Chcesz zobaczyć wnuka? Przyjedź, kiedy Ci powiem” – oświadczyła synowa teściowej

newsempire24.com 1 tydzień temu

„Chcesz zobaczyć wnuka? Przyjedź, kiedy ci powiem” – oświadczyła synowa teściowej.

Moja przyjaciółka, Danuta Janowska, to mądra i wyrozumiała kobieta, która zawsze szanowała granice rodziny swojego syna. Mieszka w małym miasteczku pod Wrocławiem, ma dobrą pracę, hobby, mężyna i przyjaciółki – życie ma wypełnione po brzegi. Jej syn, Bartosz, jest żonaty z Kingą, a razem wychowują synka, małego Wojtusia. Danuta nigdy nie wtrącała się w ich sprawy, nie narzucała rad, wiedząc, iż młodzi mają własne spojrzenie na wychowanie dziecka i prowadzenie domu. Dzwoniła do syna, by spytać, co słychać, składała synowej życzenia świąteczne, a raz w miesiącu spotykali się u niej na rodzinnym obiedzie. Ale gdy na świecie pojawił się Wojtuś, wszystko się zmieniło, a jej serce zaczęło pękać z bólu i niezrozumienia.

Kinga od początku trzymała dystans. Nie starała się zbliżyć do teściowej, a Danuta to akceptowała, nie naciskając. Szanowała ich przestraticzeń, choć w głębi duszy marzyła, by być bliżej młodej rodziny. Gdy jednak urodził się Wojtuś, pozostawanie na uboczu stało się nie do zniesienia. Danuta była gotowa pomagać: posiedzieć z wnukiem, by Kinga mogła odpocząć lub załatwić swoje sprawy, wziąć na siebie część domowych obowiązków. Bartosz dużo pracował, a synowa ciągnęła wszystko sama. Danuta, z elastycznym grafikiem, mogła znaleźć czas dla wnuka, ale Kinga stanowczo odrzucała każdą pomoc, a jej zachowanie stawało się coraz chłodniejsze.

Tuż po wyjściu ze szpitala Kinga postawiła warunek: Danuta musi zapowiadać wizyty z wyprzedzeniem. Przyjaciółka przestrzegała tej zasady, dzwoniła kilka dni wcześniej, mówiła, iż chce wpaść, zobaczyć Wojtusia, przywieźć prezenty. Ale za każdym razem coś szło nie tak. Kinga znajdowała dziesiątki powodów, by przełożyć spotkanie: albo miał przyjść lekarz, albo koleżanka wpadła w odwiedziny, albo „to nie jest dobry dzień”. Danuta, dostosowując się, godziła się na nowy termin, przekładała własne plany, odwoływała spotkania. ale choćby gdy przyjeżdżała o umówionej godzinie, ledwie tolerowano ją przez pół godziny. „Musimy iść na spacer” – oświadczała Kinga, a teściowa, połykając łzy, wychodziła, nie nacieszywszy się wnukiem.

Bywało i gorzej. Danuta, już ubrana, stała w drzwiach gotowa do wyjścia, gdy nagle dzwoniła Kinga: „Wojtuś nie spał całą noc, ząbkuje, dzisiaj się nie uda”. I przekładała wizytę nie na jutro, ale na bliżej nieokreślone „kiedy indziej”. Danuta, powstrzymując łzy, wracała do pustego mieszkia, czując się niepotrzebna. Jej pragnienie, by widywać wnuka, trzymać go na rękach, słyszeć jego śmiech, zamieniło się w niekończącą się serię upokorzeń. Gdy opowiadała mi o tym z drżeniem w głosie, moja cierpliwość się skończyła. „Dość tego dostosowywania się!” – powiedziałam. „Chcesz widzieć wnuka? Przyjedź, kiedy ci pasuje. Zadzwoń pół godziny wcześniej, powiedz, iż będziesz. Jedziesz do syna i wnuka, nie do synowej. Niech ona się dostosuje do ciebie!”

Danuta była zdezorientowana. Nie przywykła narzucać się innym, nie chciała psuć relacji z synem. Ale jej serce rozpadało się z tęsknoty. Marzyła o bliskości z Wojtusą, by stać się dla niego kochającą babcią, a zamiast tego czuła się obca. Kinga jakby wzniosła mur, przez który nie sposób się przebić. Danuta nie wiedziała, co robić: zostawić sprawy tak, jak są, licząc, iż synowa złagodnieje? Postąpić tak, jak radziłam, ryzykując konflikt? A może całkiem się wycofać, oddając się bólowi i poczuciu odrzucenia? Bała się, iż każdy ruch może zniszczyć kruche więzy z rodziną syna.

Ta sytuacja stała się dla niej nie do zniesienia. Każda odmowa Kingi była jak nóż wbity w serce, każde przekładane spotkanie – przypomnieniem, iż jest ona niepotrzebna. Danuta, kobieta o otwartym sercu, nie zasłużyła na takie traktowanie. Chce tylko jednego – być częścią życia wnuka, ale synowa trzyma ją na dystans, narzucając swoje zasady. Widzę, jak moja przyjaciółka gasAle Danuta w końcu zebrała się na odpowiedź, mówiąc cicho: “Wojtuś to mój wnuk, i ja też mam prawo go widywać, kiedy tylko zapragnę”.

Idź do oryginalnego materiału