"Córka zamknęła się w łazience po rozmowie z nauczycielką. Usłyszała coś, co ją przerosło"

mamadu.pl 8 godzin temu
"Moja 13-letnia córka Marysia wróciła ze szkoły z płaczem i od razu zamknęła się w łazience. Wszystko przez nauczycielkę. Nie mogę pojąć, jak ktoś, kto powinien wspierać dzieci, mógł powiedzieć do niej takie słowa?". Publikujemy list, który otrzymaliśmy od naszej czytelniczki.


To miała być zwykła rozmowa, "co słychać?"...

"Kiedy moja 13-letnia córka Marysia wróciła ze szkoły, od razu zauważyłam, iż coś jest nie tak. Zanim zdążyłam ją o cokolwiek zapytać, ona w mig pobiegła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. To było coś więcej niż zwykła złość. Wiedziałam, iż stało się coś, o czym na pewno będziemy musiały porozmawiać. Próbowałam do niej jakoś przemówić, pukałam do drzwi, wołałam ją, ale to nic nie dawało. Dopiero po dłuższej chwili usłyszałam, jak przez łzy mówi mi, iż jej 'wychowawczyni skrytykowała ją przed całą klasą za jej ubranie.

'Za co? Co się stało?' – zapytałam, nie mogąc uwierzyć, iż nauczycielka mogła publicznie ją skrytykować za takie coś.

Ktoś, kto miał ją wspierać, kto powinien być przykładem, zadał jej cios, którego nie była w stanie znieść. Jak ona mogła to zrobić? Jak nauczycielka mogła bez żadnego

wyczucia powiedzieć jej to przy całej klasie? To był dla niej za duży ciężar. Moja dziewczynka, której rano, przed wyjściem do szkoły mówiłam, iż jest piękna, wyjątkowa, niepowtarzalna, teraz płakała w łazience, bo ktoś zniszczył jej poczucie wartości.

Co się stało z nauczycielami? Gdzie podziała się empatia?


Zaczynam się zastanawiać, jak to się stało, iż niektórzy nauczyciele zatracili tę najważniejszą cechę, którą powinni mieć: empatię. Gdzie się podziała ta wrażliwość i wyczucie, które powinno towarzyszyć pracy z dziećmi? Przecież to nie chodzi o to, iż nauczycielka nie ma prawa do wyrażania własnego zdania. Ale jak można zrobić to w sposób, który rani? Jak można wytykać coś, co jest tak mało istotne w kontekście tego, co jest naprawdę ważne?

Marysia ma dopiero 13 lat! To jest wiek, w którym zaczynają się wątpliwości dotyczące własnego wyglądu i tego, jak postrzegają nas inni. Jak nauczycielka mogła posunąć się do publicznego wyśmiewania jej stylu? Jak mogła nie wyczuć, iż może ją to zranić?

Co się stało z ludźmi, którzy mają wychowywać młode pokolenia? Gdzie jest troska, czułość, a choćby zwykła ludzka wrażliwość? Jak mam pomóc Marysi? Co mam jej powiedzieć?

Siedziałam przy niej i starałam się znaleźć słowa pocieszenia, ale to nie było łatwe. Mówiłam jej, iż to tylko słowa, iż nie warto przejmować się tym, co mówią inni, ale to nie wystarczało. Wiedziałam, iż muszę ją nauczyć, jak radzić sobie z tymi wszystkimi ocenami i z tymi, którzy myślą, iż mają prawo nas ranić. Nie chciałam, by to, co działo się w szkole, odbijało się na jej poczuciu wartości. Marysia nie zasługuje na to, by ktoś przyklejał jej etykiety".

Idź do oryginalnego materiału