Życie to koło: Mąż rozwodzi się i wraca do dawnej miłości!

twojacena.pl 2 dni temu

W życiu wszystko wraca… Mąż złożył pozew o rozwód i wrócił do swojej byłej!​

Myślałam, iż jestem mistrzynią w grze zwanej miłością. Ale życie dało mi brutalną lekcję: każde działanie ma swoje konsekwencje i prędzej czy później trzeba zapłacić za swoje czyny.​

Wyszłam za mąż w wieku 25 lat – ani za wcześnie, ani za późno. Chęć uniknięcia powrotu do rodzinnego, prowincjonalnego miasteczka, gdzie każdy ruch był na widoku, skłoniła mnie do pozostania w Warszawie. Tu mogłam cieszyć się anonimowością, o której od dawna marzyłam.​

Chłopak przyjaciółki…

Mowa o Sergiuszu. Wysoki, o piwnych oczach, był chłopakiem mojej szkolnej koleżanki Olgi. To tylko podsycało we mnie chęć zdobycia go. Sergiusz najwyraźniej również nie miał nic przeciwko flirtowi za plecami Olgi.​

Tak, dla zabawy zaczęliśmy się spotykać, podczas gdy on przez cały czas był z Olgą. Nie ograniczałam się w znajomościach i nie kryłam tego. Sergiusz wiedział, iż nie jest jedynym w moim życiu, ale przecież on też nie był wolny, prawda?​

Pewnego dnia Sergiusz zobaczył, jak wysiadam z samochodu innego mężczyzny. Czekając, aż odjedzie, podszedł do mnie i powiedział, iż musimy porozmawiać. Wyjawił, iż nie chce mnie dzielić z innymi, iż nie widzi się z nikim innym poza mną. Zaproponował, aby zerwać z Olgą i zacząć życie razem ze mną. Pomysł mi się spodobał, zwłaszcza iż rozwiązywał problem mieszkania i pozwalał na dokuczenie dumnej Oldze.​

Zaczęliśmy żyć razem, ale po kilku tygodniach zaczęłam się nudzić; pragnęłam różnorodności i dreszczyku emocji. Uświadomiłam to sobie, gdy przypadkiem spotkałam Igora – jednego z byłych chłopaków, z którym mieliśmy wesołe chwile. Poszliśmy na kawę, zrelaksowaliśmy się i wylądowaliśmy w jego mieszkaniu. To było zabawne i orzeźwiające. Po dwóch tygodniach powtórzyliśmy to i tak zaczęliśmy spotykać się dla przyjemności, bez zobowiązań.​

Stopniowo wróciłam do dawnego stylu życia, spotykając się z różnymi mężczyznami. W końcu odeszłam od Sergiusza, zostawiając notatkę: „Nie chcę już razem mieszkać”. Krótko i bez wyjaśnień.​

Nieoczekiwany zwrot…

Miesiąc później dowiedziałam się, iż jestem w ciąży. Przestraszona, wróciłam do Sergiusza. Po usłyszeniu o ciąży, zaproponował małżeństwo. Zgodziłam się, nie czując szalonej miłości, ale uznając to za najlogiczniejsze i najprostsze rozwiązanie. Poza tym pozwalało uniknąć powrotu do nudnego, prowincjonalnego miasteczka.​

Rok po narodzinach syna, ponownie zaszłam w ciążę – kolejny chłopiec. Opieka nad dwójką małych dzieci i prowadzenie domu zajmowały cały czas. Sergiusz dużo pracował, był ambitny i często zostawał po godzinach. Może po prostu nie śpieszyło mu się do domu pełnego zrzędzącej żony i hałaśliwych dzieci. Nie byłam miłym towarzystwem: zmęczona, zirytowana, bez chwili dla siebie. Czekałam na powrót Sergiusza, aby zacząć narzekać.​

Ale… przyszło mi zapłacić.

Możliwe, iż zastanawiasz się, kto jest ojcem mojego starszego syna. Sergiusz, czy ktoś z moich byłych? Uważałam, iż to nieważne. Może Sergiusz, a może i nie. Mówiłam sobie: „Każdy popełnia błędy, byłam młoda, to nie z premedytacją…”​

Wciąż nie wiem, kto jest ojcem mojego starszego syna i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiem. Wszyscy wierzą, iż to Sergiusz – on sam, syn i nasi bliscy.​

Ale czy to ma znaczenie, skoro Sergiusz przestał się troszczyć o dzieci? Nie z powodu wątpliwości co do ojcostwa. Pewnego wieczoru, gdy dzieci miały 4 i 2 lata, wróciłam do domu i znalazłam wiadomość: „Złożyłem pozew o rozwód. Między nami nic nie wychodzi”.​

Rozwiedliśmy się. Teraz sama wychowuję dzieci. Sergiusz płaci alimenty, które ledwo wystarczają. Przynajmniej zostawił nam mieszkanie – możemy w nim mieszkać, dopóki dzieci nie osiągną pełnoletności.​

A Sergiusz jednak ożenił się… z Olgą. I teraz czekają na swoje pierwsze dziecko.

Idź do oryginalnego materiału