– Nigdy cię nie zrozumiem, córeczko, w końcu jesteś kobietą – cóż winna jest ta biedna dziewczynka? No cóż, iż od innej kobiety? Przecież ją wychowasz, będzie cię nazywać mamą. Tak się stało, ale musisz być mądrzejsza – kochasz mężczyznę, pokochaj też jego córkę

polregion.pl 2 godzin temu

Nie rozumiem cię, córeczko, w końcu jesteś kobietą co ta biedna dziewczynka zawiniła? No cóż, iż od innej kobiety? Przecież będziesz ją wychowywać, a ona kiedyś nazwie cię mamą. Tak się potoczyło, ale musisz być mądrzejsza, kochasz męża pokochaj i jego córkę.

Mężowi zadzwoniono z opieki społecznej i kazano zabrać rodzoną córkę, o której istnieniu nie miał pojęcia
Kasia, usiądź, muszę ci coś ważnego powiedzieć westchnął Tomasz.
Dzwonili dziś z opieki, moja córka jest w domu dziecka. Kasia aż podskoczyła z zaskoczenia.
Jaka córka? Od kogo? Żartujesz? nie mogła uwierzyć.

Tomasz spuścił wzrok:
Nie, Kasiu, to nie żart. Sześć lat temu, kiedy jeszcze się nie znaliśmy, spotykałem się z Ewą. Gdy między nami zrobiło się poważnie, zostawiłem ją. Rok później odnalazła mnie i powiedziała, iż urodziła od mnie Olę. Nie wierzyłem, ale gdy ją zobaczyłem choćby bez testów było widać, iż moja. Nie wiem, co się stało z Ewą, tylko zadzwonili i zapytali, czy zabiorę Olę, czy nie.

Pierwszą reakcją Kasi było krzyknąć:
Nie, nie chcę cudzej córki! ale spojrzenie męża sprawiło, iż powiedziała coś zupełnie innego:
Dobrze, najpierw ją odwiedzimy. Razem. Ostrożnie wyszeptała.

Tomasz ucieszył się z reakcji żony i jeszcze tego samego dnia postanowili jechać. Kasia wpatrywała się w dziewczynkę, nie widząc w niej podobieństwa do męża. Ola, pięć lat, wyglądała na drobną i wychudzoną. Trzymała wytartego misia, a gdy pytano ją o coś, chowała twarz w jego futerku. Szczerze, Kasi się nie spodobała, choć żal jej było dziecka. Gdyby była całkiem obca, pewnie by się wzruszyła, ale zazdrość o inną kobietę przeniosła się teraz na córkę.

Okazało się, iż Olę zabrano Ewie prowadziła zbyt chaotyczne życie, często sięgała po butelkę, imprezowała do rana, a o córce choćby nie myślała. Tylko tyle powiedziała: kto jest ojcem, i już nic nie dało się zmienić.

Kasia widziała determinację męża, by zabrać dziewczynkę. Długo próbowała go odwieść, aż Tomasz w końcu wybuchnął:
Samą nie możesz urodzić, to przynajmniej milcz! Ja swojej krwi nie zostawię w domu dziecka. Nie podoba ci się? Wynoś się, sam sobie poradzę.

Bolały ją te słowa, ale z każdej strony miał rację Tomasz chciał dzieci, a ona nie mogła. W młodości miała problemy zdrowotne, lekarze powiedzieli, iż nigdy nie zostanie matką. A do tego kochała Tomka i nie chciała go stracić. Pracowity, każdą złotówkę do domu, prawie nie pije za takiego mężczyznę wiele kobiet by się złapało, a ona nie była pewna, czy znajdzie lepszego.

Gdy Tomasz przywiózł Olę do domu, od razu ostrzegł żonę:
jeżeli zobaczę, iż ją krzywdzisz nie licz na litość. Kasia zrobiła, co musiała: wykąpała dziewczynkę, choć patrząc na jej chudą plecówkę, ledwo powstrzymywała łzy, ubrała w sukienkę, zaple

Idź do oryginalnego materiału