Córka płakała co wieczór. Nie mogłam dłużej tego znieść i podjęłam trudną decyzję

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Sama szkoła potrafi być mecząca. Fot. 123rf.com


Rodzice chcą dla swoich pociech jak najlepiej. Niestety nie ma na to jednego skutecznego przepisu. Napisała do nas nasza czytelniczka, która zaledwie po miesiącu szkoły zauważyła, jak bardzo przemęczone jest jej dziecko. Znalazła skuteczne rozwiązanie tego problemu, jednak nie zachwyciło to jej 10-letniej córki.


"Właśnie minął pierwszy miesiąc nauki. Mimo początkowego entuzjazmu zauważyłam, iż córka stała się bardzo płaczliwa i mocno kłótliwa. Ponieważ ma prawie 10 lat, początkowo myślałam, iż już powoli wchodzi w okres dojrzewania. Zaczęła bardzo impulsywnie reagować, zdecydowanie niewspółmiernie do sytuacji. Pojawiło się trzaskanie drzwiami, tupanie nogą, obrażanie się i szlochanie.

Trudno to znieść


Chciałam być wyrozumiała i empatyczna. Wiedziałam, iż dzieje się coś, z czym sobie nie radzi i nie ma na to wpływu. Jednak pyskówki stawały się coraz gorsze, a córka często także doprowadzała do łez młodsze rodzeństwo. Sama płakała każdego dnia. Nagle zniknęło moje radosne i pomocne dziecko, a mnie ciężko było się z tym pogodzić. Szczególne widząc, jak rani wszystkich wokół.

Mimo iż chciałam jej bardzo pomóc, zaczęła we mnie wzbierać złość. Czułam, iż zaczyna brakować mi cierpliwości. Któregoś dnia awantura z rodzeństwem była tak duża, iż kazałam jej iść do pokoju, wziąć słuchawki i trochę odpocząć. Byłam dumna, iż choć ja już nie miałam sił, to ona znalazła sobie playlistę z relaksacyjną muzyką i naprawdę postanowiła się wyciszyć. Długo to nie trwało, a usnęła. Spała do rana.

To tego jej brakowało


Po kilkunastu godzinach snu nagle powróciło moje urocze dziecko. Pierwszy raz od wielu dni wstało z uśmiechem od ucha do ucha i chęcią do działania. Dotarło do mnie, jak bardzo musiała być zmęczona. Skłoniło mnie to do poważnego przeanalizowania tego, jak wygląda jej tydzień.

Klasa trzecia to już większe wyzwania, więcej prac domowych, projektów i sprawdzianów, niż się spodziewaliśmy. Do tego zajęcia dodatkowe. Niby sama chciała na nie chodzić i miał to być dla niej relaks, jednak akrobatyka, szachy czy ceramika to kolejne godziny w szkole, które sprawiają, iż uczyć się musi dopiero wieczorami.

Wraca późno i jest zmęczona, a lekcje i tak zrobić trzeba. Zostaje naprawdę kilka czasu w swobodną zabawę czy nudę. W tym roku jest tyle tego wszystkiego, iż i w weekendy musi się robić lekcje.

Za nami trudna rozmowa. Zasugerowałam, iż córka musi zrezygnować ze wszystkich zajęć dodatkowych. Niestety ona odebrała mój pomysł jak jakąś okrutną karę. Nie przekonują jej moje argumenty, iż widzę, jak bardzo jest przemęczona. Nie rozumie, iż to przez nadmiar zajęć często jest zła i smutna. Na ten moment pozwoliłam zostawić jej tylko jedne zajęcia dodatkowe, ma podjąć decyzję które. Jest zrozpaczona, ale wiem, iż wyjdzie jej to na dobre".

Idź do oryginalnego materiału