"Chce pani skazywać swoje dziecko na męki?". Tak pracodawca i przedszkole robią z Agaty wariatkę

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Dziecko nie może iść do przedszkola, a ja muszę pracować. Co robić? Fot. 123rf


"Sam katar to jeszcze nie powód, żeby nie posyłać dziecka do przedszkola - słyszałam to nie raz. Ale równie często: "Proszę nie przyprowadzać dziecka z katarem". I teraz już nie wiem zupełnie, jak łączyć pracę z opieką nad dziećmi. We wrześniu mój syn był 7 dni w przedszkolu".


Agata ma dosyć. Czuje się jak wyrodna matka, która próbuje wcisnąć chore dziecko do przedszkola, jak matka-wariatka biegająca po lekarzach z byle katarem i nieefektywna pracowniczka, ponieważ nieustannie zajmuje się dzieckiem, a nie kończeniem projektów.

"Tylko tydzień mój syn był w przedszkolu. W piątek zaczęło lecieć mu z nosa i tak zostało. Na początku rzeczywiście miał także kaszel i lekarz wypisał zwolnienie lekarskie na dziecko, abym mogła zająć się synem. Od tamtej pory jednak w przedszkolu nie byliśmy, bo mimo braku innych objawów chorobowych, nauczycielki notorycznie odsyłały nas do domu" - relacjonuje Agata.

Wspomina, iż jej pracodawca na początku nie miał problemu z tym, aby wzięła zwolnienie, a potem jeszcze dwa dni opieki nad dzieckiem. "Zdrowym, żeby było zabawniej" - dodaje Agata. Jednak teraz nie jest już tak szczęśliwy. Jakość pracy Agaty spadła, choć próbowała zdobyć jeszcze zaświadczenie od lekarza, iż jej dziecko jest chore.

"Żaden szanujący się lekarz nie wystawi mi kolejnego zwolnienia, bo dziecko nie jest przewlekle chore. Ono ma katar i kaszel poinfekcyjny. Nic więcej, na kolejnych teleporadach dowiaduję się tylko, iż mam nie podawać dziecku żadnych leków, a dbać, aby dużo piło i odpoczywało" - skarży się Agata.

Dodaje, iż czuje się wtedy, jakby wymuszała na lekarzu potwierdzenie choroby i domyśla się, iż doktor bierze ją za wariatkę. Niestety, nie wie, co robić.

Tłumaczy, iż rozumie postawę nauczycielek, które w przedszkolu nie chcą mieć chorych dzieci, bo to wpływa na ich pracę, ale widzi przesadę w tym, aby notorycznie odsyłać jej syna. "Widziałam dzieciaki z większymi gilami, które były wpuszczane na sale. Nauczycielki tłumaczyły mi, iż Igor gwałtownie staje się drażliwy i zmęczony z powodu kataru, a to tylko nasila cieknięcie z nosa. Weszły mi na emocje i zapytały, czy chcę skazywać moje dziecko na męki" - pisze Agata. "A która matka chce?" - pyta.

I tak niemal cały miesiąc przesiedziała z prawie zdrowym dzieckiem w domu.

Lawiruje pomiędzy zadaniami w pracy i opieką nad dziećmi, ale dokładnie wie, iż może to się skończyć tylko dwoma rozwiązaniami: "Albo pójdę do przedszkola zrobić awanturę, albo szef w końcu mnie wywali".

Opieka nad dzieckiem w świetle przepisów


Kodeks pracy przewiduje dwie możliwości wzięcia opieki nad dzieckiem. Na zdrowe dziecko przysługują 2 dni wolnego, które można wziąć bez potrzeby umotywowania wniosku. Na chore dziecko rodzic może wziąć L4, czyli zwolnienie wydawane przez lekarza na czas jego rekonwalescencji.

Ponadto rodzicom przysługuje 60 dni opieki z powodu zamknięcia przedszkola i szkoły, 30 dni rodzicom niepełnosprawnych chorych dzieci, które są w wieku między 14 a 18 lat oraz 14 dni, gdy zachoruje dziecko starsze niż 14 lat.

Zgodnie z przepisami pracodawca nie może odmówić udzielenia opieki na zdrowe ani na chore dziecko. Ale w przypadku opieki nad zdrowym, ma prawo zaproponować inny termin, w którym pracownik powinien wykorzystać dni wolne.

Idź do oryginalnego materiału