Dom dla chłopców

twojacena.pl 4 дни назад

**Dom dla synów**

Stanisław był z tych mężczyzn, którzy wszystko potrafią. Zbudował dom, wychował dwóch synów i zasadził na swojej działce mnóstwo drzew. Życie miał, jak to się mówi, spełnione.

Dom postawił własnymi rękami na obrzeżach miasta, w spokojnej dzielnicy. Z czasem doprowadził gaz, podłączył wodę. Urządził wszystko jak w mieszkaniu w bloku, choćby wannę zamontował. Tylko iż dom był przestronniejszy i bez irytujących sąsiadów.

Jego żona, Jadwiga, kobieta mądra i urodziwa, wszystko ogarniała: gotowała, sprzątała, dbała o ogródek. Stanisław we wszystkim jej pomagał. Rosły im dwa syny – różnica wieku pięć lat. Żyli i cieszyli się.

Aż tu nagle Jadwiga zachorowała poważnie i zmarła, gdy młodszy syn był w czwartej klasie. Stanisław długo pogrążony był w żalu, ale zebrał się w sobie, nie sięgnął po butelkę. Ciężko mu było samemu, brakowało kobiecej ręki w domu. Ale o ponownym małżeństwie choćby nie myślał.

On i Jadwiga zawsze marzyli, żeby dzieci zdobyły dobre wykształcenie, osiągnęły coś w życiu. Zrobili wszystko, by tak się stało. Starszy, Wojtek, skończył szkołę i poszedł na studia. Ożeni się, będzie gospodyni w domu. Stanisław był z niego dumny. Młodszy, Tomek, nie ciągnął specjalnie do nauki, ale we wszystkim pomagał ojcu.

Na czwartym roku Wojtek się ożenił.

– Miejsca u nas dużo. Dom budowałem dla was. Po co wam mieszkanie w bloku z sąsiadami? Wszystko słychać, zalania, ogrzewanie włączają, kiedy chcą. A u nas zawsze ciepło, kiedy zechcecie. – Choć Stanisław starał się odwieść młodych od wynajmowania mieszkania, nic nie wskórał.

Małgorzata, żona Wojtka, stanowczo odmówiła życia w domu na przedmieściach, a już tym bardziej z teściem. A Wojtek we wszystkim się jej podporządkowywał – bo kochał. Stanisław się zasmucił, ale się pogodził. Niech żyją, jak chcą.

– A ty przynajmniej przyprowadź żonę do domu. Dla kogo to wszystko budowałem? – mówił do młodszego syna.

– Jeszcze za wcześnie na małżeństwo – wymigiwał się Tomek.

Jesienią Stanisław robił zaprawy, połowę oddawał starszemu synowi. Ale ten nie garnął się specjalnie – Małgosia się wstydziła, bo ani sadziła, ani zbierała, ani pomagała w robieniu przetworów.

– Nie obcym daję, tylko własnym dzieciom. Niech się nie krępują. Bierzcie i jedzcie, bo się obrazę na dobre – mówił Stanisław, wręczając synowi wypchaną torbę. – Jak zjecie, jeszcze dam.

Młodszy syn skończył szkołę, ale nie chciał iść na studia, poszedł do wojska.

Pewnego dnia przyszedł do ojca Wojtek. Rozmowa jakoś nie szła, krążył wokół tematu. Stanisław widział, iż coś go męczy, ale boi się albo wstydzi powiedzieć. W końcu nie wytrzymał i poprosił, by się wygadał.

– Małgosia jest w ciąży. Będzie syn – powiedział starszy syn i patrzył, jak ojciec zareaguje.

Stanisław ucieszył się, pogratulował.

– Ale nie po to przyszedłeś, żeby mi tę nowinę przekazać. Nie owijaj w bawełnę, mów wprost – przynaglał go.

– Z dzieckiem wydatków będzie więcej, a tylko ja pracuję. Małgosia za miesiąc idzie na macierzyński. Będzie ciężko płacić za wynajem – zaczął tłumaczyć Wojtek.

– To się przeprowadźcie do mnie. Tomek jest w wojsku, nikomu nie będziecie przeszkadzać. Dom duży, miejsca starczy. A jak mało, to dobudujemy. Wszystko jest. Powietrze lepsze niż w centrum miasta. Idealne dla dzieciątka. O co się zastanawiać? Od dawna was proszę – zawołał radośnie Stanisław.

– Małgosia nie chce. I jak to będzie, wszyscy razem? Dziecko będzie płakać w nocy, pieluchy rozwieszone po całym domu. A Tomek wróci z wojska? A ożeni się? Dzięki, tato, ale to nie jest rozwiązanie – odparł Wojtek.

– Nie po to przyszedłeś, żeby o tym rozmawiać, prawda? Masz jakieś inne rozwiązanie? – spytał wprost Stanisław.

– Mam, tato. Ojciec Małgosi proponuje, żebyśmy się złożyli po połowie na mieszkanie dla nas. Jego kolega z pracy sprzedaje tanio – wyjeżdża za granicę – gorączkowo tłumaczył syn.

– A dużo trzeba? Pewnie nie jednopokojowego, skoro dziecko się pojawi? Mam trochę oszczędności. Mów wprost, ile.

Wojtek podał sumę i czekał na reakcję ojca.

– To cena całego mieszkania, czy tylko moja część? – spytał Stanisław.

– Tylko twoja – odparł Wojtek, lekko się jąkając.

– To wszystko, co mam. Tomek wróci, ożeni się. Jak ja go wtedy zostawię bez pomocy? A jeżeli będzie chciał się uczyć? To niesprawiedliwe. – Pokręcił głową Stanisław.

– Tato, pomożemy mu obaj. Szkoda przegapić taką okazję. Później za te pieniądze nie znajdziemy mieszkania. A jak Małgosia urodzi, to już w ogóle nie będzie czasu – przekonywał Wojtek, wyraźnie nerwowy.

Całą noc Stanisław nie spał. Rozważał, jak tu pogodzić obu synów. Wychodziło, iż młodszego i tak trzeba będzie pokrzywdzić. Ale nie na ulicy zostanie. Może jego żona będzie bardziej ugodowa, wprowadzi się do dużego domu. Starszego też nie można zostawić bez pomocy. Najlepiej by było, gdyby się zgodzili zamieszkać z nim. Ale może mają rację, iż nie chcą z rodzicami?

Przypomniał sobie, jak sam męczył się w ciasnym mieszkaniu z teściami, kiedy się ożenił. Wtedy postanowił zbudować dom, żeby wszystkim starczyło miejsca. A teraz młodzi nie chcą grzebać w ziemi. Mieszkanie im podsuń.

Rano zadzwonił do Wojtka i powiedział, iż da pieniądze. niedługo syn kupił mieszkanie i zaprosił ojca na przyjęcie.

Mieszkanie nie spodobało się Stanisławowi. Po przestronnym domu wydawało się ciasne, a kuchnia mikroskopijna. Ale teść mówił, iż młodzi powinni żyć osobno, niezależnie. Może i racja. Stanisław nie protestował, licząc, iż choć młodszy syn z nim zostanie.

A Tomek wrócił z wojska, znalazł pracę jako kierowca za dobre pieniądze.

– Co z tego, iż Wojtek skończył studia? – mówił. – Zarabia grosze, ledwo wiąże koniec z końcem.

Po roku Tomek przyprowadził do domu żonę. Nie urodę, ale gospodarnStanisław westchnął ciężko, patrząc na opuszczony dom, i w końcu zrozumiał, iż życie pisze własne scenariusze, a dzieci, choć kochane, zawsze wybiorą własną drogę.

Читать всю статью