A po co się oglądać? Lepiej byłoby przejść obok…

twojacena.pl 1 tydzień temu

1 stycznia 2024, Warszawa

Dlaczego się obejrzałem? Poszedłbym dalej…

Gdy podejmujemy decyzje, przekonujemy siebie, iż postępujemy słusznie, szukamy usprawiedliwień. Najpierw męczą nas wątpliwości, boimy się odbicia, konsekwencji naszych czynów. Ale gdy nic się nie dzieje, uspokajamy się, utwierdzamy w przekonaniu, iż zrobiliśmy dobrze, i żyjemy dalej, starając się nie wspominać, nie myśleć.

Aż pewnego dnia ten boomerang wraca. Albo przychodzi spóźnione żałowanie…

Poznali się na początku lat dwutysięcznych. Wojtek podszedł do przystanku i czekał na autobus. Niedaleko stała dziewczyna, zwyczajna, jakich wiele. Ale nagle serce uderzyło go w klatkę piersiową. „Zaraz przyjedzie autobus, ona odjedzie, i nigdy więcej jej nie zobaczę”. choćby się obejrzał. Jakiś bus stał przy świetle. Serce zabiło mocniej, popędzając go. Wojtek podszedł do dziewczyny.

— Cześć. Jaki autobus łapiesz?

Spojrzała na niego, szukając w pamięci, czy go zna, a on patrzył w jej oczy i wiedział, iż nigdy ich nie zapomni i nigdy już nie zaśnie spokojnie.

— Jestem Wojtek. Nie czekasz na 505?

— Nie — uśmiechnęła się w końcu. — Na 131.

Odetchnął z ulgą. Nie widział nadjeżdżającego autobusu — miał jeszcze czas.

— Mieszkasz na Ursynowie? — spytał znowu.

— Nie, jadę do babci.

— Spieszysz się? — zapytał, jakby już wiedział odpowiedź.

— Nie bardzo, a co? — Dziewczyna patrzyła na niego z ciekawością.

Wojtek usłyszał swój rozradowany głos:

— Może pójdziemy pieszo do następnego przystanku?

Zawahała się tylko przez chwilę, w końcu się uśmiechnęła i skinęła głową.

Serce tłukło mu się w piersi. Szli razem do następnego przystanka, potem jeszcze jednego… Tak doszli do osiedla, gdzie mieszkała babcia Oli, nie czując zmęczenia, nie widząc upływającego czasu.

Kiedy Ola zatrzymała się przed domem babci, oboje wiedzieli o sobie już wiele, jakby znali się od lat. Przed pożegnaniem wymienili adresy i numery telefonów. Żadne nie wątpiło, iż spotkało swoją drugą połówkę.

Cały rok żyli od spotkania do spotkania, aż wzięli ślub. Najpierw mieszkali u babci Oli, a gdy skończyli studia i zaczęli pracować, wzięli kredyt i kupili mieszkanie. Od razu dwupokojowe — na przyszłość.

Gdy Ola powiedziała, iż będzie mieli dziecko, serce Wojtka znów uderzyło w klatkę, jak w dzień ich poznania, jakby mówiło: „No i co, tato, stoisz?!”. A on rozpromienił się w uśmiechu. Zostanie ojcem! Nagle, niespodziewanie, odpowiedzialnie.

Życie zmieniło się gwałtownie. Teraz tylko planowali i gadali o dziecku, o tym, jakie będzie, jakie imię wybrać. Kłócili się o łóżeczko, wózek… Wojtek zatrzymywał choćby mamy na ulicy i wypytywał o modele. One chętnie radziły, zahaczając o rozszerzanie diety i ząbkowanie.

Przyjaciele, którzy już mali dzieci, rzucali się z ubrankami po swoich pociechach.

Młodzi nie mogąNastępnego ranka Wojtek obudził się z postanowieniem, iż spróbuje naprawić to, co zniszczył, choć wiedział, iż niektóre rany nigdy się nie zabliźnią.

Idź do oryginalnego materiału