„Daj mi czas” i „pomóż mi zrobić to samemu”, czyli… samodzielność po montessoriańsku

kuriernauczycielski.pl 1 miesiąc temu

Samodzielność to najpiękniejszy i bezcenny skarb, jaki rodzic może ofiarować swojemu dziecku. Czy na pewno każdy dorosły wie, jak wspomóc dziecko w osiąganiu kolejnych umiejętności? Na początek kilka słów na temat twórczyni pedagogiki, która samodzielność stawia jako priorytet w rozwoju dziecka, a jej nauka znalazła naśladowców w wielu zakątkach świata.

Jak podaje strona internetowa widziales.wordpress.com, opisująca życiorys i metodę pracy Marii Montessori, znana pedagog urodziła się 31 sierpnia 1870 roku w miejscowości Chiaravalle we Włoszech. Naukę rozpoczęła w szkole publicznej w wieku sześciu lat. Z czasów edukacji zapamiętała przede wszystkim tłumienie aktywności uczniów i trzymanie ich w ciągłym bezruchu w szkolnych ławkach. Po latach skrytykowała tak pojmowaną szkołę, której symbolem była dla niej właśnie ławka. Maria Montessori podjęła studia medyczne, które ukończyła z wyróżnieniem.

W 1897 roku M. Montessori podjęła pracę w Klinice Psychiatrycznej Uniwersytetu Rzymskiego. Jak podaje widziales.wordpress.com, obserwacje upośledzonych umysłowo dzieci nasunęły jej myśl, iż dzieci posiadają wewnętrzną siłę stymulującą je do rozwoju. By mogła ona się ujawnić, wystarczy im stworzyć odpowiednie warunki.

Czytając prace Jeana Marca Gasparda Itarda i Édouarda Séguina poświęcone pedagogice specjalnej oraz prowadząc praktykę medyczną i pracując z dziećmi upośledzonymi umysłowo, M. Montessori doszła do wniosku, iż problem rozwoju i kształcenia dzieci upośledzonych jest raczej natury pedagogicznej niż medycznej. Dzieci te wymagają jedynie odpowiednich warunków wychowawczych, czyli specjalnej metody pracy nad ich rozwojem.

Współcześnie stosuje się pedagogikę Montessori na całym świecie, rozpoczynając od maluszków, poprzez przedszkola, szkoły podstawowe aż do edukacji w szkołach średnich. choćby w placówkach niemontessoriańskich z powodzeniem stosuje się elementy tej pedagogiki. Jej założenia zostały dostosowane do potrzeb edukacyjnych dzieci rozwijających się w normie, zdolnych, a także o specjalnych potrzebach edukacyjnych.

Świadome rodzicielstwo zmotywowało rodziców do poszukiwań odpowiednich metod wychowawczych. Wielu trafiło na pedagogikę Marii Montessori i pokochało ją od pierwszej chwili, inni potrzebowali czasu, aby ją poznać i wprowadzić w życie. W tekście poniżej zostanie opisana samodzielność w duchu montessoriańskim.

Najczęściej wymieniane cytaty włoskiej pedagog to: „Daj mi czas” i „Pomóż mi zrobić to samemu”, co oznacza, iż dziecku trzeba dać wolność i czas na rozwój, podążać za nim, a nie narzucać form rozwoju. Tymczasem rodzice często wyręczają swoje dzieci, bo będzie szybciej, sprawniej, czyściej – zwłaszcza przy spożywaniu posiłków.

Zapominają, iż dzieci chcą poznawać świat całym sobą. o ile uczą się jeść, to brudzą się, zanim nauczą się precyzyjnie wkładać jedzenie do buzi. Dotykając rękami elementów posiłków o różnorodnej fakturze, zapewniają sobie cały wachlarz doznań sensorycznych. Przy nauce rozbierania i ubierania potrzebują czasu w to, aby w swoim tempie opanować umiejętności w samoobsłudze. Podobnie ma się kwestia wykształcenia nawyków higienicznych. Jedyne, co powinien zrobić rodzic, to zadbać o odpowiednio dłuższą ilość czasu, np. przy porannym wyjściu z domu, czuwać nad bezpieczeństwem, ale nie narzucać swojej obecności.

W pedagogice Montessori większość rzeczy, które są potrzebne dzieciom do rozwoju, to rzeczy codziennego użytku, np.: miski, chochle, dzbanuszki do przelewania, konewka, sekator itp. W kwestii zabawek – im prostsza, tym więcej korzyści przyniesie użytkownikowi. Ubrania powinny być wygodne, ułatwiające naukę.

Montessoriański dorosły jest towarzyszem w rozwoju, uważnym obserwatorem i twórcą otoczenia, które sprzyja dziecku. Powinien, zwłaszcza w przypadku małych dzieci, zaprzestać dostarczania dziecku „przekłamań” rzeczywistości, unikać książek i bajek, w których zwierzęta mówią, bo przecież w naturze nie mówią. Powinien też pokazywać świat w jego prostocie i pięknie: pozwolić poczuć deszcz na twarzy, błoto na dłoni, posłuchać razem śpiewu ptaków, szumu wiatru itp.

Z takich doświadczeń rozwija się wyobraźnia dziecka i samodzielność. Dajmy im czas, bo tak jak motylowi jest on potrzebny, aby z małej szarej poczwarki powstał piękny wielobarwny owad, tak naszym dzieciom jest on niezbędny, aby rozwijały się każdego dnia, a potem bogate w wiedzę, doświadczenia wyruszyły w wielki, fascynujący świat.

Ewa UBERMAN, nauczyciel, trener TUS w Przedszkolu Miejskim nr 4 w Piastowie (woj. mazowieckie)

TEN ARTYKUŁ POWSTAŁ W RAMACH PROCEDURY AWANSU ZAWODOWEGO. DZIEL SIĘ WIEDZĄ I DOŚWIADCZENIEM Z „KURIEREM”. POMOŻEMY CI W AWANSIE ZAWODOWYM I WSPÓLNIE ZAINSPIRUJEMY INNYCH! SZCZEGÓŁY – TEL. 739 290 210.

Idź do oryginalnego materiału