Babcie rozpieszczają wnuczkę, a my, rodzice, musimy przez to walczyć z własnym dzieckiem. Obawiam się, iż niedługo będziemy musieli zabronić naszej córce, widywać się ze swoimi babciami. A wszystko przez chorą rywalizację między teściową a moją mamą

polregion.pl 1 rok temu

Sprawa ma się tak, iż te kochające babunie zaczęły rywalizować już od czasach szkolnych. O ile wcześniej chwaliły się swoimi ocenami, kulinarnymi osiągnięciami i rozmiarem ogórków na działce, to teraz wyrażają swoją „wielkość” poprzez rozpieszczanie wnuczki.

Ale zachowanie Zosi jako głównej „nagrody” pozostawia wiele do życzenia. Ja i mój mąż zdecydowaliśmy zatrzymać rywalizację między babciami, zanim całkowicie zepsują nam dziecko.

Okazuje się, iż moja mama i teściowa uczyły się w tej samej klasie. Obydwie pochodziły z rodzin wojskowych i pomimo trudnych czasów, miały niemałe możliwości. Często wspominają, jak przemycono im z Zachodu skórzane kurtki i prawdziwe jeansy z metką „Levi Strauss”. Nie zdziwiłbym się, gdyby te dwie panie w swoim czasie choćby chłopców między sobą dzieliły. Jednak ich mężowie nie wtrącają się do ich relacji, uznając, iż i tak ich nie zmienią.

Ja również kiedyś cicho śmiałam się z tego, jak dorosłe kobiety popisywały się przed sobą. Ale od momentu, gdy ogłosiłam, iż jestem w ciąży, to już przestało być zabawne.

Od początku obie matki nie odstępowały mnie na krok. Eskortowały mnie, gdy szłam do przychodni, do pracy lub po prostu do sklepu po chleb. Bez końca powtarzały, iż muszę więcej odpoczywać i iż one przejmą na siebie wszystkie obowiązki związane z domem i przygotowaniami do porodu. Gdyby mogły, to chyba choćby wnuczkę same by urodziły.

Następnie mój dom zaczął zapełniać się różnymi ubrankami, pieluchami, smoczkami i tak dalej. Doszło do tego, iż obie babcie kupiły przyszłej wnuczce zarówno wózek, jak i łóżeczko. Przy tym strasznie obrażały się, gdy próbowałam odmówić prezentów. Babcie od razu łapały się za serce i nerwowo szukały waleriany.

W końcu pogodziłam się z faktem, iż mama i teściowa chcą obdarować Zosię wszystkim, co tylko zobaczą. Chyba zacznę powoli sprzedawać ich prezenty i odkładać pieniądze dla dziecka.

Ale z czasem, gdy Zosia podrosła, zdałam sobie sprawę, iż babcie teraz rywalizują o uwagę wnuczki i tytuł „Najlepszej babci”. W rezultacie, na zmianę zabierają ją do siebie i pozwalają robić absolutnie wszystko!

„Zosiu, chcesz oglądać bajki o północy? – Proszę bardzo!”

„Masz ochotę na ciasteczka, chipsy, słodkie napoje? – Oto one, moja droga, tylko mamie nie mów.”

W rezultacie Zosia stała się stałym bywalcem u pediatry. Nic dziwnego, trzyletnie dziecko nie wysypia się i je byle co.

Zresztą, planuję nie wracać do pracy w biurze jeszcze przez rok, więc mogę poświęcić czas swojej córce, a nie oddawać ją babciom na kilka dni. Oczywiście, wiele mam teraz może się oburzyć i powiedzieć, iż po prostu mam za dobrze, bo samodzielna opieka nad maluchem nie zawsze jest łatwa, ale naprawdę wolałabym wychowywać swoje dziecko sama z mężem, a nie „naprawiać je po wychowaniu babć’.

Ostatnio nasza Zosia zaczęła urządzać histerie, jeżeli ja lub mąż czegoś jej zabraniamy. Oczywiście to efekt wizyt córki u dziadków. Wygląda na to, iż łzy gwałtownie działają na kochane babunie, ale na „złych” rodziców nie wpływają wcale.

Z babciami na ten temat przeprowadziłam już kilka rozmów, bo po ich pobłażliwościach dziecko późno kładzie się spać i żąda samych niezdrowych rzeczy na śniadanie, obiad i kolację. Szczerze mówiąc, moje słowa nie przyniosły żadnego efektu.

Tak więc na razie będziemy pozwalać babciom widywać się z wnuczką w ciągu dnia. Żadnych więcej nocowanek! jeżeli to nie pomoże, przejdziemy do wizyt raz w miesiącu. Może wtedy babcie zastanowią się nad swoim zachowaniem i przestaną rywalizować ze sobą kosztem zdrowia wnuczki.

Idź do oryginalnego materiału