Dziecko powinno być prowadzone w życiu przez kogoś z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem. Brak takiej osoby jest dla niego śmiertelnie niebezpieczny. Dobrze, jeżeli jesteśmy uważni na to, co myślą, czują i czego chcą nasze dzieci, ale nie zapominajmy, iż to my, dorośli, jesteśmy za nie odpowiedzialni i to my podejmujemy decyzje. Rodzicielstwo oznacza łączenie tych wszystkich elementów – a to wcale nie jest dziecinnie proste. Wciąż musimy decydować, kiedy przejąć inicjatywę, a kiedy się wycofać albo dostosować. Nie chcemy przecież wychowywać wiecznie posłusznych dzieci, które pokornie spuszczają wzrok, gdy mówią dorośli, ale osoby z silnym poczuciem własnej wartości, które mają odwagę mówić to, co chcą. Warto o tym pamiętać, analizując swój styl rodzicielskiego przewodnictwa.
Zanim dziecko będzie mogło o sobie decydować i uczestniczyć w pełni w życiu społecznym, potrzebuje podstawowej wiedzy o świecie i zasadach życia społecznego. Uczy się tego dzięki naszym jasnym wskazówkom. Jego życie emocjonalne pozostało niedojrzałe, a rozwijający się mózg nie umie przewidywać i nie rozumie, w jaki sposób różne elementy rzeczywistości na siebie wpływają. Przed dzieckiem jeszcze wiele lat ćwiczeń, zanim jego mózg ssaczy nawiąże połączenie z mózgiem racjonalnym. Na razie to naszym zadaniem jest pokazywanie mu, jak iść przez życie. Potrzebuje się przy nas wyregulować, kiedy jest bliskie eksplozji lub już jej doświadcza, a także korzystać z naszej umiejętności przewidywania kolejnych kroków, gdyż ono żyje na razie tylko w teraźniejszości.
W okresie buntu nasze przewodnictwo często oznacza działanie wbrew woli dziecka. Trzeba je podnieść z podłogi, chociaż krzyczy, położyć do łóżka, chociaż nie sądzi, iż chce spać, przerwać zabawę, którą jest pochłonięte. Dla jego dobra. Takie zdecydowane przejmowanie sterów może wydawać się drastyczne, wolelibyśmy próbować dojść do porozumienia, rozmawiać, przekonywać i pozwolić dziecku dokonać wyboru. Ale u małych dzieci zdolność podejmowania decyzji dopiero się rozwija. W okresie buntu to my, z czułością wydając polecenia, kładziemy fundamenty pod ich przyszłą samodzielność. Kiedy za każdym razem szukamy konsensusu, stawiamy dziecku wymagania, które nie są na jego siły, a jednocześnie nie dajemy mu odpowiedniego wsparcia. Wskazówki dorosłych dotyczące emocji, myślenia i zachowania pomagają dzieciom poradzić sobie z trudnymi sytuacjami. jeżeli nie przejmiemy steru, będziemy na łasce ich zmiennych nastrojów, narazimy się na frustrację i ciągły chaos.
Spróbujmy zobaczyć sens w tym, iż codziennie przeprowadzamy dziecko przez wszystkie wieczorne czynności. Nasze polecenia dają mu poczucie, iż może na nas polegać – iż rozumiemy i szanujemy je, a jednocześnie wiemy, co trzeba zrobić. choćby jeżeli w danym momencie protestuje, to w głębi ducha czuje, iż jest obok niego ktoś większy, silniejszy i mądrzejszy, kto jest jego przewodnikiem w świecie, którego ono jeszcze nie jest w stanie zrozumieć. W tych wspaniałych czasach, w których szacunek wobec dziecka jest już sprawą bezdyskusyjną, rodzice mogą potrzebować wsparcia w swoim podstawowym zadaniu, jakim jest wskazywanie dzieciom kierunku i dzielenie się z nimi – w małych porcjach – wiedzą o świecie.
W prowadzeniu dzieci przez życie mogą nam „przeszkadzać” ich emocje. Dorosłym bywa trudno zrozumieć rozpacz z powodu za zimnych lodów czy rolujących się skarpetek. Jednak za każdym razem, kiedy wykazujemy zrozumienie i nazywamy uczucia dziecka, a równocześnie decydujemy, żeby mimo wszystko zostało zrobione to, co należało zrobić, dokładamy kolejną cegiełkę do dziecięcej umiejętności panowania nad emocjami. Rozumienie i nazywanie emocji dziecka pomaga też nam je ukoić. Aby przeprowadzić malca suchą nogą przez zalew złości albo strachu, spróbujmy pokazać mu, iż zdajemy sobie sprawę z tego, co czuje. Dopiero następnym krokiem jest zrobienie tego, co zrobić należy, albo ewentualne wycofanie się. Wcześniej jednak warto sprostać innemu wyzwaniu, dobrze znanemu wszystkim rodzicom małych dzieci – mianowicie zachowaniem spokoju.
Mówią na to bunt. Jak wspierać dzieci w wieku intensywnego rozwoju 2–4 lat
Książka, która pomaga rodzicom zrozumieć jeden z najintensywniejszych okresów w życiu dziecka – od pierwszego „nie” do około czwartego roku życia. Autorki, psycholożki Malin Bergström i Clara Linnros, pokazują, jak empatyczne podejście wspiera rozwój malucha, pozwalając mu poznawać siebie i swoje potrzeby. To nie bunt, ale rozkwit – najważniejszy etap na drodze do samodzielności i siły.