Kiedy dzieci zaczynają się śmiać?
Symptomatyczne jest to, iż pierwszy uśmiech pojawia się szybciej niż pierwsze słowo. Już dwu-, trzymiesięczne maluchy potrafią zareagować śmiechem na określoną sytuację. Nie jest to jednak reakcja w pełni świadoma. Umiejętność wyłapywania żartobliwych sytuacji dzieci nabywają nieco później, czyli około 9. miesiąca życia. To właśnie wtedy uczą się rozpoznawać śmieszne gesty czy dźwięki.
Śmieszne, czyli jakie? Nad tym zastanawiał się Caspar Addyman, brytyjski psycholog dziecięcy. Widząc, jak jego siostra żartuje i śmieje się ze swoją córeczką, zaczął zastanawiać się, czy śmiech nie jest przypadkiem kluczem do zrozumienia sposobu postrzegania świata przez dzieci.
Addyman postanowił sprawdzić, co najbardziej rozśmiesza maluchy. W tym celu przeprowadził ankietę wśród rodziców dzieci do 30. miesiąca życia, w której udział wzięło, bagatela, 1500 par. Pytania dotyczyły sytuacji, w których maluchy zaśmiały się po raz pierwszy czy zabaw, które sprawiały, iż śmieją się najczęściej.
Odpowiedzi były, co dość oczywiste, zbliżone. Śmieszne dźwięki, śmieszne miny, pacynki -– takie przykłady oczywiście się pojawiały, niemniej jednak zwycięzca był jeden: gra w “A kuku”.
Okazało się, iż dzieci nieodmiennie śmieją się, gdy dorosły “znika” za zakrytymi dłońmi. Reakcja ta jest wspólna zarówno dla kilkumiesięcznych maluchów, jak i dla nieco starszych, dwuletnich dzieci, które doskonale rozumieją, iż dorosły tak naprawdę nigdzie nie znika, tylko celowo stara się wywołać śmiech.
Zdaniem Addymana to wcale nie sama zabawa rozśmiesza dzieci. W jednym z wywiadów mówił:
– Na pytanie, co tak naprawdę rozśmiesza dzieci, odpowiadam jednym słowem: ludzie – komentował badacz.
Ludzie, czy też adekwatnie: ludzkie interakcje. Gra w “A kuku” to zdaniem Addymana, czysta ludzka interakcja: zabawa polegająca w znacznej mierze na nawiązywaniu kontaktu wzrokowego, czyli tak naprawdę, na poświęcaniu uwagi. Im dłużej “gramy w grę”, tym bardziej dziecko się śmieje. Zdaniem badacza, jest to z jednej strony sposób wyrażania emocji i dzielenia się nimi, a z drugiej – nagrodą dla rodziców, za to, iż tak długo poświęcają im uwagę.
Śmiech jest zaraźliwy – to główna zasada, o której należy pamiętać, kiedy staramy się zabawić kogokolwiek, niezależnie od wieku. Istnieją badania, zgodnie z którymi śmiejemy się aż 30 razy częściej będąc w towarzystwie, niż w samotności. Co ciekawe, choćby skuteczność podtlenku azotu, czyli popularnego gazu rozweselającego, jest mniejsza, kiedy aplikowany jest w samotności.
Kiedy jest najlepsza pora na śmiech?
Śmiech jest więc niezwykle istotną umiejętnością. I choć na skali “osiągnięć” malucha, które zapamiętamy jako rodzice, pierwsze słowo, czy pierwszy krok będą nieco wyżej, niż pierwszy uśmiech, zdecydowanie nie należy go deprecjonować.
Śmiejmy się z maluchami kiedy to tylko możliwe – wychowywanie małego optymisty zdecydowanie się opłaci. Okazuje się, iż ludzie o pozytywnym nastawieniu do świata rzadziej zmagają się z chorobami serca i innymi schorzeniami, których podłożem jest stres. Częste wybuchy śmiechu pomagają wzmacniać układ odpornościowy, a także, zdaniem niektórych badaczy, niwelować dolegliwości bólowe. To wszystko zasługa lepszego krążenia krwi oraz wzrostu poziomu endorfin, które mają miejsce właśnie w momencie, gdy wybuchamy szczerym śmiechem.
Wniosek jest więc taki, iż pora na “śmieszki” jest zawsze, niezależnie od sytuacji, oczywiście, pod warunkiem iż wcześniej zniwelujemy wszystkie przeszkody, które mogłyby sprawić, iż maluch będzie do śmiechu średnio skory. Takie jak niewygodna, czy niedopasowana pieluszka.
Na szczęście na rynku mamy w tej chwili spory wybór produktów, doskonale dopasowanych do potrzeb najmłodszych. jeżeli jeszcze takich nie znaleźliście, koniecznie sprawdźcie bella baby Happy SOFT&DELICATE. Pieluszki te posiadają oddychającą, zewnętrzną warstwę, a do tego wewnętrzną powłokę, która wspiera naturalną mikroflorę skóry. Dodatkowe zalety to elastyczne boczki dla jeszcze większej swobody ruchów, oraz indykator wilgoci – dla spokoju ducha (i uśmiechu) rodziców.
Czy dzieci mają poczucie humoru?
O ile dwulatka rozśmieszymy grając w “A kuku”, robiąc głupie miny czy zakładając skarpetki na ręce, to już z przedszkolakiem może nie pójść tak łatwo. Wszystko dlatego, iż im starsze dziecko, tym bardziej rozwija się u niego poczucie humoru, a dokładniej umiejętność dostrzegania drobnych nieścisłości w ciągach logicznych i abstrakcyjnego myślenia.
Metafory, a co za tym idzie, również żarty, powoli zaczyna rozumieć już dziecko pięcioletnie. To właśnie wtedy maluchy zaczynają rozumieć, iż to, o czym myślą, to odrębna, wewnętrzna czynność. Warto o tym pamiętać, rozwijające repertuar “rozśmieszaczy”.
Warto pamiętać, iż maluchy nie mają jeszcze społecznych “hamulców”, jakie wbudowują sobie dorośli. Prawdopodobne więc, iż dziecko dość często będzie wybuchało śmiechem w sytuacjach, w których dorośli uśmiech będą starali się umyślnie stłumić. A może warto skorzystać z okazji i, wbrew konwenansom, pozwolić sobie na szczery uśmiech? Przecież kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat.