17-latek z mamą robili zakupy. Historia z kalarepą dowodem, iż to pokolenie wyginie

mamadu.pl 2 tygodni temu
Dzisiejsze nastolatki żyją w świecie pełnym technologii, wygody i natychmiastowej dostępności wszystkiego, czego zapragną. Jednak za tym komfortem kryje się brutalna prawda – wielu z nich nie potrafi poradzić sobie z podstawowymi czynnościami życiowymi, bo przez lata byli wyręczani we wszystkim przez nadopiekuńczych rodziców.


Współczesne nastolatki wyginą


Różnice pokoleniowe to zjawisko, które jest znane od dawna. Młodzi i starsi nigdy nie umieli do końca znaleźć porozumienia, bo ich generacje w wielu kwestiach miały stanowiska opozycyjne wobec siebie. w tej chwili często słyszymy opinie, iż nastolatki są niesamodzielne, nieżyciowe i nie radzą sobie z najprostszymi zadaniami, które się im powierza. Trzeba jednak głośno powiedzieć, iż do takiego stanu rzeczy doprowadzili ich rodzice.

Jeśli matki i ojcowie wyręczają we wszystkim swoje dzieci, nie pozwalają im na samodzielność i odpowiedzialność, to nie ma co się dziwić, iż nastolatki nie umieją otworzyć puszki ananasa albo ukroić sobie kromki chleba. O jednej z sytuacji, kiedy ewidentnie było widać, iż prawie dorosły chłopak nie umie sobie poradzić z codziennymi czynnościami napisała w portalu Threads użytkowniczka o nicku exignorantka_.

"Lidl, na zakupach matka z prawie dorosłym wysokim synem (około 17 lat): Syn (opierając się leniwie o wózek): 'Weź kalarepę'. Matka: 'Nie, w domu są już trzy, a i tak nie jesz'. Syn: 'Bo mi nie pokroiłaś'. Kurtyna." – opisuje scenkę zobaczoną w markecie.

Ta sytuacja wydaje mi się prawie jak zmyślona. Ciężko było mi uwierzyć w to, iż 17-latek w każdej sytuacji czeka, by rodzic przygotował mu jedzenie. Kiedy myślę jednak o historiach o współczesnych niezaradnych życiowo nastolatkach – zaczynam wierzyć w opowiedzianą sytuację. Dziś młodzież nie umie zrobić sobie kanapki, ugotować obiadu, posprzątać po sobie brudnych ubrań czy wstawić prania – dlaczego więc miałaby sama sobie kroić kalarepę?

To wina rodziców


Problemem nie są tylko nastolatki, które same nie potrafią niczego dookoła siebie zrobić. Większym kłopotem jest to, iż dzisiejsi rodzice są na tyle przewrażliwieni i nadopiekuńczy, iż wychowują pokolenia niesamodzielnych dzieci. Tu mamy jeszcze dodatkowo pokazaną relację matka-syn, więc można się spodziewać, iż kobieta wychowa maminsynka, który wejdzie w dorosłe życie i niczego nie będzie umiał zrobić samodzielnie: najpierw będzie robiła wszystko za niego mama, a później te obowiązki przejdą na partnerkę (chyba iż będzie umiała postawić granicę).

Niestety takich przypadków nadopiekuńczych rodziców i dzieci, które nie umieją choćby naszykować sobie samodzielnie jedzenia, jest w tej chwili na pęczki. Podobne spostrzeżenia ma też wielu komentujących wpis. Pojawiają się przykłady niesamodzielnych 20-, a choćby 45-latków, za których całe życie mamy wykonywały domowe obowiązki. Czy można się więc dziwić, iż tak wielu młodych ludzi wchodzących w dorosłość czuje się zagubionych i niezaradnych?

Nadopiekuńczość rodziców, choć wynika z troski, w rzeczywistości wyrządza im ogromną krzywdę. Dzieci, które nie uczą się samodzielności w młodym wieku, później zderzają się z rzeczywistością, która nie ma dla nich taryfy ulgowej. Może więc, zamiast wyręczać nastolatków w każdej czynności, warto dać im przestrzeń do nauki podstawowych umiejętności życiowych? W końcu to właśnie dzięki nim będą w stanie funkcjonować w dorosłym świecie – bez konieczności czekania, aż ktoś pokroi im kalarepę.

Idź do oryginalnego materiału