Bóg podarował nam syna po tym, jak pomogliśmy jednej dziewczynce stać się szczęśliwą

przytulnosc.pl 2 miesięcy temu

Ze swoją żoną Krystyną jesteśmy już razem od 5 lat. Żyliśmy razem bardzo dobrze, żona marzyła o dziecku, ja także bardzo tego chciałem. Byliśmy szczęśliwi, kiedy dowiedzieliśmy się o ciąży, ale doszło do poronienia. Potem jeszcze jednego i kolejnego. Zdrowie mojej Krystyny zaczęło się pogarszać, a do tego zaczęła cierpieć psychicznie z powodu tego, iż nie mogła zostać mamą. Przestała się cieszyć, nic jej nie interesowało, nie witała mnie smacznym obiadem po pracy. Dużo spała i nie chciała nic robić. Bardzo martwiłem się o żonę.

Przez pół roku żyliśmy w takim napięciu, potem Krystyna zaczęła się zmieniać. Wydawało mi się, iż ożyła, ale potem znowu witała mnie w domu zmęczona i wyczerpana. Przyjaciele mówili, iż ma kochanka, iż biega do niego, gdy ja jestem na nocnych zmianach. Inni radzili zabrać ją do lekarza. Moje rozmowy z nią nie działały. Byłem zrozpaczony i nie wiedziałem, jak pomóc żonie.

Pewnego razu wróciłem z pracy wcześniej niż zwykle. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie zobaczyłem w domu żony. Następnego dnia postanowiłem ją śledzić, żeby nie zadręczać się na próżno, bo przecież mi nie powiedziała, gdzie była. Wieczorem udawałem, iż jadę do pracy, a sam czekałem, aż wyjdzie z bloku, i pojechałem za nią. Bardzo się zdziwiłem, gdy żona pojechała do szpitala. Nie mogła nikogo odwiedzać, bo było późno. Do pracy też nie mogła się tam dostać, po co miałaby to przede mną ukrywać? Pozostawało myśleć tylko jedno, iż tam pracuje jej kochanek i przyjechała do niego.

Nie pozostało mi nic innego, jak wrócić do domu, bo z pracy już się zwolniłem. Chciałem się jakoś oderwać, włączyłem telewizor, ale tam nic interesującego nie było. Wziąłem laptopa, żeby posiedzieć w internecie, i zobaczyłem, iż otwarta jest zakładka organizacji charytatywnej zajmującej się pomocą dzieciom-sierotom. W korespondencji zobaczyłem grafik dyżurów, a tam nazwisko mojej żony. Wszystkie jej nocne zmiany pokrywały się z tymi, kiedy ja pracowałem. Prawie do rana nie mogłem zasnąć, a gdy Krystyna wróciła, zapytałem, gdzie była, i wyznała mi wszystko.

– Wojtek, nie mogę żyć bez Irenki. Jest taka urocza, jej rodzice ją porzucili. Opiekuję się nią, zaadoptujmy ją, proszę…

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć żonie. Zrobiłem jej gorącą herbatę, wypiliśmy ją, a Krystyna zasnęła. Cały czas myślałem o tym, iż żona ma rację. Potrzebujemy tej dziewczynki, aby być szczęśliwymi, a ona potrzebuje nas. Nie mogłem już dłużej patrzeć, jak żona cierpi, opieka nad tą małą przywróci ją do życia, moja ukochana znów zacznie się uśmiechać, śmiać, planować i żyć pełnią życia.

Kiedy żona się obudziła, powiedziałem jej, iż się zgadzam. Po raz pierwszy od długiego czasu płakała ze szczęścia, a nie z żalu. Następnego dnia zaczęliśmy zbierać niezbędne dokumenty do adopcji. Z pojawieniem się Irenki nasze życie rodzinne nabrało nowych kolorów. Po pół roku Krystyna powiedziała mi, iż jest w ciąży. Mieliśmy nadzieję, iż tym razem wszystko będzie dobrze. I tak się stało, urodził nam się syn, a przez całe 9 miesięcy Krystyna czuła się dobrze. Nasz syn to dar od Boga za to, iż uszczęśliwiliśmy małą dziewczynkę. Teraz mamy córkę i syna, i jesteśmy z żoną bardzo dobrymi rodzicami.

Idź do oryginalnego materiału