Bali się wrócić do domu po zebraniu czy zakończeniu roku, bo złość rodzica o gorsze oceny pozostawiała ślad paska na ich pośladkach. Obiecywali sobie, iż nigdy nie zrobią tego własnym dzieciom. Choć nigdy nie podnieśli na nie ręki, ich dzieci czują równie wielką presję i stres, gdy na świadectwie nie pojawi się czerwony pasek.
Moda na wypełnianie dziecięcych grafików od rana niemal do północy na szczęście przemija. Zaczynamy doceniać wagę postępów, a nie najlepszych wyników. Czerwone paski może niedługo odejdą do lamusa. Zanim jednak to się stanie, szkoły opuści pokolenie dzieci bez nudy.
Czerwone paski na tyłku zamienili na paski na świadectwach swoich dzieci
– Żyjemy w czasach wyścigu. jeżeli moje dziecko nie zacznie nauki języków od przedszkola czy uprawiania sportów, nie będzie miało szans na dobrą pracę. Chcę zabrać o jego przyszłość, dlatego zapisywałam i woziłam je na te wszystkie zajęcia – mówi Julia, mama 14-letniego Jakuba.
– Japoński czy Tang Soo Do dla dzieci już nie stanowi problemu. My nie mieliśmy takich możliwości. Nikt też nie oczekiwał od nas w pracy takich umiejętności. Wystarczyło znać dobrze angielski, a teraz znajomość angielskiego nie jest żadną przewagą. Rynek pracy dla naszych dzieci będzie bardzo wymagający. Tylko intensywną edukacją, korepetycjami i zajęciami dodatkowymi możemy im w tym pomóc – podkreśla Jan, tata 13-letniego Karola i 6-letniej Amelki.
Tylko czy dodając naszym dzieciom kolejne zajęcia do listy, naprawdę im pomagamy? Czy nie zapomnieliśmy, jak kreatywna i ważna dla rozwoju potrafi być nuda? A przecież na rynku pracy umiejętności miękkie stają się równie ważne. Kreatywność i pomysłowość są cenione podobnie do umiejętności logicznego myślenia i analizy. Czy nie zatraciliśmy się, zamieniając czerwone paski na naszych pośladkach na presję związaną z czerwonymi paskami naszych dzieci?