Byłam naprawdę dobrą żoną dla swojego męża. Zaraz po ślubie zrezygnowałam z pracy – sprzątałam, prałam, gotowałam. W domu zawsze było czysto, przytulnie i ciepło. Mąż wszystkim opowiadał, iż mieć taką żonę to prawdziwe szczęście. Ale po mniej więcej dziesięciu latach wspólnego życia powiedział, iż odchodzi, bo ma inną. Od razu pokazał mi jej zdjęcie, żebym mogła porównać ją ze sobą. Jeszcze długo nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam tę kobietę

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Jestem mężatką od wielu lat, większość dorosłego życia spędziłam w małżeństwie. Nie chcę wyjść na nieskromną, ale uważałam się za naprawdę dobrą i troskliwą żonę. Od pierwszego dnia znajomości otoczyłam męża miłością i opieką. Robiłam dosłownie wszystko, by mu dogodzić – gotowałam, prałam, sprzątałam każdego dnia. Nigdy nie powiedziałam o nim złego słowa, nie kłóciłam się, nie wdawałam w spory, zawsze wolałam przemilczeć, byle było spokojnie.
Kiedy w końcu urodziły się nasze długo wyczekiwane dzieci, całkowicie się w nich zatraciłam – każdą minutę poświęcałam rodzinie. Macierzyństwo stało się sensem mojego życia. Żyłam tylko dziećmi i mężem! Byłam przekonana, iż dobrze wypełniam wszystkie swoje obowiązki. Kochałam naszą rodzinę całym sercem i wierzyłam, iż jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Oczywiście, bywało ciężko – wszystkiego pilnowałam sama, ale nigdy na nic się nie skarżyłam. Opieka nad bliskimi była dla mnie najważniejszym zadaniem. Z chwilą, gdy pojawiły się dzieci, porzuciłam pracę zawodową, by zająć się wyłącznie domem. Mąż zawsze mnie chwalił, podkreślał przy znajomych, iż ma pracowitą, porządną żonę, prawdziwą gospodynię. Mówił, iż mu się poszczęściło – a ja pękałam z dumy. To był dla mnie najpiękniejszy komplement. I starałam się jeszcze bardziej, bo wiedziałam, iż to docenia.

Jednak po dziesięciu latach coś się zmieniło. Wszystko zrobiło się rutynowe, nasze relacje jakby ostygły. Pomyślałam, iż to po prostu kwestia czasu – przecież byliśmy już długo razem, przywykliśmy do siebie. Niestety, rzeczywistość okazała się inna.

Pewnego dnia mąż oznajmił, iż chce się rozwieść. Byłam w szoku, nie mogłam uwierzyć. Dlaczego to się dzieje? Jak to możliwe, iż nas to spotkało? Nie znajdowałam odpowiedzi na żadne pytanie. Chęć męża, by zniszczyć nasze małżeństwo, była dla mnie kompletnym niezrozumieniem. Mój poukładany świat, który budowałam latami, nagle runął.

Ale to, co usłyszałam później, było jeszcze trudniejsze do przełknięcia. Powodem rozwodu była zdrada. Banał, ale prawdziwy. A tą kobietą okazała się jego koleżanka z pracy – typowa egoistka i karierowiczka! Nie mogłam pojąć, dlaczego wybrał właśnie ją. Co w niej zobaczył? Przecież jedna sprawa to przelotne romanse, a inna – rodzina, w której jest ktoś oddany, lojalny i pełen ciepła. Zawsze wierzyłam, iż mąż cenił troskę i domowe ciepło, które dawałam jemu i dzieciom. Dlaczego więc poszedł do kogoś, kto nie potrafi bezinteresownie dawać bliskości?

Nigdy bym nie pomyślała, iż oddając siebie bez reszty rodzinie, mogę zostać zdradzona. Co jest w życiu z nią lepszego? Czego mu brakowało przy mnie? Ciągle się nad tym zastanawiam. Może po prostu się mną znudził? Bardzo chciałabym uratować naszą rodzinę, ale czy pozostało szansa, by wrócił? Coraz bardziej tracę nadzieję na szczęśliwą przyszłość i widzę, iż on potrafi bez wahania odwrócić się ode mnie.

Idź do oryginalnego materiału