"Bale i skandale"

bajdocja.blogspot.com 4 miesięcy temu
.


Egzemplarz gry otrzymałam od wydawnictwa w zamian za recenzję.
Wydawnictwo nie miało wpływu na treść i formę recenzji.




Piotr Sokołowski zilustrował kolejną grę Reinera Knizii dla wydawnictwu Muduko.
To karciana gra licytacyjna "Bale i skandale" dla 3 - 5 osób od 8 lat.
Ważną rolę pełnią tu liczby, zwierzęta na kartach są nieistotne, ale za to jakie piękne!
W ogóle gra jest piękna! Przyciąga wzrok i uwagę. Brawa dla ilustratora :-)
Oprócz większych kart ze zwierzętami są tu też mniejsze karty listów,
których i awersy, i rewersy mnie zachwycają!
Całość (razem z instrukcją) zamknięta jest w niedużym pudełku.


Każdy z graczy ma swoją talię kart listów z liczbami z zakresu 1 - 25,
ale - uwaga - są to tylko niektóre liczby (jest ich 11).
Karty listów służą do licytowania kart gości.
W każdej licytacji gracz może wyłożyć
dowolną liczbę kart listów,
a liczby na nich sumuje.
Karty listów z licytacji czasem się traci, a czasem nie ;-p



W grze generalnie chodzi o zdobycie jak największej liczby punktów ;-)
Punkty to - w większości - liczby w narożnikach kart ze zwierzętami,
przy czym niektórych kart / liczb pożądamy,
a innych wręcz przeciwnie ;-P

Karty gości z liczbami od 1 do 10 chcemy!
Karty licytujemy pojedynczo, odkrywając je losowo z zakrytego stosu.
Kartę gości zdobędzie ten z graczy, który wygra licytację,
czyli da największą sumę liczb na kartach listów.
Ten gracz straci wszystkie karty listów, których użył do tej licytacji.
Pozostali gracze zachowają swoje karty listów.


Wśród kart gości ukryte są 3 karty skandali, których nikt nie chce!
Dlatego, że:
karta z połówką 1/2 podzieli punkty gracza na 2,
karta z liczbą ujemną -5 odejmie graczowi 5 punktów,
karta z minusem odrzuci którąś (zdobytą przez gracza) kartę gości.
Jeśli los podsunie w grze te karty, to o nie też toczyć się będzie licytacja.
Taką kartę otrzyma ten z graczy, który pierwszy wycofa się z licytacji
czyli pierwszy spasuje.
Ten gracz odzyska wszystkie karty listów, których użył do tej licytacji.
Pozostali gracze stracą swoje karty listów, użytych do licytacji.


Gra kończy się natychmiast, gdy odkryta (do licytacji) zostanie
czwarta karta z liczbą w czerwonej obwódce.
Do licytacji o nią nie dochodzi, chociaż gracze żałują, jeżeli tą kartą jest
karta podwajająca liczbę zdobytych punktów.
Ale po pojawieniu się tej czwartej karty gracze jeszcze nie liczą punktów!
Najpierw sprawdzają, czy ktoś zostanie wyproszony z balu!!!
A wyproszony z balu będzie gracz z najmniejszą sumą liczb...
na kartach listów, które zostały mu na ręku.

To jest dopiero skandal!
A co najmniej jawna niesprawiedliwość.
Ciułam sobie, ciułam te punkty na kartach gości,
a tu bach - zostaję wyproszona z balu,
bo na ręku zostało mi... nic.

Ale dla niektórym ta część gry jest zabawna ;-)
I każe mocno główkować w czasie rozgrywki;
trzeba tak licytować, żeby zostawić w ręku jakieś atuty!

Grałam w tę grę tylko w 3 osoby, ale za to w różnych składach
(samych dorosłych lub z nastolatkiem i jego rodzicem).
Wrażenia z grania były różne; niektórym gra bardzo przypadła do gustu,
innym potwierdziła ich wcześniejszą niechęć do gier licytacyjnych.

Prawdopodobnie rozgrywki 5-osobowe są
szybsze i bardziej podkręcone ;-)
Sprawdzę to!


Gra jest piękna, zasady są proste do opanowania,
czas trwania rozgrywki jest "akuratny".
Polecam tym, którzy lubią licytacje
lub podchodzą do gier "zabawowo" :-)





Za grę dziękuję wydawnictwu Muduko.
I zgłaszam ją do projektu GRAJMY!
Inne zgłoszenia znajdziecie tu: recenzje Grajmy!



.
Idź do oryginalnego materiału