Babciu, oto twój wnuk. Ma sześć lat.

newsempire24.com 2 dni temu

W małym miasteczku na południu Polski, gdzie ulice toną w zieleni, a życie płynie leniwie, moje losy nagle się odmieniłam. Ja, Helena Nowak, wracałam właśnie z pracy, gdy usłyszałam, iż ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zastygłam: przede mną stała młoda kobieta z chłopcem około sześciu lat. Podeszła bliżej i wypowiedziała słowa, które ścisnęły mi serce: „Helena Nowak, nazywam się Kinga, a to pani wnuk — Pawełek. Ma już sześć lat”.

Byłam oszołomiona. Ci ludzie byli mi zupełnie obcy, a ich słowa uderzyły jak grom z jasnego nieba. Mam syna, Krzysztofa — przystojnego, ambitnego chłopaka, który robi karierę i czeka na awans. Ale nie jest żonaty i choć marzyłam o wnukach, nigdy nie sądziłam, iż zostanę babcią tak nagle, za sprawą nieznajomej. Szok ustąpił miejsca zamętnyn: jak to możliwe, iż nie wiedziałam o wnuku przez sześć lat?

To pewnie moja wina. Wychowywałam Krzysztofa sama, harowałam na dwóch etatach, by miał przyszłość. Dumna jestem z jego sukcesów, ale jego życie uczuciowe zawsze mnie niepokoiło. Krzysztof zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, nie zatrzymując się przy żadnej. Nie wtrącałam się, ale w głębi duszy wspominałam siebie: miałam zaledwie dwadzieścia lat, gdy go urodziłam. Bez męża, bez wsparcia, poświęciłam młodość, oszczędzałam na wszystkim, choćby na wypoczynku. Dopiero kilka lat temu Krzysztof podarował mi wyjazd nad morze — wtedy po raz pierwszy ujrzałam fale. Nie żałuję niczego, ale marzenie o wnukach zawsze we mnie tliło.

A teraz przede mną stała Kinga z Pawełkiem. Jej głos drżał, ale mówiła stanowczo: „Długo się wahałam, ale Pawełek jest pani rodziną. Ma pani prawo wiedzieć o wnuku. Nie proszę o nic, wychowuję go sama. Oto mój numer telefonu. jeżeli zechce pani się spotkać, proszę dzwonić”.

Odeszła, zostawiając mnie w zamęcie. Natychmiast zadzwoniłam do Krzysztofa. Był równie zaskoczony. Ledwie przypomniał sobie, iż kilka lat temu spotykał się z dziewczyną o imieniu Kinga. Mówiła, iż jest w ciąży, ale on wtedy oznajmił, iż nie jest pewien ojcostwa. Potem zniknęła, a on nie przywiązał do tego wagi. Jego słowa zabolały. Mój syn, którego wychowałam z taką miłością, odsunął od siebie myśl o ojcostwie, jakby to była błahostka.

Krzysztof upierał się, iż nic nie wiedział o dziecku i wątpi, czy Pawełek to jego syn. „Dlaczego milczała sześć lat? — denerwował się. — To podejrzane!” Próbowałam ustalić, kiedy się rozstali. Przypomniał sobie, iż to był sierpień. Wątpliwości rosły: a może Kinga kłamie? ale obraz Pawełka, jego wielkich oczu i nieśmiałego uśmiechu, nie dawał mi spokoju.

Zebrałam się w sobie i zadzwoniłam do Kingi. Powiedziała, iż Pawełek urodził się w marcu. Gdy spytałam o test DNA, odparła twardo: „Wiem, kto jest ojcem, i żadnych testów robić nie będę”. Dodała, iż pomagają jej rodzice i daje sobie radę. Pawełek w tym roku idzie do pierwszej klasy, a ona pracuje, by go utrzymać. Jej głos był spokojny, ale czuć w nim było siłę.

„Helena Nowak, jeżeli chce pani widywać Pawełka, nie mam nic przeciwko — powiedziała. — jeżeli nie, zrozumiem. Wiem od Krzysztofa, jak ciężko było pani samej go wychować. Dlatego uznałam, iż musi pani wiedzieć o wnuku. To jedyny powód, dla którego przyszłam”.

Odłożyłam słuchawkę, czując, jak świat się wali. Chciałam wierzyć synowi, ale słowa Kingi brzmiały prawdziwie. Pragnęłam rzucić się do Pawełka, przytulić go, ale co, jeżeli to nie mój wnuk? Co, jeżeli Kinga mną manipuluje? Rozdarłam się między chęcią uczestniczenia w życiu tego chłopca a strachem przed oszustwem.

Moja dusza krzyczała: to dziecko może być moją rodziną, moją szansą na wnuczęcą miłość. ale rozum szeptał: „A jeżeli to kłamstwo?” Wspominałam, jak Krzysztof, gdy był chłopcem, biegł do mnie z uśmiechem, a teraz odrzucił możliwość bycia ojcem. Kinga zaś, mimo samotności, wychowywała Pawełka z miłością, niczego nie żądając w zamian. Jej siła przypominała moją sprzed lat.

Nie wiem, co robić. Zadzwonić do Kingi i spotkać się z Pawełkiem? Nalegać, by Krzysztof zrobił test DNA? Czy może odejść, bojąc się rozczarowania? Moje życie, pełne poświęceń dla syna, stanęło przed nową zagadką. Pawełek, z tym ufnym spojrzeniem, już zajął miejsce w moim sercu, ale prawda ukryta za sześcioma latami milczenia przeraża mnie do głębi. Stoję na rozdrożu, a każdy krok wydaje się przepaścią.

Idź do oryginalnego materiału