Był nauczycielem przez 50 lat: Szkoła wypluwa ucznia z bardzo przeciętną wiedzą. A będzie gorzej

gazeta.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: unsplash.com


Spędził przy tablicy 50 lat, uczył matematyki, a gdyby mógł, pracowałby dalej. Winą za wypalenie zawodowe nauczycieli i ich częste decyzje o odejściu z zawodu obarcza system - odpowiedzialny jest system: słabe przygotowanie pedagogiczne nauczycieli nauczania początkowego i brak adekwatnej oceny postępów w nauce uczniów klas 1-3.W odpowiedzi na artykuł na eDziecko.pl Jest nauczycielką z 12-letnim stażem. "Z każdym rokiem coraz mniejszą sympatią darzę ten zawód" napisał do nas pan Bartłomiej (nazwisko do wiadomości redakcji), który postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi narzekania nauczycieli na trudne warunki pracy.
REKLAMA


Zobacz wideo


Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


"Nie miałem problemu z uczniami i ich rodzicami""Jestem od roku emerytowanym nauczycielem matematyki z 50-letnim doświadczeniem przy tablicy. I gdyby nie poważna choroba, pracowałbym dalej. Nie miałem problemu z uczniami i ich rodzicami. Z dyrekcją i wizytatorami kuratoryjnymi czasem, ale ponieważ murem za mną stali moi uczniowie i ich rodzice, z administracją szkolną radziłem sobie dobrze" - napisał nasz czytelnik. Stwierdził, iż irytuje go "ciągłe użalanie się nauczycieli na płace, na warunki pracy, na rodziców". Spytał, po co bohaterka wspomnianego artykułu zmieniała pracę, skoro w poprzedniej miała mniej stresu. "Dlaczego nie odejdzie ze szkoły? Drodzy nauczyciele, ile jeszcze będziecie ronić krokodyle łzy, narzekać i biadolić? Tyle jest ciekawych zawodów, odejdźcie i przestańcie płakać" - stwierdził. Winny jest system?Autor wiadomości twierdzi, iż w dużej mierze za niezbyt dobry stan emocjonalny nauczycieli i ich podejście do zawodu odpowiedzialny jest system - słabe przygotowanie pedagogiczne nauczycieli nauczania początkowego, brak adekwatnej oceny i weryfikacji postępów w nauce uczniów klas 1-3, powoduje, iż do klasy czwartej przechodzą wszyscy, w tym spora część nieprzygotowana do dalszej edukacji, z poważnymi zaległościami. "Potem problemy z każdym rokiem tylko się zwiększają. Kolejni nauczyciele muszą pogodzić realizację programu z nadrabianiem zaległości. Niestety znowu okazuje się to niewykonalne, ratunkiem są korepetycje, co wywołuje, bo musi, frustracje rodziców, określanych potem przez nauczycieli jako roszczeniowych". "Nauczyciele muszą realizować program i wyrównywać zaległości"Pan Bartłomiej uważa, iż ten problem rośnie jeszcze bardziej w szkołach ponadpodstawowych. Do liceów i techników trafia spora część uczniów nieprzygotowanych do pokonania kolejnego etapu edukacyjnego. "Teraz nauczyciele muszą realizować program i znowu wyrównywać zaległości. I znowu okazuje się to niewykonalne. I ponownie ratunkiem są korepetycje, co kolejny raz wywołuje irytacje rodziców, a u nauczycieli reakcje na roszczeniowość tychże. Oto są powody późniejszych skutków: wypalenia zawodowego nauczycieli, poczucia braku sensu wykonywanej pracy i stresu" - pisze emerytowany pedagog."Alternatywą jest kolejne obniżanie poziomu nauczania, czyli stopniowe zmniejszanie wymagań edukacyjnych. Tylko wówczas będziemy mieli system opisany w powieści science fiction 'Limes inferior' Janusza A. Zajdela. W absurdalnym świecie Argolandu wszyscy mają wyższe wykształcenie, jest ono bowiem obowiązkowe. Aby to było możliwe, dostosowano poziom edukacji do możliwości uczniów i studentów. A może właśnie idziemy w tym kierunku? Na razie obowiązkowa jest nauka do 18 roku życia, co w praktyce oznacza uzyskanie (bardzo) średniego wykształcenia. Ale wszystko przed nami" - stwierdził. A ty? Co sądzisz na ten temat? Daj znać w komentarzu
Idź do oryginalnego materiału