1/48 Cyfrowe dodatki do F-16 Jastrząb – MODEL-MA-KING

kfs-miniatures.com 5 godzin temu

1/48 Cyfrowe dodatki

F-16 Jastrząb

MODEL MA-KING

Nie ukrywam mojej słabości do maszyn F-16, i to nie tylko tych polskich. Na rynku nie brakuje zarówno zestawów modeli do wszelkich wariantów myśliwca, nie brakuje też i dodatków. Epoka wydruków 3D, w której teraz żyjemy, sprzyja pojawianiu się tych ostatnich w imponujących ilościach.

Kilka dni temu trafiły w moje ręce kolejne żywiczne aftermarkety, tym razem z firmy o której raczej mało kto słyszał. Bo polski Model MA-KING to w zasadzie nie marka, a raczej linia plików do druku 3D pewnego pasjonata żywicznych zamienników modelarskich. Naturalnie trudno byłoby mi recenzować pliki, szczególnie iż nie ukrywam iż na modelowaniu 3D nie znam się w ogóle. Otrzymałem więc od producenta (może powinienem napisać: projektanta) zestaw wydruków wspomnianych dodatków, dedykowanych modelom polskiego F-16 Jastrzębia. I jest to zestaw imponujący, bo już sama ich ilość przewyższa większość powszechnie dostępnych w sklepach zestawów konwersyjnych.

Ale po kolei. Model MA-KING, żeby być uczciwym, to naturalnie nie tylko żywice do F-16, bo autor na stronie All the 3D models of MODEL-MA-KING・Cults ma w ofercie całkiem imponującą listę pozycji. Ja jednak otrzymałem elementy do budowy i waloryzacji naszego F-16 i na nich się skupię.

Pakiet starannie wydrukowanych żywic składa się z 16, a w zasadzie 17 różnych elementów, czyli jest tego znacznie więcej niż potrzeba do podstawowej konwersji zestawu F-16 w polskiej wersji. Zestawu Tamiya, co warto podkreślić, bo żywice są dedykowane i dopasowane do modeli tego producenta. Choć jak będzie to widać na zdjęciach, część z tych elementów bez trudu da się wykorzystać w wielu innych zestawach szesnastki.

Zacznijmy od tzw. zestawu obowiązkowego, bez którego żaden szanujący się producent konwersji do Jastrzębia nie wypuszcza swoich produktów. Czyli m.in. podstawy statecznika ze spadochronem, anten, świateł pozycyjnych i pokrywy przedniego podwozia. W tym miejscu warto podkreślić, iż każdy z omawianych dodatków można od producenta zakupić oddzielnie, nie ma wymogu nabycia całego zestawu. Niby drobiazg, a pokazuje to przewagę tego typu dystrybucji nad klasycznymi producentami żywicznymi. Nie trzeba kupować wszystkiego, tylko to czego potrzebujemy, a przecież wiele zestawów, jak choćby ostatnie wypusty F-16 Kinetica, część niezbędnych elementów do budowy Jastrzębia posiadają, potrzebujemy tylko niektórych brakujących elementów. O ile jesteśmy w stanie je sobie wydrukować, albo znaleźć kogoś kto nam to zrobi na odpowiednim poziomie jakości. I mimo tego, iż dodatki są dedykowane japońskim zestawom, to i do Kinetica da się to jakoś dopasować.

Ale wracajmy do przerwanego wątku. Podstawa statecznika jest tutaj zaprojektowana w całości, razem z dwoma antenami ECM. Osobiście wolę te ostatnie jako osobne elementy, bo łatwiej i wygodniej to wszystko maskować i malować. Ale to w sumie drobiazg. Poziom zdetalowania rzeczonej podstawy w zasadzie nie odbiega od najlepszych dostępnych na rynku zamienników. Mamy tu wszystkie niezbędne nitowania i linie podziału, są choćby delikatnie wystające panele na obu stronach podstawy. Naturalnie nie ma wielkiego sensu w wypowiadaniu się o jakości samego wydruku, ale to co otrzymałem bezpośrednio od producenta pokazuje, iż dobrej jakości drukarka jest w stanie z tych plików stworzyć naprawdę udane, wysokiej jakości dodatki.

O ile sama podstawa nie ma imitacji spadochronu, to ta ostatnia oferowana jest jako oddzielny plik i tutaj także nie można niczego żywicy zarzucić.

Podobnie jak małym antenkom, które nasze F-16 mają zamontowane na krawędzi wlotu powietrza. Wizualnie ich kształt zdaje się być prawidłowy, a antena mieczowa jest cienka i delikatna, choć zabrakło nitowania u jej podstawy.

Na tym tle nieco gorzej wypadają podstawki świateł bocznych, montowanych także na wlocie powietrza, bo te są już gotowe razem z imitacjami części przezroczystych. Tak więc modelarz ma tu do wyboru albo malować tę cześć podstawek żeby wyglądała jak przezroczyste światełko (co nigdy zbyt dobrze nie wygląda), albo ostrożnie wycinając tę cześć elementu i zastępując ją np. utwardzalną promieniami UV żywicą, co ja sam chętnie robię w takich przypadkach.

No i pokrywa podwozia, czyli coś za co miłośnicy polskich F-16 na pewno powinni być wdzięczni producentowi, bo to z reguły ten element, którego niemal zawsze brakuje w zestawach modeli polskich F-16. A i wśród dodatków konwertujących różnych producentów nie zawsze można go znaleźć. Rzeczony element odtworzony jest całkiem poprawnie, ze wszystkimi szczegółami jakie tam powinny się znaleźć. Osobnym elementem, który można nabyć (aczkolwiek nie trzeba, bo z reguły to jest w zestawach gotowych modeli) są światła montowane na wspomnianej pokrywie. Naturalnie brak tutaj elementu przezroczystego, jak i również zabrakło żebrowania tyłu oprawki, o co można mieć słuszne pretensje, bo druk 3D umożliwia już wykonanie takich drobnych detali.

No i na koniec tego zestawu „must have” jest delikatna i wcale udana kratka wentylacji awioniki, której często brakuje w gotowych zestawach, a która to przecież jest dość charakterystycznym elementem naszych Jastrzębi. Element to prosty w montażu, bo poza samą kratką jest tam plaski element poszycia, łatwy do wklejenia, zaszpachlowania i wyszlifowania.

Ten konwersyjny zestaw to jednak tylko część tego co oferuje Model MA-KING. Jest tu między innymi coś, czego chyba nie spotkałem do tej pory w innych zestawach do polskich F-16, czyli szerokie koło przedniego podwozia, jakie jest montowane w naszych myśliwcach. Co ciekawe, jest ono wydrukowane w postaci dwóch polówek (względy techniczne, ale jednak szkoda iż trzeba to kleić), do których dodawany jest specjalnych uchwyt, mający ułatwić ich równe wyszlifowanie, aby po sklejeniu nie pojawiła się jakaś szpara biegnąca wzdłuż opony. Koło jest całkiem przyjemnie zdetalowane, włącznie z tak często dziś spotykanymi wytłoczeniami różnych napisów i oznaczeń na bokach opony. Za to bieżnik jest wykonany zbyt delikatnie jak na mój gust i mógłby być po prostu głębszy, żeby łatwiej wykorzystać go podczas washowania. No i skoro to plik, to projektant mógłby się chyba pokusić i zaproponować dwie wersje tego elementu, drugą z kołem zaprojektowanym jako całość.

W ofercie producenta znajdziemy jednak znacznie więcej. To co rzuca się w oczy chyba najbardziej, to cała osłona radaru wraz z bardzo misternie odtworzoną rurką pitota. Mam spore wątpliwości czy da się tego nie połamać na etapie prac malarskich, to jednak trzeba uczciwie przyznać, iż jakość rurki chyba dorównuje produktowi Mastera, a na pewno jest lepsza niż to co daje Tamiya. No i Mastera trzeba jednak dopasować do czubka osłony (wymagane jest dosztukowanie podstawy pitota zestawowego i dopiero to wszystko wkleja się, szpachluje i szlifuje na osłonie), a tutaj mamy już wszystko gotowe i nie wymagające żadnej obróbki.

Co do szczegółowości, to autor projektu zadbał choćby o prawidłowy, zgodny z tym co jest na polskich F-16, rozkład śrub, czego nie znajdziemy w ogóle w innych modelach. Model MA-KING zapewnia mnie także, iż dostosował rozmiar tej części do rozmiarów kadłuba, bo jak wiadomo, ta zestawowa osłona Tamiya jest po prostu zbyt szeroka i wymaga zeszlifowania (czyli skrócenia), żeby jakoś ją dopasować. Razem z osłoną otrzymujemy też bardzo delikatne i misternie wykonane czujniki AOA, które również mogą powalczyć o prymat jakości z tym co oferuje nam Master. Czubki sensorów są bardzo ostre i zadbano o odtworzenie wszystkich kształtów oryginału. Do tego gniazda czujników są dopasowane do tych zestawowych, więc z automatu ich montaż jest znacznie prostszy niż masterowych, do których trzeba wiercić precyzyjne otwory.

Sporym zaskoczeniem jest dla mnie także dysza silnika. Raz, iż się komuś w ogóle chciało, a dwa, iż jej jakość jest imponująca. Dysza polskiego producenta jest bardzo delikatna, lamelki są cienkie jak papier, a wszystkie detale wewnętrzne i zewnętrzne, na moje oko, są prawidłowo odtworzone. Jakość tego wydruku przypomina mi to co robił kiedyś koreański KA-Models, produkujący także dysze, z bardzo delikatnymi i cienkimi elementami. Ale nie ma tak żebym się do czegoś nie przyczepił. Jak chyba wszyscy producenci z ostatnich lat, także Model MA-KING pokusił się o wydruk dyszy jako całości. Nie lubię takiego podziału (a raczej jego braku), bo dla mnie w tym względzie ideałem jest Aires, który wewnętrzną część dyszy produkuje jako odrębny element, co ogromnie ułatwia jego malowanie, szczególnie na tych obszarach które są widoczne między lamelkami, na zewnątrz dyszy. W przypadku wydruku całości konieczne będzie mozolne i wcale nie takie proste maskowanie powierzchni.

W ofercie producent ma także uzbrojenie, a konkretnie pociski AIM-120C, naturalnie w tej wersji jaką przenoszą Jastrzębie. Tutaj także wszystko wygląda dość przyzwoicie, choć lotki niestety zostały zaprojektowane w całości z kadłubem, co zmusza do bardzo niewygodnego maskowania i malowania. Zdecydowanie wolę te AMRAAMy, które te elementy sterowe mają wyprodukowane oddzielnie. Także nos pocisku jest osobnym elementem, co nie dziwi, natomiast nieco dziwi i rozczarowuje jego zaokrąglenie. W rzeczywistości te rakiety mają bardzo ostre czubki. Swoistą ciekawostką są dodawane do projektu AIM-120 specjalne stojaki, umożliwiające równe zeszlifowanie krawędzi korpusu i głowicy rakiety, tak aby w miejscu łączenia nie pojawiły się żadne szpary i nierówności. Każdy kto kleił podobne części, np. w produktach Eduarda, doceni takie ułatwienie montażu.

Na koniec zostało nam parę drobiazgów. Nieprzypadkowych, bo to są dodatki typu „dobrze iż są”, choć nie są niezbędne. Pierwszy z nich, to wylot działka. Każdy kto kleił F-16 Tamiya (tak samo jest z Kinetikiem) pewnie zastanawiał się, dlaczego japoński producent nie pomyślał o jakiejś atrapie imitującej działko, które przecież całkiem nieźle byłoby widoczne jeżeli spojrzy się w głąb wylotu Vulcana . No to teraz już jest coś, co wystarczy odciąć, pomalować i wkleić, a na pewno będzie widoczne w gotowym modelu.

Kolejny drobiazg to pedały orczyka. Delikatne, subtelne, nieporównywalnie ciekawsze niż to co daje Tamiya, czy choćby Eduard w swoich blaszkach. I tak, znowu jest to coś czego w gotowym modelu prawie nie widać, ale fajnie iż jest.

Podobnie jak ostatni element żywicznego zestawu jaki otrzymałem, czyli mikroskopijny panel ICP. Ten element akurat ma znacznie więcej sensu, bo jest bardzo widoczny w gotowej kabinie. Tamiya zaprojektowała tenże panel dość niefortunnie, bo trzeba go skleić z dwóch połówek, co wygląda fatalnie, a szpachlowanie kilka tu daje. Samemu dość trudno jest go odtworzyć od zera, bo malutkie to, a do tego pełne mikroskopijnych przycisków. Można oczywiście użyć eduardowskiej blaszki, ale… żywiczny zamiennik od Model MA-KING jest po prostu fajniejszy i do tego w pełni trójwymiarowy, ze wszystkimi przyciskami i przełącznikami.

Fajne jest w ofercie polskiego producenta, iż są to przemyślane i zaprojektowane z dużą starannością elementy. Fajnie też, iż na rynku pojawia się kolejny, polski producent (albo raczej: projektant), który udostępnia nam wysokiej jakości dodatki do konwersji zestawu Tamiya na polskiego Jastrzębia. Szkoda tylko, iż w tym wszystkim zabrakło zbiorników konforemnych, wtedy byłby już komplet. Ciekawi mnie co dalej, bo producent zapowiada znacznie więcej projektów, nie tylko do F-16. No i żałować można tylko, iż to tylko projekty, bo aż prosi się żeby takie fajne, misterne żywice można było kupić w polskich sklepach modelarskich.

Dariusz Żak

Dodatki do recenzji przekazany przez MODEL MA-KING

Idź do oryginalnego materiału