Pewnego deszczowego poranka Małgorzata szykowała się do pracy. gwałtownie przygotowała mężowi kanapki, zawinęła je w folię i położyła na stole.
Marek pracował w warsztacie samochodowym, nie mieli tam stołówki, więc zawsze musiał brać coś ze sobą.
Sama Małgorzata gotowała w stołówce. Jej praca była nieco dalej od domu, więc musiała wstawać godzinę wcześniej niż mąż.
Na dworze mżyło, więc wzięła parasol, który stał w przedpokoju. Wysunął się jej z ręki i z hukiem upadł na podłogę. Małgorzata zastygła, potem zajrzała do sypialni mąż się nie obudził.
Uśmiechnęła się do siebie:
-No nieuważna ze mnie! i cicho wymknęła się za drzwi.
Autobus nadjechał zadziwiająco szybko. Małgorzata usiadła przy oknie i patrzyła na miasto. Zaczęła rozmyślać o swoim życiu.
Nie była już młodą dziewczyną zbliżała się do trzydziestki, była szczęśliwą mężatką Choć nie żyli w luksusach, wydawało jej się, iż są zgrani.
Tylko jedno ją smuciło nie mieli z mężem dzieci, a tak bardzo marzyła o maluszku. Nie miało znaczenia, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka.
Przez trzy długie lata małżeństwa Małgorzata chodziła na badania, ale lekarze tylko rozkładali ręce i mówili, iż wszystko jest w porządku.
Autobus się zatrzymał, zapłaciła za bilet i wysiadła. Zostało jej tylko przejść przez park, za którym była jej stołówka.
Gdy przeszła kilka kroków po chodniku, nagle zatrzymała się zdziwiona na mokrej ławce siedziała mała dziewczynka i płakała. Miała na sobie cienką kurtkę i kurczyła się z zimna, a po policzkach płynęły łzy, mieszając się z kroplami deszczu.
Małgorzata podeszła do dziecka i delikatnie zapytała:
-Cześć, dlaczego siedzisz tu sama?
-Mama mnie wyrzuciła dziewczynka łkała.
-Jak to wyrzuciła? zdziwiła się Małgorzata. Nie mogła w to uwierzyć wyrzucić własne dziecko na deszcz?
-Spała, a ja byłam głodna. Obudziłam ją i Mama zaczęła krzyczeć I teraz tu jestem
-A jak masz na imię?
-Kasia.
-Co ja mam z tobą zrobić, Kasiu? Małgorzata zamyśliła się, potem spojrzała na zegarek. Chodźmy. Gdzie mieszkasz? Daleko stąd?
-Nie, zaraz obok dziewczynka machnęła ręką w jakimś kierunku.
Poszły w tę stronę i już po pięciu minutach stały przed blokiem. Małgorzata naciskała dzwonek, ale długo nikt nie otwierał.
W końcu drzwi otworzyła senna, zaniedbana kobieta w brudnym szlafroku. Długo niemyte, rozczochrane włosy opadały na pomiętą twarz.
Spojrzała ze zdziwieniem na Małgorzatę, potem na Kasię, i bez słowa cofnęła się, wpuszczając ich do środka:
-Wejdźcie.
Małgorzata w milczeniu przekroczyła próg. W mieszkaniu unosił się trudny do zniesienia zapach, od którego aż ją zamurowało.
Na brudnej podłodze leżały jakieś szmaty, a warstwa kurzu na kredensie wskazywała, iż nikt tu od dawna nie sprzątał. Rozglądając się, Małgorzata zauważyła na półce zdjęcie.
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia
Widziała je już w albumie męża, tylko tam fotografia była nierówno przycięta, a na fragmencie został tylko Marek.
Tu również był Marek, ale obok stała młoda, ładna kobieta, w której Małgorzata ledwo rozpoznała gospodynię. Odwróciła się i spojrzała na tę zaniedbaną postać.
-No i? zapytała tamta.
-Co no i? Małgorzata, przypomniawszy sobie, po co tu przyszła, wzięła się w garść. Wasza córka płacze w parku! A wam to wszystko jedno? Co wy za matka jesteście?
-A ty mi będziesz prawić morały? Swoje wychowuj! A do mojej się nie wtrącaj! kobieta odwróciła się gwałtownie do córki. Gdzieś się włóczyła?
Dziewczynka gwałtownie wślizgnęła się do sąsiedniego pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Małgorzata zrozumiała, iż nie ma tu po co zostawać, odwróciła się i wyszła.
Przez cały dzień w głowie kotłowały jej się myśli o dziewczynce, o zdjęciu i o tej zaniedbanej kobiecie, która najwyraźniej miała coś wspólnego z jej mężem.
Wieczorem, podając Markowi fotografię, zapytała:
-Kochanie, a kto to jest obok ciebie na zdjęciu?
-Mówiłem ci kiedyś o Elżbiecie, długo się spotykaliśmy, choćby chcieliśmy się pobrać, ale ona poznała kogoś innego i zostawiła mnie.
-A po co przyciąłeś fotografię?
-Nie mogłem jej wybaczyć, iż nie zatrzymała mojego dziecka gdy się rozstaliśmy, była w ciąży, ale przez to wszystko powiedziała, iż nie zostawi dziecka. Wyjechałem z miasta, poznałem ciebie. Potem wróciliśmy tu razem jak widzisz, nic przed tobą nie ukrywam. Ale dlaczego pytasz?
-Wiesz, dziś przydarzyła mi się dziwna historia odparła Małgorzata i opowiedziała mężowi o dziewczynce i jej matce.
Marek wysłuchał uważnie, a potem spytał, ile lat ma dziewczynka. Małgorzata odpowiedziała.
Zamyślił się Tak, mogła być jego córką
-Gdzie, mówisz, one mieszkają?
Małgorzata powiedziała i poszła spać czuła się bardzo zmęczona. Zasnęła ledwo, a gdy obudziła się przed północą, zauważyła, iż w kuchni pali się światło.
Cicho podeszła i zajrzała przez uchylone drzwi. Marek siedział przy stole i coś rozważał.
Następnego dnia zadzwonił do drzwi swojej byłej ukochanej. Otworzyła mu Kasia. Dziewczynka stała i patrzyła na nieznajomego mężczyznę, który jakoś się do niej uśmiechał.
-Cześć! Ty jesteś Kasia? A gdzie twoja mama? dziewczynka odwróciła się i pobiegła w głąb mieszkania.
-Mamo! Ktoś do ciebie przyszedł!
-Kto? z pokoju wyjrzała niechlujnie ubrana kobieta.
Marek patrzył i nie poznawał Elżbiety kobiety, którą kiedyś tak bardzo kochał.
-Ty? uniosła brwi. Po coś tu przyszedł? Czego chcesz?
Marek wszedł do mieszkania bez zaproszenia, ciężko wdychając stęchłe powietrze.
-Elu, muszę znać prawdę. Kasia, sąd