Córka wróciła ze szkoły z płaczem. Takie słowa nie miały prawa paść na religii

mamadu.pl 3 dni temu
Jesteśmy tuż przed Wielkanocą i otrzymaliśmy maila od mamy, która podzieliła się poruszającą historią z lekcji religii. Katechetka miała powiedzieć dzieciom, iż kto nie uczestniczy w Triduum Paschalnym, "pójdzie do piekła". Dziewczynka wróciła do domu zapłakana i przerażona – a wierząca matka postanowiła zareagować.


Obowiązkowe pójście do kościoła


Moja córka chodzi do czwartej klasy szkoły podstawowej. Mieszkamy w mniejszym mieście i większość dzieci z jej klasy chodzi na religię, tak jak i ona. Jesteśmy rodziną wierzącą i praktykującą, choć nie chodzimy co niedzielę na mszę. Ale córka w zeszłym roku miała Pierwszą Komunię, a wiara od zawsze była obecna w naszym domu – na spokojnie, bez straszenia, bez presji. Dlatego to, co wydarzyło się ostatnio na lekcji religii, wkurzyło mnie bardzo, a moją córką wstrząsnęło.

Po jednej z ostatnich lekcji Maja wróciła do domu dziwnie cicha. zwykle dużo opowiada po szkole, a tego dnia tylko się przebrała i zamknęła w swoim pokoju. Po chwili przyszła do mnie i z trzęsącym się głosem zapytała, czy na pewno pójdziemy do kościoła w Wielkim Tygodniu. Chciała wiedzieć, czy możemy iść w czwartek, piątek i sobotę na wieczorne nabożeństwa. Byłam zdziwiona, bo choćby dzieci przed komunią nie miały takiego obowiązku. Maja przyznała, iż tego dnia "pani od religii powiedziała, iż jak się nie chodzi do kościoła w czasie Triduum Paschalnego, to można pójść do piekła".

Moja córka jest bardzo wrażliwa. Przeżywa wszystko mocniej niż przeciętne dziecko. I ten strach był w niej ogromny – nie wymyślam sobie, naprawdę bała się, iż jak coś nam wypadnie, jak nie zdążymy na wieczorne msze, to ona "będzie potępiona". Siedziała wtulona we mnie i pytała, czy Pan Bóg naprawdę tak robi. Czy za to, iż dziecko nie pójdzie do kościoła, można trafić do piekła?

Takie słowa na religii nie powinny paść


Nie mogłam uwierzyć, iż takie słowa padły na lekcji religii. Rozumiem, iż katecheci mają swoje metody, ale to są DZIECI. Dziesięcioletnie, wciąż uczące się wiary, obrazu Boga, dobra i zła. Straszenie piekłem, karą, potępieniem za nieobecność w kościele to nie tylko zła katecheza – to po prostu emocjonalna przemoc.

Wychowuję córkę tak, by wiara była dla niej źródłem poczucia bezpieczeństwa, miłości, nadziei. Tymczasem jedna lekcja religii sprawiła, iż moje dziecko się rozpłakało, przestraszyło i zaczęło kwestionować to, czego ją uczymy w domu. A często staram się ją zapewniać, iż Bóg jest dobry i kocha nas bezwarunkowo.

Zamierzam napisać do katechetki wiadomość w e-dzienniku i wyrazić swój sprzeciw. jeżeli przez cały czas będzie tak straszyła dzieci, to pójdę do dyrektorki szkoły, a jak trzeba będzie to i do proboszcza. To nie pierwszy raz, kiedy słyszę od rodziców, iż katecheza w szkołach bywa prowadzona w sposób, który bardziej szkodzi, niż pomaga. Ale kiedy dotyka to twoje dziecko bezpośrednio, nagle rozumiesz, iż takie zachowanie to przesada. Wiara to nie powinien być strach. Religia to nie miejsce na groźby.

Idź do oryginalnego materiału