Chłopiec krzyczał, iż w trumnie leży nie jego matka: najpierw wszyscy myśleli, iż to przez żal, dopóki nie otworzyli trumny

polregion.pl 8 godzin temu

Tamten dzień spowijał szary mglisty całun, jakby sama natura okazywała żałobę. Ludzie w czerni gromadzili się w kościele, cicho wspominając dobrą, pogodną kobietę, którą dziś miano pożegnać. Wszyscy mówili, iż odeszła za wcześnie, zostawiając kochającego męża i czteroletniego syna.
Chłopiec stał obok ojca, ściskając pluszowego króliczka. Jego wargi drżały, ale nie płakał dopóki ksiądz nie wezwał wszystkich do pożegnania. Wtedy chłopiec wybuchnął płaczem, wyrwał się z objęć ojca i krzyknął wniebogłosy:
To nie mama! Moja mama nie jest tutaj! Ona tam nie leży! Tato, zabierz mnie do mamy!
Najpierw wszyscy pomyśleli, iż to tylko dziecięcy ból, reakcja na śmierć, której nie rozumie. Ale chłopiec wciąż szlochał, wpadał w histerię, chwytając za drewnianą trumnę:
To nie mama! To nie jej twarz! To nie ona!
Obecni zaczęli wymieniać spojrzenia. Ojciec zbladł, jakby rażony gromem. Ton głosu syna sprawił, iż serce zamarło mu w piersi. Powstrzymując trwogę, podniósł rękę i ochrypłym głosem zażądał przerwania ceremonii.
Otwórzcie… wyszeptał ledwie słyszalnie. Otwórzcie trumnę.
Pracownicy spojrzeli na niego niedowierzająco, ale posłuchali, widząc jego wyraz twarzy. Wieko uniosło się powoli i wtedy ujrzeli coś przerażającego.
Zapanowała cisza. Gdy trumnę otwarto, rozległ się krzyk. Niektórzy zakryli twarze, inni cofnęli się w przerażeniu. Leżała tam kobieta ale nie ta, którą żegnali.
Zupełnie inna. Rysy twarzy były odmienne, i mimo upiększeń mogło było widać, iż to ktoś obcy choć o podobnej sylwetce i kolorze włosów.
Ojciec cofnął się, chwytając za brzeg trumny. Zrozumiał, iż syn nie zwariował. Miał rację. To naprawdę nie była ona.
Skandal wybuchł natychmiast. Godzinę później w kostnicy potwierdzono straszną pomyłkę z powodu niedbalstwa pracowników ciało matki nie trafiło do adekwatnej trumny.
Gdzie było nikt nie wiedział. Rozpoczęły się poszukiwania. Personel gorączkowo dzwonił do rodzin innych zmarłych, sprawdzając dokumentację i numery.
Prawdziwe ciało odnaleziono po sześciu godzinach. Przygotowywano je do kremacji w innym mieście, w innej kostnicy. Gdyby nie krzyk chłopca, nikt już by go nie zobaczył.

Idź do oryginalnego materiału