Fontanna w centrum miasta
"Codziennie po południu odbieram dwoje moich dzieci z przedszkola i wracamy do domu przez miejski park. To serce naszego miasta, gdzie jest kawiarnia ze stolikami, cień dają wiekowe lipy, a na deptaku wokół bawią się dzieci. Teraz kiedy jest ciepło, miejsce tętni życiem: mieszkańcy jedzą lody i piją kawę, maluchy ganiają się, jeżdżą na hulajnogach i dokazują dookoła fontanny" – zaczyna swój list Edyta, mama dwójki.
"Budowa fontanny wygląda tak, iż ze specjalnej posadzki przez otwory tryska woda: jest adekwatnie na tym samym poziomie co chodnik. Z tego powodu dzieciaki skaczą między poszczególnymi wylotami, robią wyścigi, komu uda się przebiec, zanim woda go zmoczy. A jak już kogoś zmoczy, to zabawa w wodzie trwa w nieskończoność. Szczególnie można to zaobserwować w ciepłe weekendy, kiedy dzieciaki szaleją w wodzie, a rodzice w spokoju pija kawę przy stolikach pobliskiej kawiarni".
Zagrożenia w brudnej wodzie
Nasza czytelniczka opowiada o tym, iż nie pozwala dzieciom chlapać się w fontannach: "No i wszystko super, tylko mam ogromny problem z tym moczeniem. Oczywiście nieopodal na tablicy ogłoszeń jest informacja o zakazie kąpieli w fontannie, ale póki nie zareaguje policja czy straż miejska, to pewnie nikt tego nie wyegzekwuje. Dzieciaki szaleją i przyznam, iż sama staram się unikać chodzenia tam z moimi córkami. Wiem, iż ciężko będzie je powstrzymać od skakania między strumieniami wody.
Staram się im tłumaczyć, iż to nie jest dobry pomysł, bo w wodzie jest pełno bakterii i siusiają tam np. psy i koty, a do tego bardzo łatwo się pośliznąć i wywrócić na mokrych płytach. Ryzyko skręcenia albo złamania kończyny trochę je hamuje. Kiedy jednak widzą gromadę dzieci biegająca i zaśmiewającą się w wodzie, wiem, iż to dla nich żaden argument, więc po prostu unikamy tej trasy. Kilka dni temu przechodziłam tamtędy w ciągu dnia sama i pomyślałam o jeszcze jednej rzeczy".
Niemyślące nastolatki
Kobieta przyznaje, iż widok świadomych zagrożeń nastolatków doprowadził ją do mdłości: "W ciągu dnia nie było tam dzieci z rodzicami, tylko nastolatki, które były już po lekcjach albo wybrały wagary zamiast szkoły. Wiadomo, czerwiec w szkole to inna rzeczywistość, kto by tam spędzał czas na lekcjach, jak można pochlapać się w miejskim parku. Ale wiecie co? Małe dzieci rozumiem, bo dla nich to rozrywka i beztroska zabawa.
Widząc jednak zmoczone w brudnej wodzie nastolatki, które biegają i ochlapują się tą wodą, zaczynam się zastanawiać, co oni mają w głowach. Czy wy też uważacie, iż to wyjątkowo obleśne zachowanie? Przecież oni już doskonale rozumieją, iż woda jest zanieczyszczona, pełna jakichś drobnoustrojów, a i tak oblewają się nią, a choćby ją piją!
Jak to zobaczyłam, to zrobiło mi się słabo i niedobrze. Oni bawili się świetnie i żadne z nich na pewno nie myślało o wszelkich grzybicach, gronkowcach, paciorkowcach i innych chorobach bakteryjnych, jakie można złapać, bawiąc się w takiej wodzie. Wiem, iż nastolatki powinny mieć swój rozum. Chciałam jednak zaapelować do rodziców, by uświadamiali swoje dzieci, choćby te starsze, iż to bardzo zły pomysł" – prosi na koniec Edyta.