąc już o mężczyznach gotowych wziąć ją pod swoje skrzydła.

Och dziewczyny, nie wiem, co robić Gdybyście miały synów, Zuzia byłaby już poślubiona. A wy, wszystkie dziewczyny, macie jedynie kłopoty. jęknęła Natalia, wzdychając.

Zuzanna mieszkała z matką w małym dwupokojowym w domu w Bodzentynie, małym miasteczku przy drodze do Łęcznej. Nie miała poważnych związków, a życie rodzinne wydawało się jej bajką z romansów. Pracowała w poczcie, codziennie dźwigając paczki, wysyłając listy i przyjmując zgłoszenia przy komputerze. Z taką rutyną często bolało ją plecy, a po powrocie do domu ledwo stała na nogach. Jedyną przyjemnością było najpierw coś zjeść, potem położyć się na kanapie, zamknąć oczy i nic nie myśleć.

Znowu się rozciągasz Chodź ze mną na wieczór poetycki! Jesteś młoda, piękna, po co leżeć jak foka? Może znajdziemy dla ciebie jakiegoś mężczyznę namawiała matka, widząc Zuzannę rozciągniętą jak koc na poduszce.

Mamo! Odłóż to. Odpoczywam! odpowiedziała Zuzanna.

Natalia, w przeciwieństwie do córki, była prawdziwą huraganem. Mimo iż miała ponad siedemdziesiąt lat, energia wciąż tryskała: koncerty w domu kultury, wyjazdy do Łodzi na spotkania seniorów, poezja własnego autorstwa. Zawsze była w biegu, zachęcając do pomocy innym i nie siedzenia bezczynnie. Gdyby jej energia była płynem, wystarczyłaby na całe pokolenie wnuków. Zuzannie takiej energii brakowało.

Mimo to Natalia nie przestawała bić w drzwi Zuzanny z pytaniami o przyszłość, wstrząsając czerwoną chustą, którą na urodziny podarowała córce.

Mamo, przestań już potrząsać, to jak czerwona chusta dla byka! krzyczała Zuzanna.

Zuzanno, kochanie, posłuchaj Jesteś już dorosła, czas pomyśleć o dzieciach! Chciałabym zobaczyć wnuki, zanim umrę

Mamo, nie wiem, czy chcę o tym myśleć. Praca ciężka, pensja w kilku złotówkach, plecy bolą, a my dwie w tym małym mieszkaniu jakbyśmy mogły mieć dzieci? Dzień minął, i chwała Bogu!

Właśnie, westchnęła matka, mogłabyś żyć trochę inaczej, nie tylko przy biurku i kanapie. Wiesz, ostatnio byłam u Elżbiety Stepanowej, jej wnuczka jest bystra

Rozumiem, mamo! odpowiedziała Zuzanna, nieco złośliwie. Ale nie mogę po prostu zajść w ciążę, bo ty chcesz wnuki! To wymaga małżeństwa, a mężczyzn przy mnie nie ma! Był jeden, Wacek, ale go odrzuciłaś!

Wspomnienia o Ivanie, dobrym chłopaku z zamożną rodziną, przeszły przez umysł Zuzanny, ale Natalia od razu powiedziała: nie, nie wolno ci z nim chodzić, zostań w domu!

Zuzanna została sama. Później Ivan spotkał się z jedyną przyjaciółką Zuzanny, Magdą, która nie była tak wybredna w mężczyznach. Pół roku temu Magda urodziła Ivanowi trzecie dziecko. Żyją szczęśliwie, nie leżą na kanapie, jedzą pierogi i popijają herbatę z czterema łyżeczkami cukru.

Ivan pamiętasz? mruknęła Natalia. Są i inni mężczyźni, tylko wyjdź ze swojego domu.

Powinnam była wyjść wcześniej, mamo! Kiedy chciałam studiować w Łodzi, powiedziałaś, iż nie dam rady sama. Mówiłaś, iż bez ciebie będzie mi źle!

Chroniłam cię! wykrzyknęła matka.

Chroniłaś? uśmiechnęła się Zuzanna. To była raczej kontrola. Nie pozwoliłaś mi wyjechać na studia, twierdziłaś, iż na ulicy czyhają oszuści. Zmuszałaś mnie do technikum, mówiąc, iż technicy są potrzebni, choć fizyka nie była moją mocną stroną, a ja prawie spadłam z drugiego roku!

Po prostu się nie starałaś, odparła matka.

Może lepiej mnie wyrzuciłaś! Nie, wiesz co? Z twojego rozkazu trafiłam na najgorszą specjalizację, tylko po to, by wypełnić grupę. Po co mi ta elektryka? Po co w poczcie?

Poczta to stabilna praca, zawsze jest, blisko domu, można wpaść na obiad. Czyż to nie dobre?

Mamo! Dla niektórych to szczyt marzeń, ale mnie to nie inspiruje.

No to urodzisz

Nie, mamo. Nie chcę mieć dzieci, jeżeli nie mogę im zapewnić normalnego życia. Nie chcę, by moja córka, tak jak ja, pracowała przy niekochanej pracy i liczyła dni do emerytury.

Matka patrzyła na córkę z niepokojem i bólem, nie pojmując, kiedy nastąpił ten przełom. Dlaczego Zuzanna, kiedyś pełna życia, stała się taką roślinką.

Starałam się, byś żyła lepiej, byś nie znała biedy! A twoja wdzięczność? Nie chcesz choćby wnieść radości, rodząc wnuki!

Mamo, nie chcesz może podjąć jakiejś pracy? Może nuda cię męczy, bo masz tyle sił, a nic nie robisz? Zostań nianią, spędź czas z dziećmi. Za te pieniądze może w końcu pojeżdżamy nad morze. Ja nigdy poza wsią nie wyjechałam, więc może choć na chwilę zobaczę świat. Mówią, iż jest dalej i ciekawiej niż droga od domu do poczty.

Natalia pokręciła głową.

Do kogo mam iść?

Do Ivana! Mają pieniądze, dzieci, więc bądź ich pomocnicą!

Do Ivana? usiadła, drżąc. Nie, nie pójdę tam, nie wezmą mnie, starą babcię.

Spróbuj. Nie pytają o pieniądze, pstryknęła Zuzanna. Wiedziała, iż matka nigdy nie pójdzie do Ivana na robotę, bo odrzuciła ją raz po raz.

Tak to było.

Czas płynął. Natalia przestała machać bucikami przed Zuzanną, skupiła się na swoim życiu i działalności społecznej. Na jednym z zebrań seniorów w Łodzi poruszyła temat problemów młodzieży i, nie rozmyślając, zaczęła narzekać nieznajomym, iż córka żyje bez ambicji, nie dąży do niczego.

Wychowałam roślinę na własną głowę, teraz zbieram plony uśmiechnęła się gorzko.

Jakie nawozy, takie i plony! Co dałaś córce oprócz rad i rozkazów? Może mieszkanie? Dobre wykształcenie? A może pomogłaś w życiu osobistym?

Czy mogę zrobić to za nią? mamrotała. Mój mąż odszedł, gdy dowiedział się, iż jestem w ciąży. Nikt nie pomagał, wszystko dźwigałam sama!

Po co wam dzieci, jak nie macie nic pod sercem? Nie byłaś gotowa, by zapewnić córce przyszłość! A teraz obwiniasz się, iż chce, by Zuzanna powtórzyła twoją los? Na pensję listowca? Brawo, matko roku!

Słowa nieznajomej zraniły Natalię. Najpierw odpowiedziała z irytacją, potem milczała i odeszła, nie zostając na herbatę po spotkaniu.

Cały wieczór była przygasła, wspomnienia przemykały jak mgła: zakazy jeżdżenia konno na farmie, przestrogi przed Ivanem (niewiarygodny), dyktowanie, co ma nosić, gdzie iść, zakazy wyjścia na tańce, bo tam piją mężczyźni. Nie pozwalała wstąpić na studia w Łodzi, bo tam niebezpiecznie, a jak można zostawić matkę?. Takie scenariusze powtarzały się w życiu Natalii i Zuzanny. Całe życie pod skrzydłami matki, a z czasem miłość przemieniła się w nadopiekuńczość. Wola Zuzanny została zdławiona, wszystkie pragnienia ścięte przy źródle.

Natalia westchnęła. Zrozumiała, iż to ona zbudowała Zuzannie taki świat, w którym nie ma miejsca na marzenia. Postanowiła zmienić coś natychmiast.

Następnego dnia poszła do sąsiadki, przyjaciółki matki Ivana, i zapytała, czy nie potrzebują niani.

Słyszałam, iż szukają pomoc. Trzecią dziewczynkę właśnie urodzili i nie radzą sobie. A ty, szukasz podwórka? spytała sąsiadka.

Szukam. jeżeli wezmą, pójdę z radością.

Natalia dostała pracę. Było ciężko, ale bardzo ją satysfakcjonowało. Troje maluchów, maleńka wypłata i codzienne uśmiechy.

Zuzanna, dowiedziawszy się o nowej pracy matki, zaskoczona i ucieszona, nie słyszała już jej nieustannych pytań. Matka wracała zmęczona, kładła się spać. Po kilku miesiącach zarobiła tyle, iż mogła wysłać córkę na wakacje.

Kiedy nadszedł czas kupna wyjazdu, Natalia, po namyśle, kupiła jedną wycieczkę dla Zuzanny. W dniu urodzin podarowała bilet.

Córeczko, dziś masz 33 lata! Gratuluję i mówię: życie dopiero się zaczyna! Oto wycieczka, jedź, zobacz świat, ludzi. Byłaś zawsze przy mnie, teraz czas na ciebie.

Zuzanna spojrzała na bilet, na matkę, wstała od stołu i mocno przytuliła Natalię.

Dziękuję, mamo szepnęła. Z przyjemnością pojadę. Życie naprawdę dopiero się zaczyna, mam jeszcze wszystko przed sobą.

Po powrocie Zuzanna postanowiła nie być już rośliną. Zaczęła studia na księgowość. Pierwszymi klientami zostali Ivan i jego żona. Z czasem przychodzili kolejni przedsiębiorcy, a ona prowadziła ich finanse tak dobrze, iż mogła podróżować i cieszyć się życiem, nie tylko z seriali i pierogów.

Trzy lata później Zuzanna poznała Marka. Adoptowali dziecko z domu dziecka, a rok później Zuzanna odkryła, iż jest w ciąży. Nie obchodziła ją opinia, iż to późne dziecko. Wiedziała, iż przed nią jeszcze wiele dróg, nie słuchała już nikogo.

Marzenie Natalii w końcu się spełniło została babcią dwójki wnuków i była szczęśliwa, patrząc na swoje potomstwo, które rosło w wolności, której kiedyś nie mogła sobie wyobrazić.

Idź do oryginalnego materiału