Czytałam skład i nie wierzyłam. Jak znaleźć w sklepie dobre wędliny (i co z nich zrobić na święta)?

mamadu.pl 6 miesięcy temu
Zdjęcie: fot. naTemat


Wielkanoc za pasem, więc najwyższy czas zacząć poszukiwania: idealnych składników na świąteczne śniadanie oraz przepisów, które sprawią, iż wasi goście przynajmniej na moment przestaną się sprzeczać o najlepszy majonez albo o to, czy do sałatki warzywnej dodaje się kukurydzę. jeżeli brakuje wam zarówno jednego, jak i drugiego - czytajcie dalej.


Im dalej w las - wiekowo - tym bardziej doceniamy uroki wiosennych świąt. Przyznajcie sami: z euforią przehandlowalibyście wszystkie leżące pod choinką podarki za większą dawkę słonecznej witaminy D i odrobinę zielonych, czerwonych i żółtych warzywnych akcentów na talerzach.

A iż czekanie oficjalnie dobiegło końca, czas wyruszyć na poszukiwanie składników, które sprawią, iż wielkanocne śniadanie zamieni się w prawdziwą wiosenną ucztę. Koszyki w dłoń - idziemy do sklepu!

Jak wybrać najlepsze wędliny? Nie jest łatwo


Zielona sałata, pierwsze pomidorki, ogórki czy rzodkiewki - tu musimy iść na kompromis. Wiadomo, iż pod koniec marca dostępne będą tylko te nowalijki, które dorastały pod bezpiecznym dachem szklarni i w towarzystwie słusznej dawki niekoniecznie całkowicie naturalnych nawozów. Niezależnie więc od tego, jak bardzo chce nam się “zielonego”, warto zachować tu pewien umiar.

Nieco inaczej sprawa ma się z innym kluczowym składnikiem świątecznych posiłków, a mianowicie z kiełbasami, szynkami czy innymi przetworami mięsnymi. jeżeli bowiem nie planujecie wycieczki do specjalistycznych sklepów mięsnych, gdzie znajdziecie dobrej jakości, sprawdzone i świeże mięso, z którego samodzielnie ukręcicie kiełbasy i upieczecie pasztety, tylko zamierzacie udać się do najbliższego marketu po gotowe produkty, gwałtownie napotkacie problem pod tytułem: składy.

Przyznam szczerze: do tej pory byłam przekonana, iż idąc na skróty (czytaj: kupując gotowe wędliny i kiełbasy) trzeba iść na pewne kompromisy. Wiadomo, iż takie wyroby po prostu muszą nadawać się do spożycia przez czas nieco dłuższy, niż te, produkowane rzemieślniczo przez rodzinne masarnie. To, na co trzeba się więc nastawić, to szukanie produktu o możliwie najkrótszej liście konserwantów.

Sporą niespodzianką była więc dla mnie propozycja marki Sokołów spod znaku Naturrino. Jak nazwa wskazuje, jest to linia produktów, które recepturami mają być jak najbliżej natury. Co to oznacza? Przede wszystkim brak konserwantów, w tym fosforanów czy wzmacniającego smak glutaminianu sodu. Producent deklaruje, iż wędliny Naturrino są delikatne w smaku, który podkreślono jedynie przyprawami. Jak jest w praktyce? Powiem krótko: zaskakująco.

Okazuje się bowiem, iż kupna biała kiełbasa może mieć trzy składniki. Oto co znajdziecie na etykiecie Naturrino:

mięso wieprzowe 94 proc.

sól


przyprawy


osłonka naturalna: jelito wieprzowe



Zaskoczeni? Ja byłam. I to bardzo - zarówno składem, jak i smakiem. Kiełbasa nie jest przesadnie słona, zdecydowanie wyczuwalny jest majeranek. Nie macie też wrażenia, iż kiełbasa jest przesadnie “napompowana” - środek jest zwarty, ale nie stanowi podejrzanie jednorodnej masy. Po upieczeniu natomiast kiełbasa robi się przyjemnie krucha - jak najlepszy “wiejski” wyrób.

Wielkanoc nie obejdzie się bez pasztetu, i takowy również w asortymencie Naturrino znajdziemy. W składzie, znów, bez niepotrzebnych rewolucji. Poza samym mięsem, bułką tarta, marchewką czy cebulą znajdziemy tu dodatek błonnika pszennego, jaja w proszku oraz aromaty - czyli nic, co kazałby nam wywiesić czerwoną spożywczą flagę. Co ważne, 100 gram produktu powstało ze 100 gramów mięsa.

Bardzo wysoki stosunek mięsa w gotowym produkcie mamy również w przypadku szynki gotowanej (100 g mięsa na 100 g produktu) oraz boczku w plastrach (98 g na 100 g produktu). To naprawdę imponujące wyniki.

Będąc w sklepie koniecznie zwróćcie więc uwagę na wyżej wymienione wyroby, bo naprawdę warto dać im szansę. A skoro produkty mamy już wybrane, czas pomyśleć, w jakich przepisach ich naturalne smaki będą się prezentować najbardziej atrakcyjnie.

Król żur (z czipsami z boczku)


Nie ma Wielkanocy bez żurku. Chyba iż w waszych stronach jada się barszcz biały - wtedy jesteście usprawiedliwieni. Niezmiennie jednak bazą obu zup jest zakwas, a kluczowym dodatkiem - biała kiełbasa oraz jajko.

Jeśli chodzi o wywar, szkoły są różne: niektórzy dodają wędzonkę, a choćby warzywa korzeniowe. W moim domu jeżeli chodzi o żur, panuje jednak prostota: bazą jest woda, w której gotowała się kiełbasa na śniadanie. To do niej trafia zakwas oraz, koniecznie, sporo cebuli, ziele angielskie, liść laurowy i garść majeranku. Pod koniec gotowania - koniecznie dodajemy też przeciśnięty przez praskę czosnek.

Ziemniaki - znów, w zależności od preferencji można ugotować w zupie, albo podać osobno - ugniecione ze skwarkami i smażoną cebulką i dopiero na nie wylać słuszną chochlę żuru.

W tym roku postanowiłam pokusić się o jeszcze jeden dodatek: czipsy z boczku, które można podać osobno, do zagryzania, albo pokruszyć i posypać nimi zupę. To bajecznie prosty dodatek, który genialnie pogłębi smak.

Jak przygotować czipsy z boczku Excellent Line?


Na suchej, rozgrzanej patelni układacie plasterki boczku i czekacie: najpierw aż wytopi się z nich nieco tłuszczu, a następnie aż się ładnie zrumienią. Następnie przewracacie je na drugą stronę i smażycie jeszcze przez chwilę. Następnie odsączacie na papierowym ręczniku i czekacie, aż wystygną.

Biała kiełbasa na kapuście kiszonej


Taka forma podania białek kiełbasy przyjemnie przełamuje schemat. Zamiast wersji “z wody” - wersja pieczona z kwaśnym dodatkiem. Zaletą tego przepisu jest to, iż można go dowolnie modyfikować do smaku. Bazowa lista składników wygląda bowiem tak:

biała kiełbasa Naturino


kapusta kiszona


cebula


bulion lub woda (do podlania)


pieprz i sól według uznania



Celowo nie podaję gramatur, bo tak naprawdę nie mają tu one dużego znaczenia: fani kiszonej kapusty dodadzą jej więcej, inni - mniej. Podobnie z cebulą - możecie dać jedną, symbolicznie, ale wyrazisty smak kiełbasy spokojnie udźwignie jej większą ilość.

Jeśli chodzi o sposób przygotowania, wygląda on następująco:


Nacinamy białą kiełbasę, cebulę kroimy w piórka.

Na dno naczynia żaroodpornego wylewamy odrobinę oleju (tak, aby lekko przykryć dno), wsypujemy pokrojoną cebulę i na niej układamy kiełbasy. Pieczemy pod przykryciem w temperaturze 180 stopni przez kilkanaście minut - aż cebula i kiełbasa puszczą soki.

Wyjmujemy z piekarnika i pomiędzy kiełbasę dodajemy kiszoną kapustę, starając się zanurzyć ją w sokach z mięsa i cebuli.

Wkładamy z powrotem do piekarnika i pieczemy, aż kiełbasa się zrumieni, a kapusta zmięknie (w razie potrzeby można ponownie przykryć - aby mięso się nie spiekło się za bardzo).


Pasztet à la Wellington


Jeśli nigdy wcześniej nie próbowaliście zapiec pasztetu w cieście francuskim, zdecydowanie nadszedł czas na podanie go w takiej formie. Możecie przygotować wersję najprostszą, czyli zawinąć pasztet w arkusz ciasta, posmarować go roztrzepanym jajkiem i upiec. Możecie też pokusić się o wersję typowo świąteczną, czyli przygotować pasztet na podobieństwo polędwicy à la Wellington - z boczkiem i pieczarkami.

Jak go przygotować?


Pieczarki zetrzyjcie na tarce o dużych oczkach i usmażcie na patelni wraz z pokrojoną w kostkę cebulą. Smażcie tak długo, aż cała woda odparuje z naczynia.

Rozłóżcie na blacie folię aluminiową i ułóżcie na niej plastry boczku tak, aby jeden zachodził nieco na drugi. Ilość boczku zależy od wielkości waszego pasztetu: plastrów ułożonych obok siebie musi być tyle, aby łącznie odpowiadały długości pasztetu.

Na boczku rozkładacie pieczarki tak, aby przykryć niemal całą powierzchnię, od góry i od dołu zostawiając centymetrowy margines.

Na boczku i pieczarkach ułóżcie pasztet i zawińcie. Uważajcie, aby folia nie trafiła do środka, tylko na zewnątrz. Zaciśnijcie ją ściśle, tworząc coś na kształt cukierka. Schłodźcie całość w lodówce przez godzinę.

Po tym czasie odwińcie pasztet z folii i ułóżcie na arkuszu ciasta francuskiego (lub na jego połowie, jeżeli pasztet jest niewielkich rozmiarów).

Zawińcie pasztet w ciasto dość ściśle, tak aby nie było w nim żadnych dziurek.

Posmarujcie ciasto roztrzepanym jajkiem.

Pieczcie przez ok. 40 minut w 180 stopniach - lub tak długo, aż ciasto się zrumieni. Po wyjęciu z piekarnika poczekajcie z krojeniem, aż całość wystygnie.


Roladki z szynki z musem chrzanowym


Zawijasy z szynki to wielkanocny klasyk, ale istnieje spora szansa, iż nie robiliście ich z musem chrzanowym. To świetna opcja dla tych, którzy nie są fanami przesadnej chrzanowej ostrości i wolą bardziej zbalansowane smaki.

Do przygotowania musu potrzebujecie:


chrzan


śmietana kremówka


jabłko


sól i pieprz



Jeśli chodzi o proporcje, chrzanu powinno być tyle samo, co śmietanki. Jabłko to dodatek “do smaku”, więc na 200 g chrzanu i kremówki możecie spokojnie dać połówkę. Mus chrzanowy przygotujecie w następujący sposób:

Ubijcie śmietankę na sztywno i delikatnie wymieszajcie ją z chrzanem


Jabłko zetrzyjcie na tarce o drobnych oczkach i dodajcie do masy chrzanowej


Doprawcie do smaku solą i pieprzem



Tak przygotowany mus nakładajcie na plastry szynki i zawijajcie w ruloniki. Każdy z nich możecie dodatkowo przewiązać źdźbłem koperku.

Smacznego!


Idź do oryginalnego materiału