A co my tu robimy? Dlaczego włazimy do cudzego domu?
Koniec, Weroniko, między nami wszystko skończone! Chcę prawdziwej rodziny, dzieci. Ty nie możesz mi tego dać. Czekałem długo, znosiłem. Potrzebuję syna. Już złożyłem pozew o rozwód! Masz trzy dni na spakowanie się. Jak wyjedziesz zadzwoń. Na razie będę mieszkać u mamy. Śpiesz się, muszę przygotować mieszkanie dla dziecka i jego matki. Tak! Nie dziw się, moja przyszła żona spodziewa się dziecka! Trzy dni masz!
Weronika milczała. Co mogła odpowiedzieć?
Dzieci nie mogła mieć. Czesław i tak czekał pięć lat. Przez ten czas trzy nieudane próby.
Lekarze, których Weronika odwiedziła niezliczoną ilość razy, twierdzili, iż jest zdrowa. Dlaczego za każdym razem nie wychodziło?
Weronika zawsze prowadziła zdrowy tryb życia.
Tym razem zrobiło jej się słabo w pracy, od razu wezwali karetkę, ale wszystko potoczyło się bardzo gwałtownie
Drzwi zatrzasnęły się za Czesławem, a Weronika bez sił osunęła się na kanapę.
Nie miała ochoty, a przede wszystkim siły, żeby się pakować. I dokąd miała iść z rzeczami?
Gdy się uczyła i przed ślubem mieszkała u ciotki. Ciotki już nie było, a mieszkanie sprzedał jej syn. Wracać na wieś, do domu babci? Szukać wynajmu? Co z pracą?
Pytań było mnóstwo, a decyzje musiała podjąć gwałtownie
Wczesnym rankiem otworzyły się drzwi i do mieszkania weszła teściowa.
Nie śpisz? No i dobrze. Przyszłam skontrolować, żebyś nie zabrała niczego zbędnego.
Stare slipy twojego syna na pewno mi nie są potrzebne. Może policzymy moje?
Patrzcie, jaka bezczelna! A taka była grzeczna, uprzejma, cicha. Ot, jak się wszystko potoczyło. A ja już po pierwszym razie mówiłam Czarkowi, iż nie dasz rady urodzić dziecka.
Po to przyszłaś? Lepiej milcz i patrz, co robię.
Gdzie pakujesz ten serwis?!
To mój. Został po ciotce, pamiątka.
A teraz będzie tu pusto bez niego!
Mnie to nie obchodzi. Ale za to będziesz miała wnuka.
Bierz tylko swoje!
Laptop mój! Ekspres do kawy, mikrofala też, dostałam je od kolegów z pracy. Mój samochód kupiony jeszcze przed ślubem. Twój syn ma swój.
Masz wszystko, tylko dzieci nie potrafisz mieć!
To już nie twój problem. Ze mną wszystko w porządku, widocznie Pan Bóg tak chciał.
Widzę, wcale nie żałujesz! Może specjalnie to robiłaś?
Mówisz głupoty. choćby myśleć o tym mi ciężko.
Weronika rozejrzała się po mieszkaniu jej rzeczy zniknęły. Szczotka, kosmetyki, kapcie
Chyba coś ważnego zapomniała. Teściowa przeszkadzała się skupić.
Przypomniała sobie brakowało starej figurki kota. Miał w środku mały sekret, o którym nikt nie wiedział, choćby mąż. Wewnątrz był zestaw: kolczyki i pierścionek. Nie miały wielkiej wartości, ale były cenne jako pamiątka po babci. Czarek zawsze uważał to za rupiecie. Czyżby wyrzucił? Wszystko, co niepotrzebne, lądowało na balkonie. Weronika otworzyła drzwi
A co tam zapomniałaś? Spakowałaś się i wynoś! znów usłyszała głos teściowej. Żegnasz się z mieszkaniem? No to się żegnaj. Nic takiego już cię nie spotka.
W końcu kot się znalazł, wszystko na miejscu. Teraz można jechać.
Oto klucze, żegnajcie. Mam nadzieję, iż już się nie spotkamy.
Weronika zajechała do biura. Była na zwolnieniu, ale poprosiła o urlop.
Wszyscy ci współczujemy, ale jak bez ciebie. Trzy tygodnie wystarczą? Tylko proszę, bądź w kontakcie. Bez twoich konsultacji połowa projektów stanie.
Dobrze. Będę mogła odpocząć. Dziękuję.
Potrzebujesz pomocy?
Nie.
Zajmę się wypłatą urlopową i premią.
Dziękuję, to bardzo na czasie.
Weronika choćby nie szukała mieszkania, jechała do domu, na wieś. Oczywiście nikt tam na nią nie czekał, babcia odeszła trzy lata temu, a matki nigdy nie widziała. Zmarła przy porodzie.
A teraz Weronika sama nie może urodzić
Godzina drogi i była przed domem. Jabłoń. Tulipany.
Ostatni raz z Czesławem byli tu jesienią, piekli kiełbaski, odpoczywali.
Weronika wjechała na podwórko, klucz do garażu był w domu.
Otworzyła drzwi i weszła. Cisza. Na stole brudne kubki i talerze. Dlaczego ostatnim razem nie zdążyła posprzątać?
Nie, sprzątała! Więc ktoś tu był!
Dwa kubki, talerze, opakowania po soku, butelki ulubionego musującego Czarka. To na pewno nie z jesieni.
Więc był tu Czesław, ale z kim?
Nieważne, już nieważne
Klucz do domu miał tylko Weronika, pewnie mąż zrobił duplikat. Czas zmienić zamki.
Nowe życie, sprzątanie, potem gorąca kąpiel.
Weronika postanowiła zmyć z siebie cały brud, całą przeszłość.
Gdy miała wyjść, do drzwi zapukano, potem w okno.
Kto tam?!
Wszystko w porządku?!
Tak zdziwiła się kobieta.
Przepraszam.
Weronika wyszła, pod domem stał nieznajomy mężczyzna.
Przepraszam, pewnie panią przestraszyłem. Tylko obserwuję panią od rana.
Widzę, iż pani zniknęła, a z komina idzie dym. Pomyślałem, iż coś się stało
Dziękuję, wszystko w porządku.
A pani to krewna Czarka? Był tu niedawno z żoną Siostra?
Nie, jestem jego byłą żoną. Prawie byłą, wszystko w toku.
A dom pani?
Mój.
A ja tymczasowy sąsiad. Z powodu rodzinnych spraw tu jestem. Przyjaciel pozwolił pomieszkać. Rozwód też w toku, jutro będę wolny. Przepraszam, jeżeli wszystko w porządku, to pójdę. jeżeli potrzeba pomocy, proszę mówić. Jestem Igor.
Weronika. Poczekaj, a umiesz wymienić zamek?
Tak. Powiedz kiedy, a zrobię to.
Jak najszybciej. Jutro kupię.
Dam radę sprawdzić i kupić, może pani weźmie nie to, a ja i tak jadę do miasta.
Dobrze.
Minęły dwa tygodnie. Jeszcze tydzień






