Chciałam zrobić niespodziankę mojemu mężowi. Postanowiłam zawieźć mu obiad do biura. Gdy podeszłam do drzwi, usłyszałam rozmowę, która zburzyła mój spokój.
Mam dwadzieścia dziewięć lat. Być może jestem zbyt naiwna, bo jeszcze niedawno wierzyłam, iż w moim małżeństwie wszystko układa się dobrze. Niestety, pomyliłam się w swoim wyborze… Mój mąż okazał się podłym zdrajcą. Do tej pory nie mogę uwierzyć, iż zdradził mnie właśnie tak.
Znamy się od dziesięciu lat, sześć z nich spędziliśmy jako małżeństwo. Nazywa się Krzysztof, zawsze wydawał się troskliwy i odpowiedzialny, utrzymywał naszą rodzinę. Mamy dwoje dzieci: syna i córkę. Pomogłam mu w założeniu firmy, która przynosiła dobre zyski.
Ja pracowałam jako asystentka w salonie meblowym, a niedawno otworzyłam własny sklep internetowy z biżuterią. Gdy córka jest w przedszkolu, a syn drzemie, ja pracuję, by dorobić do domowego budżetu.
Zawsze ważyłam około pięćdziesięciu pięciu kilogramów, ale po ciąży przytyłam dwadzieścia. Miałam nadzieję, iż opieka nad dziećmi pomoże mi wrócić do formy. Niestety, nie było to takie proste. Postanowiłam wziąć się za siebie: zdrowo jeść, ćwiczyć, pić wodę i ograniczyć słodycze. Mimo to waga stała w miejscu, co wprawiało mnie w przygnębienie. Straciłam wiarę w siebie.
Po drugim porodzie przestałam lubić swoje odbicie w lustrze. Nie czułam się już kobietą, ale tylko zmęczoną matką. Krzysztof też się zmienił. Przestał okazywać czułość, nie całował mnie, nie przytulał. choćby zwykłe rozmowy zniknęły teraz mówimy tylko o rachunkach i obowiązkach.
Przed ciążą czułam się pewna siebie i atrakcyjna. Teraz wstydzę się własnego ciała. Wiedziałam, iż przez to nasz związek się psuje, więc chciałam to naprawić. Pewnego dnia postanowiłam zrobić mu miłą niespodziankę i zawieźć obiad do pracy. Gdy podeszłam pod drzwi, usłyszałam:
*”Kochanie, nie martw się, wpadnę po pracy. Powiedziałem żonie, iż mam masę roboty. Ona choćby nie wie, iż jesteś!”*
Nie weszłam do środka. Odwróciłam się i wyszłam.
Czy on naprawdę nie rozumie, iż moja waga to skutek urodzenia naszych dzieci? Sam nie jest ideałem też ma brzuch, ale widzi tylko moje niedoskonałości.
Zaczęłam się zastanawiać… Czy uważa mnie za głupią?
Nie powiedziałam Krzysztofowi, co usłyszałam. Co teraz? Rozwód? A dzieci? Jak będą żyć bez ojca? Udawać, iż nic się nie stało? Nie wiem, czy dam radę.
Na razie postanowiłam skupić się na sobie. Zapisałam się na zajęcia fitness. Najpierw pokażę mu, kogo stracił, a potem zobaczymy.
Czasem największym błędem jest trzymać się kogoś, kto nie docenia naszej wartości. Prawdziwa siła zaczyna się tam, gdzie kończy się strach przed samotnością.







