1/48 Mi-24V/VP – Zvezda z dodatkami – Budowa cz.2

kfs-miniatures.com 1 miesiąc temu

1/48 MI-24V/VP

ZVEZDA – 4823

+ waloryzacje

Budowa – cz. II

“Kończ Waść, wstydu oszczędź…” , czyli po małych opóźnieniach, czas zakończyć opis mojego warsztatu przy Mi-24 W.

Pierwsza część artykułu zakończyła się zamknięciem kadłuba i szpachlowaniem…

…więc bez zbędnych wstępów przechodzę płynnie do ciągu dalszego.

Po wpasowaniu w kadłub żywicznych zamienników, pewne odcinki wymagały klasycznego zaszpachlowania. Użyłem do tego różnego rodzaju specyfików. Potem pozostało już tylko szlifowanie i wyprowadzenie wszystkiego na gotowo.

Nie obyło się również bez poprawienia linii podziału. Po wykonaniu tych żmudnych prac, mogłem powiedzieć, iż kadłub gotowy.

Doposażanie “maszyny” rozpocząłem od przyklejenia mocowania wirnika tylnego, wykorzystując zamiennik ResKit. Resztę elementów tego zestawu planowałem wykorzystać później.

Przy okazji tego, dodałem jeszcze na “spojler” blaszki z Eduarda.

Tylnie stateczniki mogłem podmienić na żywicznie z firmy AWC Models, niemniej jednak założyłem te ze Zviezdy, bo są lepsze pod kalkomanie z nitami, które miałem aplikować później.

Następnym elementem do doklejenia była wieżyczka z optycznym układem naprowadzania kierowanych pocisków rakietowych. W tym wypadku również miałem zamiennik ResKit.

W kolejnym kroku przygotowałem skrzydła i belki do podwieszeń, ale do samego modelu dokleiłem je w późniejszym etapie.

Osłonę urządzenia L-166W Ispanka również postanowiłem wymienić na żywiczny zamiennik firmy AWC Models. Niestety, producent nie uwzględnił zaoblenia kadłuba, więc trzeba go wykonać samemu. Nie jest to zbyt fortunne, ponieważ po pierwsze można element uszkodzić, po drugie nie każdy będzie potrafił idealnie wyżłobić środek tak, aby pasował do garbu w kadłubie.

Porównując z oryginalną częścią – na pewno jest lepsza, ale dość żmudne było profilowanie tego zagłębienia.

Doszedłem do takiego momentu, w którym zanim zacząłem przyklejać kolejne części do kadłuba miniatury, musiałem zaaplikować kalkomanie 3D Eduarda, imitujące nity i różne inne szczegóły.

Proces nakładania kalkomanii rozpocząłem od pokrycia całego modelu SURFACEREM 1200. Zanim natrysnąłem go na model, musiałem zamaskować pewne elementy maszyny.

Gdy surfacer utwardził się, wypolerowałem cały model watą metalową.

Rozpocząłem nakładanie kalkomanii…

Praca to była żmudna, ale opłaciła się. Kolejne elementy kalkomanii wycinałem z arkusika i umieszczałem na modelu zgodnie z instrukcją. Miejsce, gdzie miały być usytuowane, wcześniej delikatnie pędzelkiem zwilżyłam wodą z płynem do naczyń. Bardzo ułatwia to przesuwanie delikatnej kalkomanii. Gdy nalepkę miałem umieszczoną we właściwym miejscu, z góry smarowałem ją micro-solem, żeby ładnie się układała.

I tak pokryłem cały model…

Gdy kalkomanie porządnie wyschły, całość zabezpieczyłem cieniutką warstwą Surfacera 1200.

Etap nanoszenia nitów miałem za sobą. Warto było, wyglądało to nieźle (w każdym razie, wg mnie ).

Mogłem zatem wziąć się za doklejanie pewnych szczegółów modelu, które pochodziły zarówno z zestawu, jak i z firmy AWC Models i Eduarda. Nie generowało to niczego nadzwyczajnego – ot po prostu przyklejanie elementów z plastiku, żywicy i blaszki.

Dokleiłem również osłony kokpitu i drzwi przedziału desantowego na kleju Ultra Glue, aby osiągnąć pełną bryłę do malowania. Potem z łatwością mogłem to odkleić, aby odpowiednio wykończyć te części i umocować w odpowiednej pozycji.

Tak przygotowaną bryłę modelu odstawiłem na razie na bok. Zająłem się pomniejszymi, osobnymi elementami.

Jako pierwsze na warsztat poszły koła. Najpierw pomalowałem piasty kolorem zielonym.

Następnie, po zamaskowaniu środków, pomalowałem opony na czarno.

Dodatkowo, boki opon rozjaśniłem kolorem Mr.Color C137 Tire Black.

W następnym kroku, metodą suchego pędzla, jasną szarą farbą olejną AK 500 rozjaśniłem dodatkowo wypukłe elementy.

Na końcu zabezpieczyłem przygotowane koła lakierem matowym Mr.Color GX114. W późniejszym etapie naniosłem na opony jeszcze delikatne ślady zabrudzenia od gruntu.

Zabrałem się za przygotowanie pylonów skrzydłowych do podwieszenia uzbrojenia. Wcześniej odcięte elementy zestawu Zvezda, wymieniłem na żywiczne elementy firmy AWC Models.

Malowanie pylonu rozpocząłem od delikatnego preshadingu koloru czarnego.

Kolor główny to Xtreme Metal AK 485 Pale Burnt metal.

Końcowym akcentem była leciutka mgła z AK476 Steel.

Idąc za ciosem, postanowiłem przygotować uzbrojenie. Wykorzystałem dwa zestawy Eduard BRASSIN z wyrzutnią pocisków niekierowanymi UB32a24 i pociski kierowane 9K 114.

Elementy uzbrojenia pomalowałem adekwatnymi kolorami. Gdy wyschły, zabezpieczyłem wszystko bezbarwnym lakierem Mr.Color C46. Ułatwiło mi to nakładanie kalkomanii i późniejsze nakładanie washy .

A więc konsekwentnie… kalkomanie…

… i wash… w tym wypadku Paneliner for Grey and Blue Camo AK 2072.

Po jego wyschnięciu usunąłem nadmiar tak, aby pozostał tylko w wybranych przeze mnie miejscach.

Po tej czynności zasobniki połączyłem z belkami.

Gdy podwieszane uzbrojenia miałem gotowe, zabrałem się do zbudowania wirnika głównego. Zestaw żywicznego zamiennika, który wykorzystałem, przedstawiałem w pierwszej części budowy Mi 24 W. Z modelu Zwiezdy pochodziły tylko same łopaty, reszta to produkt ReSKit-u.

Zacząłem od przygotowania właśnie łopat śmigła. Odciąłem to, co było wskazane w instrukcji, i dorobiłem cieniutkie mosiężne rurki, które ułatwiły i wzmocniły połączenie z rotorem.

Następnie zająłem się montażem całego rotoru, zgodnie z instrukcją ResKit. Pomijając oczywiście elementy przekładni, które wcześniej zamontowałem w kadłubie.

Przy wycinaniu elementów należy bardzo uważać, ponieważ żywica jest bardzo krucha i łatwo uszkodzić części.

Malowanie tego zespołu zacząłem od pomalowania wszystkiego czarną farbą.

Następnie rotor pomalowałem farbą z serii Alclad 2 – Stainless Steel alc-115, po czym delikatnie rozjaśniłem niektóre elementy metalizerem tej samej firmy White Aluminium alc-106.

Spód łopat, które mają czarny kolor, przycieniowałem lekko szarym kolorem Mr.Color C306 i Mr Color C43.

Górne powierzchnie rotorów pomalowałem kolorem Mr.Color C309.

Dodałem jeszcze kolor żółty na końcówki łopat i naniosłem kalkomanie. Dolne powierzchnie pokryłem Wash AK Interactive HK 2075, a górne AK 2071. Gdzieniegdzie rozjaśniłem panele górnych powierzchni kredką akwarelową i roztarłem to wacikiem namoczonym w wodzie.

Dodatkowo, w zakamarki rotoru napuściłem rozrzedzony AK 082 Engine Grime.

Mogłem połączyć łopaty śmigieł z głowicą i tym samym główne śmigło było gotowe.

Idąc za ciosem, wykonałem śmigło ogonowe, które również – jak wcześniej wspomniałem – wymieniłem na zestaw ResKit.

Po obrobieniu części pomalowałem je odpowiednimi kolorami, według instrukcji dla tej maszyny.

Mogłem teraz przystąpić do malowania kadłuba.

Do malowania trzech głównych kolorów wykorzystałem farby BILMODEL, które zostały przygotowane specjalnie pod kamuflaż używany przez Mi-24 w tamtym okresie.

Rozpocząłem od dolnych powierzchni. Wykonałem preshading kolorem Mr.Hobby H53, a następnie zrobiłem lekkie cieniowania kolorem H45 Light Blue i C316 White.

Po wyschnięciu powyższych kolorów, nałożyłem adekwatną barwę – z gamy BILMODEL, odpowiadającą kolorowi FS 35 450. Przynajmniej taki podaje Techmod w zestawie kalkomanii, między innymi dla tego konkretnie śmigłowca, gdzie znajdziemy schemat jego malowania.

Zanim zacząłem malować “górę”, musiałem zamaskować to, co pomalowałem dotychczas.

Ten etap również rozpocząłem od preshadingu – Mr.Color C21

Następnie położyłem jaśniejszą barwę adekwatną, do której również wykorzystałem farbę BILMODEL, przeznaczoną do Mi 24 z zakładów WZL o numerze 388.

Z położeniem zielonego kamuflażu musiałem się na chwilę wstrzymać. Na zdjęciach oryginalnej maszyny widać wyraźnie ostre odcięcie kolorów między sobą. Dlatego postanowiłem wykonać maski. W tym celu zeskanowałem instrukcję kolorystyczną Techmodu.

W programie graficznym na komputerze powiększyłem sobie to wszystko do skali 1/48.

W kolejnym etapie wyciąłem skalpelem wszystkie plamy koloru jaśniejszego.

Na macie do cięcia nakleiłem taśmę maskujące i przykładając wcześniej wycięty szablon, pisakiem odwzorowałem plamy kamuflażu.

Pozostało tylko wycinać kolejne elementy i naklejać we adekwatnych miejscach na model.

Tak powstał mi ogólny zarys kamuflażu, a resztę, szczególnie łączenia na górze i plamy na skrzydłach, uzupełniłem “sprytną plasteliną” PANZER PUTTY.

Mogłem malować dalej… lekki preshading kolorem Mr.Color C120.

Na tak przygotowane powierzchnie mogłem nanieść drugi kolor kamuflażu – BILMODEL o numerze własnym 073 odpowiadający barwie RAL 6011

Po ściągnięciu masek efekt malowania był zadowalający.

Mogłem nakładać kalkomanie.

Bardzo przydatne w aplikowaniu kalkomanii jest pudełko po sushi wypełnione gąbką nasączoną wodą

Kalkomanie siadły! Użyteczne były jak zawsze płyny Microscale SET i SOL.

Po ich całkowitym wyschnięciu naniosłem na model warstwę lakieru błyszczącego bezbarwnego Mr.Color C46. Pozwoliło mi to w łatwiejszy sposób nanosić wszelkiego rodzaju washe i inne efekty.

Na dolne powierzchnie zastosowałem wash firmy AK o numerze 2072 serii Paneliner for grey and blue.

Po wyschnięciu, jego nadmiar starłem patyczkami higienicznymi tak, aby pozostał tylko w zagłębieniach imitacjach nitów. A w tym wypadku, również wokół wypukłych nitów, których imitacje tworzyła wcześniej przedstawiona kalkomania 3D. W przypadku tych właśnie wystających nitów nie należy trzeć bardzo mocno, a tylko leciuteńko zebrać nadmiar tak, żeby kolor pozostał wokół nich .

Do powierzchni górnych zastosowałem tą samą metodę. Jedyną różnicą był wash – AK Paneliner for brown and green, numer 20 71.

Po dość żmudnej pracy ze ściągnięciem nadmiaru washa, cały model zabezpieczyłem lakierem matowym Mr.Color GX 114. Wcześniej ściągając chwilowo przyklejone owiewki, ponieważ będę musiał tam wykonać jeszcze trochę prac wewnątrz, o czym wspominałem na początku w pierwszej części artykułu.

Chodziło tu głównie o wentylatory i kilka jeszcze drobiazgów…

Dopiero po ich zamontowaniu przykleiłem oszklenie na stałe.

Pozostało mi teraz dokładać już drobne elementy do głównej bryły modelu. Na pierwszy ogień poszły “rury wydechowe “. Jako kolor bazowy do ich pomalowania zastosowałem farbę Xtreme Metal firmy AK – Dark Aluminium.

Następnie dodałem cieniowanie, farbką tej samej serii o nazwie Jet Exhause AK486.

Ostatnim akcentem było nałożenie na rury wydechowe lekkiego filtru z farbki AK 485 Pale Burnt Metal.

Maszyna, której miniaturę budowałem, miała podwieszone pod belką ogonową flary. Nie znajdziemy ich w zestawie Zviezdy. W tym celu sięgnąłem po zestaw uzupełniający Eduarda i wykorzystałem kasety “flarowe” z żywicy.

Pomalowałem je farbą Xtreme Metal firmy AK – Metallic Smoke. Przewody wykonałem z plecionki firmy Anyz.

Dokleiłem element do belki ogonowej.

Kolejnym elementem, jaki trafił na miejsce, były drzwiczki osłony przyrządów celowniczych. Zdjęcie wygląda, jakby nie pasowały… ale to taki kąt chyba, bo sprawdzałem i jest ok. Niestety, wcześniej nie zauważyłem tego niedogodnego ujęcia.

Uzbrojenie również trafiło na swoje miejsce.

Jeśli chodzi o obrotowy rozpylacz i rurkę pitota oczywiście wykorzystałem z Mastera, ale ze względu na to, iż byłyby narażone na uszkodzenia, dokleiłem je na samym końcu.

Drzwi od kokpitu i przedziału desantowego siadły bezproblemowo.

Wcierając pędzelkiem pigmenty o kolorach ziemistych, dodałem trochę śladów zabrudzeń.

Ślady okopceń z wydechów wykonałem natryskując aerografem kolory z Mr.Color C137 i C306. Efekt ten zależy od upodobań budującego. Ja nie chciałem zbytnio przesadzić .

Końcówka… reszta drobiazgów znalazła się na swoim miejscu włącznie z karabinem i rurką pitota.

Pozostały jeszcze linki anten. Wykonałem je z nici USCHI , a imitacje zgrubień (sam nie wiem co to jest ) wykonałem nakładając odrobinę gęstego lakieru C46. Po wyschnięciu pomalowałem je na czarno.

Gdy wirniki trafiły na miejsce model był gotowy.

Co o samym modelu? O samym zestawie Zviezdy napisane zostało już wiele. Poszczególne dodatki w większości też były analizowane. Zestawy ResKitu – detale super.

Byłem bardzo podekscytowany rozpoczynając budowę. Było wiele momentów, które sprawiły mi wiele przyjemności. Ale czym dalej w las… Poszczególne zestawy dodatków robiło się bardzo fajnie, ale później zgrać je ze sobą, z częściami oryginalnymi… to nie zawsze należało do łatwych i przyjemnych czynności. Były momenty rezygnacji i zmęczenia tym modelem… Ciężko czasem było siąść i ruszyć z dalszą budową. Ale jak przebrnąłem przez jakiś problematyczny odcinek prac, znowu wracał zapał i optymizm. Generalnie uważam, iż tego typu budowa, z tyloma zamiennikami, nie należy do łatwej, lekkiej i czasami przyjemnej. Ale suma summarum chyba było warto. Dużo się przy tym nauczyłem i wiem, iż teraz pewne rzeczy zrobiłbym inaczej… Ale pewnie każdy tak ma

Efekt – sami oglądnijcie.

Pozdrawiam

Piotr “Słoma” Słomiński

Idź do oryginalnego materiału