Niewinne (?) chrapanie dziecka
Małe dzieci czasami chrapią, co u rodziców może budzić niepokój. Zwykle w takich sytuacjach sprawdza się, czy dziecko ma drożne drogi oddechowe, odbywa się też wizyty u logopedy i laryngologa w celu znalezienia powodu chrapania. Często okazuje się, iż chrapanie spowodowane jest infekcjami dróg oddechowych, przerośniętym trzecim migdałem lub zbyt niskim napięciem mięśni w jamie ustnej. Zdarza się też niestety, iż chrapanie jest objawem poważniejszych problemów zdrowotnych.
Tak było w przypadku 2-letniego Masona Keatinga z Bridport w Dorset (południowa Anglia). Mały Mason w grudniu 2019 roku podczas snu zaczął chrapać. Po kilku dniach w nocy zaczął też mieć problemy z oddychaniem. Do tego po pewnym czasie doszły kaszel, duszności i wysoka gorączka, której maluch dostawał też w dzień, np. będąc w żłobku. Mimo tych objawów chłopiec był pełen energii, uśmiechnięty i interesujący świata, lekarze więc objawy diagnozowali jako przewlekłe infekcje dróg oddechowych.
Rzekoma choroba jednak przedłużała się, co wzbudziło niepokój mamy chłopca. Po dłuższym czasie i dokładnych badaniach okazało się, iż Mason cierpi na bardzo groźną odmianę białaczki: limfoblastyczną. Komórki nowotworowe w przypadku białaczki mogą gromadzić się w węzłach chłonnych i uciskać tchawicę, co objawia się (szczególnie w nocy) poceniem się, kaszlem i świszczącym oddechem u chorego.
Za późno na leczenie
Kiedy mama Masona zauważyła u synka te niepokojące objawy, od grudnia 2019 roku aż do marca 2020 roku chodziła z dzieckiem na wizyty do pediatrów. Wciąż przepisywano mu tylko lek z zawartością paracetamolu. W marcu z dzieckiem było coraz gorzej: chłopiec zaczął dostawać wymiotów i nudności, bardzo pocił się w nocy, a kiedy miał trudności ze wstaniem z łóżka po spaniu, wezwano pogotowie.
Dziecku dopiero podczas hospitalizacji zrobiono szereg badań. Okazało się, iż cierpi na białaczkę limfoblastyczną: rzadką i bardzo agresywną postać raka. Niestety mimo intensywnego leczenia sterydami i przy pomocy chemioterapii, dziecka nie udało się uratować.
Chłopczyk zmarł w lipcu, czyli ok. 8 miesięcy od pierwszych objawów choroby. Ellie Keating, mama Masona, od tego czasu wciąż stara się szerzyć wiedzę na temat białaczki u małych dzieci. Jak sama mówiła w rozmowie z "Daily Mail", nie miała pojęcia, ze chrapanie może być groźnym objawem:
– Syn zaczął chrapać w nocy, a nigdy wcześniej tego nie robił. Nowotwór choćby nie przyszedł mi do głowy, bo nie wiedziałam, iż to może być objaw raka. […] choćby nie mieliśmy czasu szukać dla niego leczenia czy alternatywnych sposobów przedłużenia jego życia – opowiadała zdruzgotana kobieta.
Nie bagatelizujcie objawów
Jak podaje portal, białaczka jest najczęstszym typem nowotworu u dzieci i młodzieży poniżej 15. roku życia. W przypadku raka, na którego cierpiał Mason, czyli białaczki limfoblastycznej, wg Cancer Research UK choroba postępuje bardzo szybko, czasami choćby w ciągu 2-3 tygodni od pojawienia się objawów.
Po kilku latach od śmierci synka mama dzieli się jego historią. Ma istotny powód:
– Mam nadzieję, iż to podniesie świadomość społeczeństwa na temat objawów nowotworów i zachęci ludzi do badań i profilaktyki. Zawsze, gdy czytałam o takich historiach w gazetach lub sieci, myślałam o tym, iż mnie się to przecież nie przydarzy. Dopiero kiedy to się zaczyna dziać, zaczynasz zmieniać myślenie i panikować.
[...] jeżeli jako rodzic widzisz niepokojące objawy u dziecka, nie dawaj za wygraną, tylko idź do innych kilku lekarzy. Wczesna diagnoza może uratować życie. Mnie się nie udało uratować Masona, ale dla innych rodziców może jeszcze nie być zbyt późno – dodała na koniec.