"Jestem mamą, która samotnie wychowuje czwórkę dzieci. Najstarsze z nich ma 9 lat, a najmłodsze 4 lata. To dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Dwa lata temu zmarł mój mąż, odszedł niespodziewanie. Nie mogłam się z tym pogodzić, nie mogłam się pozbierać. Jednak wiedziałam, iż muszę. Mam przecież dla kogo żyć.
Niewyobrażalna strata
Nigdy nie zapomnę dnia, w którym dowiedziałam się, iż mój ukochany mąż zginął w wypadku samochodowym. Nie chciałam przyjąć do siebie tej wiadomości. Pierwsze co zrobiłam, to wzięłam telefon do ręki i wybrałam jego numer. Miałam nadzieję, iż odbierze. Że to pomyłka, iż ktoś go z kimś pomylił. Jeden, drugi, trzeci sygnał. Włączyła się poczta głosowa.
Niestety. Najczarniejszy scenariusz okazał się być prawdą. Było ciężko. Bardzo. Wiedziałam jednak, iż nie mogę się poddać, nie mogę się załamać. Przecież mam ich. Czwórkę dzieci, które bardzo mnie potrzebują. Płacząc, podnosiłam się i walczyłam. Patrzyłam im w oczy i wiedziałam, iż nie mam innego wyjścia.
Wszystko sama
Bliscy, a w szczególności dziadkowie, niejeden raz oferowali mi pomoc. Nigdy jej nie chciałam, zawsze odmawiałam. Jakoś tak sobie zakodowałam w głowie, iż muszę poradzić sobie ze wszystkim sama.
Przez pierwsze miesiące działałam jak automat. Miałam ułożony w głowie schemat działania i wszystko po kolei realizowałam. Mam własną firmę, chociaż miałam to szczęście, iż nie musiałam ‘od – do’ siedzieć w pracy. Często pracowałam wieczorami,
nocami, kiedy dzieci spały.
Babcie niejednokrotnie dzwoniły, przyjeżdżały, chciały pomóc czy przy dzieciach, czy w obowiązkach domowych. Zawsze odmawiałam, zawsze. Teraz patrząc z perspektywy czasu, nie wiem dlaczego. Nie wiem, dlaczego tak się zawzięłam.
Mam dość
Dzieci dorastają, są coraz bardziej wymagające, absorbujące. Chcą uczęszczać na różnego rodzaju zajęcia dodatkowe, na które muszę je wozić kilka kilometrów. Niby nic takiego, ale proszę mi wierzyć, iż przy czwórce dzieci nie jest łatwo. Z tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc, jestem coraz bardziej wyczerpana. Mam coraz mniej sił.
Chciałabym się chociaż raz wyspać. Chociaż jeden dzień w miesiącu poświęcić sobie. Przyznaję, czasami mam dość bycia mamą. Chciałaby od tego matkowania wziąć urlop. Kiedy zamykam oczy, marzę, iż dziadkowie zabiorą dzieci na weekend, a ja będę sama. Będę mogła usłyszeć swoje myśli.
Czuję obecność mojego męża, wiem, iż nad nami czuwa. I wiem też, iż on zachęcałby mnie do skorzystania z tej pomocy, wsparcia. Zawsze powtarzał, iż za dużo na siebie biorę, iż jestem Zosia samosia.
Wstydzę się
Choć tak strasznie tego potrzebuję, tak bardzo chciałabym odpocząć, pobyć sama, wstydzę się. Wstydzę, być może boję się poprosić o pomoc. Chyba nie chcę, żeby ktokolwiek pomyślał o mnie źle. Żeby ktokolwiek pomyślał, iż nie daję rady, iż jestem złą matką.
Wiem, iż to bez sensu, iż to irracjonalne, ale tak mam. Staram się zmienić sposób myślenia, nastawienie, ale póki co nie potrafię. Podpowiedzcie mi, proszę, co powinnam zrobić, by bardziej otworzyć się na innych. By nie wstydzić się, poprosić dziadków o pomoc?".