Dlaczego perfekcjonizm niszczy nasze relacje?

kobietytomy.pl 5 godzin temu

Ma być doskonale, idealnie, pięknie, niczym z bajki, albo może nie być wcale. Dążenie do perfekcji to nic złego, pozwala udoskonalać życie, jednak kryje się też w tej postawie wiele pułapek. Perfekcjonizm włącza myślenie – wszystko albo nic – wystarczy, iż tylko nieznacznie coś nam nie pasuje i już skreślamy daną opcję, bo jest felerna. Szukamy dalej, wierząc, iż w końcu trafimy w 10. Jednak mijają lata, a taka postawa tylko zabiera nam szansę na szczęście tu i teraz, odkłada życie na nigdy nienadchodzące jutro. To ogromne zagrożenie zwłaszcza dzisiaj w świecie nieskończonych opcji i podchodzenia do relacji jak do zakupów w markecie. Próbujemy, smakujemy, odkładamy na półkę, szukamy dalej…Wierzymy, iż następny wybór będzie lepszy. Popadamy w pułapkę wiecznego szukania…Dlaczego jeszcze perfekcjonizm niszczy relacje? I jak sobie z nim radzić?

Dlaczego perfekcjonizm niszczy nasze relacje?

Mężczyzna od wszystkiego

Perfekcjonizm może nieźle namieszać w naszym życiu.

Często podpowiada, iż idealny mężczyzna to ten, z którym należy być, żaden inny nie jest wystarczająco dobry.

Rysujemy sobie w głowie mężczyznę perfekcyjnego, doskonałego pod każdym względem, nadającego się do „wszystkiego”. Mężczyzna jako kochanek, ojciec dzieci, partner życiowy, przyjaciel, a choćby psycholog czy doradca zawodowy. Ma to być ktoś silny, ale i wrażliwy, spełniający się zawodowo, ale też umiejący zadbać o dom, zdecydowany i jednocześnie potrafiący zobaczyć złożoność sytuacji. Mężczyzna, który ma swoje tajemnice, ale jednocześnie jest uczciwy i lojalny. Ktoś, kto wzbudza w nas dreszczyk emocji, ale i taki, przy którym czujemy się bezpiecznie. Mężczyzna lubiący i góry i jeziora, w zależności od aktualnych potrzeb, troskliwy i opiekuńczy, umiejący się wypowiedzieć na każdy istotny temat. Silny i myślący. Taki, z którym zbudujemy coś trwałego i na lata.

Szukamy nie tylko mężczyzny, partnera, ale też nierzadko ojca (!), którego nie miałyśmy lub miałyśmy, ale nie takiego, jakiego chciałyśmy mieć. Szukamy przyjaciela, bo przyjaciółki wiadomo zawodzą. Psychologa, który wysłucha i poprowadzi. Mentora, który zainspiruje, kogoś łączącego niespotykanie wiele, często wykluczających się cech.

Szukamy ideału, który nie istnieje…

Mężczyzna niedoskonały? Ja go zmienię!

Nie dość, iż miewamy wysokie wymagania, to jeszcze nie dajemy sobie powiedzieć, iż taka postawa odbiera nam szczęście. Popadamy ze skrajności w skrajność.

Nie to, iż oszalałyśmy, bo chcemy za wiele, same od siebie wymagamy równie dużo i przyzwyczajamy się do tego. iż życie to ciągła droga doskonalenia. Gdy okazuje się, iż pewne rzeczy są możliwe, pragniemy tego samego od najbliższej osoby – ma ona wyznawać te same prawdy i nigdy nie spoczywać w rozwoju. W praktyce oznacza to nierzadko, iż ma się stać nami, naszym odbiciem w wersji męskiej. Gdy to w końcu się dzieje, zaczynamy go nienawidzić, irytując się same nie wiedzieć na kogo…bo przecież nie związałyśmy się same z sobą. Chcemy faceta a nie imitacji mężczyzny! Po latach nierzadko nie możemy patrzeć na partnera, którego zmieniłyśmy bezpowrotnie, upupiając i kastrując wiecznymi pretensjami i wymaganiami.

To nie tak, iż w historii jakich wiele, on jest bez winy. Jego największym przewinieniem jest fakt, iż sobie na to wszystko pozwolił, iż nie postawił granicy, iż nie pokazał, iż jest asertywny, iż nie rozumiał, iż kompromis to nie jest zupełne odpuszczenie, ale “gra” dwóch osób, docierających się nawzajem. Jego błędem i jej rzecz jasna też było totalne nierozumienie tych mechanizmów.

Perfekcjonizm i próba zmiany drugiej osoby to częsty schemat prowadzący do problemów. Zaczyna się od tezy – mężczyzna ma nam dorównywać. Im jesteśmy doskonalsze, tym zadanie znalezienia kogoś adekwatnego staje się coraz trudniejsze. Dlatego gdy znajdujemy kogoś odpowiedniego, staramy się go zmienić na własną modłę. I to jest błąd.

Związek z inteligentną kobietą nie jest prosty. Nigdy nie jest nudny

Kryzys? Widocznie to nie ten

Gdyby tego było jeszcze mało, to nie rozumiemy, iż związki choćby z odpowiednią osobą nigdy nie są idealne. Im dłużej trwają, tym większe ryzyko zaistnienia kryzysu, i to nierzadko takiego z kategorii poważnych.

Tego nam się nie mówi. Nie wiemy, iż naprawdę wielkie rzeczy często buduje się w bólu i beznadziei i iż każda wartościowa relacja wystawiana jest na próby. Trzeba przetrwać, a nie obrażać się, iż jest trudno.

Normalnym etapem małżeństwa są kryzysy. Pierwszym z nich jest kryzys po zamieszkaniu razem, potem kryzys gdy rodzi się dziecko, itd…Po drodze jest wiele wyzwań i to takich, które potrafią nieźle namieszać nam w głowach i w sercach. Nierzadko zwyczajnie głupiejemy hurtowo jako ludzie, nie rozumiejąc, iż sterują nami silne, ale chwilowe emocje, czy burze hormonalne. Gdy robi się gorąco, nie umiemy przeczekać, uspokoić się, zebrać myśli, pomyśleć, co się naprawdę dzieje, tylko działamy zbyt często pod wpływem chwili, pozwalając, aby wydarzały się złe rzeczy, których skutki są trudne do odwrócenia.

Dużo lepsze jest zrozumienie, iż kryzys to normalny etap relacji. Perfekcyjne podejście w tym niestety nie pomaga.

Brak zrozumienia zmian

Perfekcjonizm nie pozwala nam także na spontaniczność, luz i dystans, na zwykłe cieszenie się życiem. Blokuje przed autentycznością, narzuca pewne schematy myślenia, które często wcale nie są nasze. Po przyjrzeniu się im, zaczynamy rozumieć, iż zostały one nam one zaszczepione, a my nieświadomie je przyjęliśmy.

Prawdziwa wolność polega na zrozumieniu, iż nie musi być idealnie, a może być przy tym pięknie. Paradoksalnie potrzebujemy naprawdę kilka do szczęścia. Można tak poukładać rzeczywistość, żeby poradzić sobie choćby w najtrudniejszych wyzwaniach.

Ważne, żeby dwie osoby budujące związek to wiedziały. Największym dramatem jest niestety to, iż często tylko jedna strona jest prawdziwie świadoma, a druga ma zaciemniony obraz rzeczywistości. Wtedy jedynie od mądrości jednej z osób i od otwartości drugiej zależy, czy uda się sprowadzić myślenie na dobrą drogę.

Praca nad sobą

Badania pokazują, iż osoby o wysokim poziomie perfekcjonizmu mają niższą jakość relacji interpersonalnych i trudności z samoakceptacją. Osoby takie nie tylko nie potrafią wybaczać innym pewnych naturalnych w życiu błędów i potknięć, nie są w stanie ich odpuścić również sobie.

Szczególnie niebezpieczny pod tym względem jest perfekcjonizm dezadaptacyjny, który oparty jest na lęku przed porażką, krytyką i odrzuceniem. To właśnie z jego powodu budujemy wysoki mur wokół siebie, nie dopuszczając do siebie nikogo. Tak bardzo boimy się, iż nam się nie uda, że…docelowo zawalamy na całej linii.

Podstawowym problemem są także wysokie oczekiwania w stosunku do partnera. Zamiast doceniania starań jest wieczna krytyka i wytykanie błędów. choćby realna pomoc drugiej osoby na co dzień i w wielkich chwilach nie jest prawdziwie postrzegana, bo zaćmiewają ją niuanse. Pojawia się też zazdrość, która generuje mechanizm samospełniającej się przepowiedni, to, czego tak histerycznie się obawiamy, spełnia się.

Lęk przed odrzuceniem działa jak samospełniająca się przepowiednia

Problemem jest też brak elastyczności i sztywne zasady, od których nie ma odstępstw. To również rodzi dystans, bo buduje ogromne napięcie w rodzinie. Osoby perfekcyjne mają też wysoki lęk przed bliskością, obawiają się pokazać słabości, własnych niedoskonałości.

Nie znoszą również słabości u innych osób, bo przypomina ona im o własnych ograniczeniach. Tymczasem brak otwartości i szczerości w relacjach sprawia, iż naprawdę trudno zbudować z drugą osobą związku na lata, prawdziwa miłość nie jest w stanie się narodzić. Perfekcjonizm, jak pokazują badania, koreluje z unikającym stylem przywiązania oraz z niezgodą na bycie zależnym od kogokolwiek.

Niestety gdy bada się temat dalej okazuje się ponadto, iż osoby perfekcyjne najczęściej mają niską samoocenę. Posiadają też skłonność do projekcji i przenoszenia głosu swojego wewnętrznego krytyka na zewnątrz, tym samym osoby budujące związek z perfekcjonistą mają poczucie bycia osobą niewystarczającą. Czują się wiecznie krytykowane i niedoceniane.

Jak sobie radzić z perfekcjonizmem, który blokuje przed szczęściem?

Podstawa to świadomość problemu. Gdy już wiemy, co nas ogranicza, możemy realnie nad sobą pracować.

To trudne, ale warto zacząć od rozmowy z partnerem i przekazaniu informacji na temat naszego sposobu myślenia. Przyznanie się do lęku, słabości przez osobę perfekcyjną może być szczególnie skomplikowane, ale bywa bardzo wyzwalające. Daje przyzwolenie na niedoskonałość i sobie i innym.

Pracując nad sobą, krok po kroku można zmienić swoje oczekiwania na „wystarczy dobrze” zamiast „musi być idealnie”. Dzięki temu uczymy mózg, aby nie koncentrował się jedynie na trudnych momentach, które przysłaniają całość, ale pozwolił sobie na realną ocenę rzeczywistości w całej swojej złożoności.

Chodzi o to, żeby dać sobie przyzwolenie na błędy, które mogą być dobrą lekcją, a nie pretekstem do przekreślenia wszystkiego. Celem jest jednocześnie zrozumienie, iż perfekcjonizm zawstydza i blokuje. Niekiedy niezbędna staje się terapia behawioralno-poznawcza. Doświadczenie pokazuje, aby nie bać się jej, może ona bowiem realnie pomóc zmienić sposób myślenia. Od tego wszystko się zaczyna – od tego, jak patrzymy na świat, na siebie i ludzi…

Idź do oryginalnego materiału