6 metod na to, by dziecko zaczęło cię słuchać. Krzyk nie będzie konieczny

mamadu.pl 9 miesięcy temu
Zdjęcie: Dziecko może nas usłyszeć lepiej, jeżeli wybierzemy odpowiednie słowa. Fot. Pexels.com


Matka dwóch dziewczynek, której konto obserwuje niemal 900 tys. osób, dzieli się swoimi doświadczeniami macierzyńskimi. Swoją drogą "łamania schematów", które już nikomu nie służą. Działając w duchu łagodnego i świadomego rodzicielstwa, udowadnia, iż prawdziwie głęboka więź z dzieckiem jest możliwa.


Słuchanie jest trudne


W jednym z ostatnich postów Gigi pisze:


"Jedną z lekcji, którą otrzymałam jako matka, jest to, iż moim dzieciom naprawdę trudno jest słuchać moich instrukcji. Kiedy są małe, komunikacja werbalna często nie jest ich głównym językiem oraz są tak podekscytowane poznawaniem otoczenia, iż naprawdę trudno jest przyciągnąć ich uwagę. Mając to na uwadze, przygotowałam kilka wskazówek, by nawiązać współpracę".

1. Stosuj metodę 'najpierw, potem'.

Zamiast mówić: 'Załóż natychmiast buty, żebyśmy mogli wreszcie wyjść na zewnątrz!'.

Spróbuj powiedzieć: 'Załóż najpierw swoje buty, byśmy następnie mogli wyjść na zewnątrz'.

2. Ułóż postawę ciała do poziomu dziecka. Kucnij, schyl się, mów do niego wyraźnie.

3. Zamiast mówić, czego nie robić, powiedz, co może zrobić.

Zamiast słów: 'Nie rzucaj klockami!'.

Spróbuj powiedzieć: 'Jeżeli chcesz poćwiczyć rzucanie, wybierzmy wspólnie bezpieczne miejsce i miękką piłkę, ok?'.

4. Daj dziecku wybór.

5. Najpierw 'połącz się' z dzieckiem. Zobacz je naprawdę i nawiąż z nim prawdziwy kontakt. Spójrz na sytuację z punktu widzenia dziecka, potwierdź jego uczucia.

6. Poproś dziecko o pomoc/Daj mu zadanie.

Nic tak nie wzmacnia chęci współpracy, jak możliwość wykazania się samodzielnością przez dziecko. Spróbujcie, przy okazji możecie obydwoje nauczyć się czegoś nowego o sobie.

Usłysz dziecko


Z mojego doświadczenia wynika, iż tempo, w jakim żyjemy jako dorośli, często przeszkadza nam w usłyszeniu i zobaczeniu dziecka. To one tak naprawdę sprowadzają nas na ziemię. Każą pobyć w danej chwili nieco dłużej, zatrzymać się na prostych czynnościach. To bywa trudne, frustrujące.

Tylko iż ta frustracja nie jest o naszych dzieciach ani z ich powodu. To zniecierpliwienie jest o nas, o naszym życiu, o naszej zachwianej równowadze. Chcielibyśmy, lub błędnie zakładamy, iż powinniśmy być wszędzie, jednocześnie, zdążyć przed niezupełnie określonym "czymś".

Nic mnie tak nie zatrzymało i nie uziemiło, jak macierzyństwo. I uważam to za największe błogosławieństwo. Posłuchajcie państwo swoich dzieci, one tylko próbują zatrzymać waszą uwagę na moment.

Idź do oryginalnego materiału