Czarnek zaciekle broni żądań nauczycieli. Dopiero co ich wyśmiewał, będąc szefem MEN

mamadu.pl 2 godzin temu
Przemysław Czarnek zmienia narrację wobec nauczycieli. Jeszcze niedawno wyśmiewał ich postulaty (gdy sam był ministrem edukacji), a dziś broni strajku i twierdzi, iż to on był autorem pomysłu powiązania płac z przeciętnym wynagrodzeniem. Problem w tym, iż gdy był szefem resortu edukacji, nie zrobił w tej sprawie nic.


Czarnek broni postulatów nauczycieli


Przemysław Czarnek znów zaskoczył nauczycieli i rodziców. Były minister edukacji, który jeszcze niedawno krytykował protesty ZNP, odpowiadając na żądania podwyżki pensji, iż to "krzyk rozpaczy", i iż "pieniędzy jest tyle, iż nigdy ich oświata tyle nie widziała".

Dziś, kiedy jego partia jest w opozycji, publicznie popiera żądania związkowców i krytykuje resort edukacji. Co więcej, twierdzi, iż to właśnie on był autorem postulatu powiązania pensji nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Tyle iż – jak pamiętamy – kiedy naprawdę mógł coś w tej sprawie zrobić, nie zrobił nic.

Radiowa Jedynka wyemitowała rozmowę z Przemysławem Czarnkiem, w której polityk powiedział, iż był autorem postulatu powiązania pensji nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce:

– I choćby całkiem nieźle szły nam negocjacje jeszcze organizowane przez Pana Prezydenta Andrzeja Dudę, rzeczywiście to powiązanie ze średnim wynagrodzeniem w jakiś sposób, bo to jest kwestia do domówienia, być może nie sztywny, być może elastyczny, taki jak ja proponowałem, ale jednak uzależnienie podniesienia wynagrodzeń nauczycieli od tego jak rośnie przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, wydaje się postulatem bardzo rozsądnym – podkreślał w rozmowie w radiu.

Kiedy był szefem MEiN nie zrobił z tą sprawą nic


Brzmi pięknie, prawda? Problem w tym, iż fakty są inne. Gdy Związek Nauczycielstwa Polskiego w listopadzie 2021 r. złożył do Sejmu obywatelski projekt właśnie o takim rozwiązaniu, sprawa utknęła w tzw. zamrażarce.

Nie doczekała się choćby pierwszego czytania. Ani w 2022 roku, ani w 2023. Projekt przeleżał całą kadencję poprzedniej władzy, a rząd, w którym Czarnek był ministrem, nic z nim nie zrobił.

Co więcej, kiedy ZNP protestowało 1 września 2023 r., a postulaty były niemal takie same jak dziś, minister Czarnek reagował zupełnie inaczej. Jak już wspomnieliśmy, pikietę nauczycieli nazwał wtedy "krzykiem rozpaczy", a o związkowcach powiedział: "ZNP mija się z rzeczywistością od dawna".

Dziś ten sam polityk deklaruje, iż w pełni popiera obecny protest i stwierdza: – Protest jest przeciwko wykiwaniu środowiska nauczycielskiego przez obecny obóz rządzący.

Teraz Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się teraz m.in. 10-procentowej podwyżki płac z wyrównaniem od 1 września, przyspieszenia prac nad obywatelskim projektem o powiązaniu wynagrodzeń z przeciętną krajową oraz poprawy warunków pracy i nauki. Brzmi znajomo? Bo to niemal powtórka z tego, co mówiono dwa lata temu, a ówczesny szef resortu edukacji uważał, iż to spora przesada ze strony nauczycieli.

Krytykował pomysł, a teraz przypisuje sobie jego autorstwo


Warto też przypomnieć, iż w rozmowie radiowej Czarnek pochwalił się: "Podwyżka, która została wypłacona i przyznana na początku 2024 r., w 70 procentach została przygotowana przez nas".

Te słowa byłego szefa MEiN wielu nauczycieli przyjęło z ironicznym uśmiechem. I tu pojawia się najważniejsze pytanie: dlaczego Czarnek mówi o tym dopiero teraz? Dlaczego nie wtedy, gdy miał realną władzę i możliwość podjęcia decyzji?

Odpowiedź wydaje się prosta. Łatwo popierać postulaty, gdy jest się w opozycji i nic to nie kosztuje. Trudniej, kiedy siedzi się w ministerialnym fotelu, a każda decyzja oznacza konkretne miliardy w budżecie.

Nauczyciele od lat słyszą obietnice i deklaracje, ale w praktyce kilka się zmienia w ich zatrudnieniu. Dla nich nie liczą się radiowe wywiady czy polityczne przepychanki, tylko realne działania. To oni – a wraz z nimi uczniowie i rodzice – przegrywają na tym, iż kolejne rządy odkładają trudne decyzje i nie podejmują się rewolucji w skostniałym systemie.

Przemysław Czarnek pokazuje dziś trochę inną twarz niż wtedy, gdy był ministrem. Ale warto pamiętać: od polityka oczekuje się nie tylko słów, ale przede wszystkim odwagi do wprowadzania zmian wtedy, gdy naprawdę ma na to wpływ.

Źródło: strefaedukacji.pl, jedynka.polskieradio.pl


Idź do oryginalnego materiału