Dzieci zapraszają nas do "walki o władzę". Terapeutka radzi, jak reagować

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Zdjęcie poglądowe. Fot. Pexels.com


Czasami dzieci zapraszają nas do pokazania siły i mocy, do miejsca, w którym w naturalny sposób sprawdzają nasze i swoje granice. Naszym zadaniem jako dorosłego jest to zaproszenie odrzucić w sposób świadomy i łagodny. Jak to zrobić?


Dr. Becky Kennedy, psycholożka, matka trójki dzieci. Wierzy, iż możemy nieustannie usprawniać komunikację z naszymi dziećmi i sięgać głębiej do przyczyn trudności, nie ukrywając jednocześnie, iż one mogą się pojawić.

W jednej ze swoich ostatnich publikacji terapeutka mówi o "walce o władze".

Odrzucić zaproszenie


Poniżej cytat słów Kennedy:


"Miałaś w swoim rodzicielskim życiu wiele momentów walki o władzę ze swoimi dziećmi. Blokada wydaje się okrutnie wielka dla ciebie i twojego dziecka, a gdy każde z was staje się bardziej zakorzenione we własnym punkcie widzenia, napięcie narasta, a rozwiązanie wydaje się niemożliwe.

Czasami nasze dzieci zapraszają nas do walki o władzę i naszym zadaniem jest odrzucenie tego zaproszenia.

Następnym razem, gdy znajdziesz się w podobnej sytuacji, poddającej cię próbie, weź głęboki oddech i użyj tej mantry: 'To nie jest nagły wypadek. Dam sobie radę'".



"Mogłam powiedzieć tyle innych rzeczy"


Matka trojga w załączonym do posta filmie opowiada o scenariuszu, który może znać każdy rodzic. Poranek, śniadanie. Jedno z dzieci Becky, syn, podchodzi do stołu i krzywi się na widok bajgla, którego jadł wiele razy i zawsze bardzo mu smakował.

Mówi, iż go nie tknie.

Pierwszą myślą, a choćby drugą były u psycholożki te wszystkie "odbicia piłeczki", jakie można sobie w tej sytuacji wyobrazić: "Nie jedz w takim razie i chodź cały dzień głodny!" lub "Milion razy robiłam tego bajgla, nie wymyślaj!".

Zamiast tego Becky postanowiła inaczej. Wzięła głęboki wdech, uspokoiła gonitwę myśli i powiedziała: "Ok, widzę, iż nie jesteś głodny".

Odrzuciła zaproszenie do kłótni, ponieważ racjonalnie uznała, iż to nie jest powód, dla którego mogą obydwoje zniweczyć swój dobry nastrój na cały dzień.

Efekt? Wszyscy byli spokojniejsi, a po kwadransie syn Becky podszedł do stołu i zjadł śniadanie, tyle, ile potrzebował w tym momencie.

Odpuszczanie i świadomość


Dla mnie ta historia jest przede wszystkim o łagodnym odpuszczaniu. Nie dalej, jak dzisiejszego poranka miałam podobną sytuację z moją 5-letnią córką. Ułożone w podkówkę usteczka, czerwone ze złości policzki: "Nie chcę tego zjeść, bo jest pokrojone, a ja chciałam rulonik w całości!".

Ok – pomyślałam. I chociaż w pierwszym momencie przyszły mi do głowy te wszystkie zdania, które powieliłyby schemat konfliktu – odpuściłam.

"Ok, słyszę cię. Nie musisz tego jeść, nie złośćmy się na siebie" – powiedziałam i widziałam, jak z jej ciała schodzi całe napięcie.

Bywa tak, iż emocje biorą górę. Codziennie świadomie możemy jednak wybrać, czy to będzie ten właśnie moment.

Idź do oryginalnego materiału