1/35 Nakajima B5N2 Type 97 – Carrier Attack Bomber “Kate” – Border Model

kfs-miniatures.com 1 miesiąc temu

1/35 Nakajima B5N2 Type 97 “Kate”

Carrier Attack Bomber

Border Model – BF-005

Border konsekwentnie, wbrew jękom i stękom wspólmodelarzy kontynuuje swoją serie modeli lotniczych w nietypowej/zaskakującej skali 1/35. Więcej na temat historycznych zaszłości w podziale na skale można przeczytać w recenzji pierwszego modelu w tej skali – Ju 87. Po Sztukasie, Bf 109, Focke Wulf 190, Border zmienia kierunek na dalekowschodni i startuje z pierwszym japończykiem: B5N2 “Kate”.

Co ciekawe, kwik najgłośniejszy dochodził ze strony modelarzy z UK. Co tym bardziej śmieszy, bo jak mówił prorok Lebioda “skale na półce okiem rozpoznasz a gluta airfixa chwalisz”. Producent chcąc osłodzić modelarzom smak goryczy związany ze zmianą skali, wydał ten model w dwóch wersjach: podstawowej i z bonusem – pokładem lotniskowca. Bo przecież model na lotniskowcu gwarantuje nagrodę na każdym konkursie modelarskim. Prawda?

Mnie interesuje tylko wersja podstawowa, zatem otwieramy pudełko a tam… na pewno jest napchane, ale tego plastiku nie jest przesadnie dużo.


Instrukcja z powtórzonym obrazkiem z pudełka i krótkim rysem historycznym, wygląda tak jak każda inna instrukcja Bordera – mało dokładna i przygotowana przez kogoś, kto nigdy modelu plastikowego nie sklejał.
Instrukcja ma też inną wadę – nie znajdziemy tam żadnych informacji na temat malowania, choćby wnętrza.

No ale wróćmy do plastiku. Już pierwsza z ramek przynosi nam same dobro i piękno, które Border zapowiadał, a wielu nie wierzyło iż dowiezie.

Na pierwszy ogień idą elementy płócienne elementów sterowych, odlane delikatnie, ale wyraźnie. Wingnut by się zesrał, a takiego efektu płótna nie osiągnął.



Kolejny miły akcent widoczny już na tej ramce to wypukłe nity na kadłubie, wg tych co szukają faktów w skali, całkiem poprawne.

Ale to nie koniec niespodzianek. Kolejne ramki przynoszą jeszcze więcej dobra i piękna.

Bo jak inaczej nazwać ugięcia blach a na nich wypukłe nity?




Ramki z detalami kokpitu i mechanizmem podnoszenia skrzydeł.


Fotel pilota wygląda zgrabnie i delikatnie jak na plastik. Ślady po wypychaczach nie są problemem – ukryją je pasy biodrowe. Poprawnie wykonano też uzbrojenie; nie sądzę, aby ewentualny wydruk 3d/żywica zrobiło znaczącą różnice.


Ramka z kołami, podwoziem i detalami różnymi prezentuje podobną jakość.

Koła zdetalowano całkiem fajnie, do tego mają już delikatne ugięcie.

Całkiem ładnie wygląda kratownica kadłuba, już z odlanymi przewodami.


Silnik zdaje się na pierwszy rzut oka wykonany całkiem szczegółowo. Elementy konieczne do jego budowy zajmują prawie całą ramkę.

Zbliżenie nie pozostawia wątpliwości – elementy plastikowe oferują więcej, niż moglibyśmy oczekiwać od silnika, który i tak będzie w gotowym modelu ledwie widoczny. Choć znając życie, FPW Models przygotuje swoją wersję tego silnika, skoro mają go w swojej ofercie w skali 72 i 32. A wiemy, iż potrafią pozytywnie zaskoczyć jakością swoich produktów.


Ostatnia szara ramka, to podwieszenia. Dwie torpedy i bombka.

Elementy przeźroczyste wyglądają poprawnie.


Do kompletu dołączono fototrawione pasy i kilka drobiazgów na blaszce.

Zestaw oferuje dwie wersje malowania, zielono szarą i szaro zieloną.


Ostatnim elementem zestawu jest pokaźny arkusz kalkomanii.

Podsumowując: O ile poprzednie modele Bordera w skali 1/35 miały plusy dodatnie i sporo plusów ujemnych, tak Kate wydaje się być modelem wręcz za dobrym.
Będzie sklejane.

Karol Konwerski

P.S. Standardowo po więcej zapraszam na Facts in Scale

Idź do oryginalnego materiału