"Nasze województwo w tym roku ma ferie zimowe w pierwszej turze. Choć córka chodzi do przedszkola, to panie uznały, iż część rodzin ma starsze dzieci, więc wybierają się na zimowe wyjazdy. W związku z tym obchody Dnia Babci oraz Dnia Dziadka połączono i nieco przyśpieszono. Mimo naszych próśb nauczycielki nie zgodziły się na inny termin. Twierdzą, iż 'tak będzie lepiej', ale dla kogo?
Wszystkie ciężko pracowały
Maluchy długo się szykowały na ten występ. Uczyły wierszyków, piosenek i układów tanecznych. O występie dla babci i dziadka słyszę od miesiąca i mam wrażenie, iż jest on ważniejszy niż jasełka. Córka wracała do domu dumna z siebie i opowiada, co naszykowała z masy solnej dla babci, a co namalowała dla dwóch dziadków. Długo zastanawiała się również, co założy na ten wyjątkowy dzień. Niestety grupę dopadła jakaś infekcja i przedszkolaki zaczęły się rozkładać jeden po drugim.
Nie robiłabym afery, gdyby chodziło tylko moje dziecko, jednak chora jest znaczna większość grupy. Dzieciaki najpewniej pozarażały się od siebie i w dniu planowanego przedstawienia do placówki dotarła zaledwie piątka przedszkolaków. Mimo naszych usilnych próśb panie nauczycielki nie zgodziły się na zmianę terminu przedszkolnych obchodów Dnia Babci i Dziadka.
Dla dobra dzieci?
Usłyszeliśmy, iż przedszkolaki długo czekały na ten dzień i byłoby to nie w porządku w stosunku do dzieci, które przyszły i są gotowe do występu. Ja się jednak pytam: a co z resztą 4-latków? Przecież ta chora szesnastka także się szykowała i czekała na to, by pochwalić się swoim występem i pracami.
Dla małych dzieci to przecież bardzo ważne przeżycie. Choć mówię córce, iż zrobimy pokaz w domu, to jednak jest jej przykro. Mówi, iż to nie to samo i ma rację. Staram się ją pocieszyć, ale na wiele się to nie zdaje. Trochę nie rozumiem tej sytuacji. Przecież Dzień Babci i Dziadka to uroczystość dla seniorów, ale także dla dzieci. Możliwość występu to uwieńczenie ich ciężkiej pracy".