Awantura o kasę... na radę rodziców. "Mam jedno dziecko i to niesprawiedliwe"

gazeta.pl 8 godzin temu
Składka na radę rodziców to temat, który wywołuje dyskusje wśród rodziców. Z jednej strony środki te mają być wykorzystywane na cele statutowe szkoły, a z drugiej strony, wielu rodziców przyznaje, iż nie do końca wie, na co dokładnie przeznaczane są pieniądze. Jednak to nie koniec problemów.Zdaniem niektórych rodziców wystarczyłaby wyłącznie składka klasowa, która (przynajmniej w teorii) powinna pokrywać koszty działań bezpośrednio związanych z klasą dziecka. Jednak chyba w każdej szkole funkcjonuje jeszcze składka na radę rodziców, która, choć nie jest obowiązkowa to dobrze, by została opłacona. - Moja córka poszła do pierwszej klasy, a składka na radę rodziców wynosi 120 zł. I jak mówią, to składka "dla całej rodziny", niezależnie od tego, czy do szkoły chodzi jedno dziecko, czy trójka, rodzic płaci tyle samo. Jestem matką jedynaczki i uważam, iż to niesprawiedliwe - mówi pani Monia, matka 7-letniej dziewczynki.
REKLAMA


Zobacz wideo


Grzegorz Braun nie chce edukacji zdrowotnej w szkołach


- Nie rozumiem, dlaczego każdy rodzic płaci tyle samo, skoro nie każdy ma więcej niż jedno dziecko w szkole. Czuję się w pewnym sensie oszukana, bo nie wiadomo, na co dokładnie idą te pieniądze, a ja płacę pełną stawkę za jedno dziecko. Moja znajoma w tej samej szkole ma trzy córki i też na rok płaci tylko 120 zł. Gdzie tu sprawiedliwość? - dodaje pani Monika.Składki na radę rodziców nie są do końca jasneZdaniem wielu rodziców problem leży nie tylko w wysokości składki, ale też w braku przejrzystości jej przeznaczenia. - W szkole mojego syna składka na pierwsze dziecko wynosi 100 zł, a na drugie jest zniżka i trzeba zapłacić 80 zł. A tak w ogóle uważam, iż te składki to pomyłka, bo nigdy dokładnie nie wiadomo, na co przeznaczane są pieniądze. Zrzutki klasowe to zupełnie inna sprawa. Tutaj skarbnik nam wszystko raportuje, a te składki na radę rodziców to są jakieś bardziej zagmatwane. Podobno są gdzieś jakieś sprawozdania i wyliczenia, ale komu chciałoby się w to wnikać? - mówi pani Ania.Podobnego zdania jest mama 12-letniego Tymona, ucznia szkoły podstawowej w Warszawie: - U nas składki są regularnie pobierane, ale nikt nigdy nie mówi, co konkretnie sfinansowały. Rodzice mają prawo wiedzieć, na co idą ich pieniądze. Często odkrywamy to dopiero przy spotkaniach klasowych, kiedy okazuje się, iż część środków została przeznaczona na coś, co nie do końca podoba się wszystkim rodzicom.Pojawiają się też opinie, iż w wielu szkołach składki są potrzebne, ale system powinien być bardziej elastyczny: różnicowanie wysokości opłat w zależności od liczby dzieci w rodzinie czy bardziej szczegółowe raportowanie wydatków mogłoby zmniejszyć poczucie niesprawiedliwości. Rodzice jedynaków często czują się dyskryminowani, zwłaszcza wtedy, gdy płacą tyle samo, co rodziny z dwójką czy trójką dzieci.


Wielu rodziców zastanawia się, czy faktycznie potrzebna jest dodatkowa składka na radę rodziców, skoro klasy mają już swoje fundusze. Większe wpłaty pozwalają organizować różne wydarzenia i wspierać szkołę, ale brak jasnych informacji o wydatkach często powodują nieporozumienia i poczucie, iż pieniądze są wpłacane bez celu.A Ty? Co myślisz o składkach na radę rodziców? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału