Dziecięce urazy
Kinga rozłożyła owsiankę na talerze, a w miseczce syna zrobiła z dżemem śmieszną minkę.
– Mężczyźni! Śniadanie gotowe! – zawołała, nalewając do kubków świeżo zaparzoną herbatę.
Tomek usiadł przy stole i niechętnie spojrzał na talerz.
– Nie lubię owsianki – mruknął.
– Jakie nowe zwyczaje? Owsianka jest zdrowa. jeżeli chcesz iść na lodowisko, najpierw trzeba porządnie zjeść – Marek usiadł naprzeciw syna, nabrał łyżkę i włożył do ust.
– Mmm… Pyszne. Nasza mama to czarodziejka. Uwierz, nikt tak nie umie przyrządzić owsianki jak ona.
Tomek spojrzał na ojca z niedowierzaniem, ale też sięgnął po łyżkę. Gdy skończył, Kinga zabrała pusty talerz i przysunęła mu kubek z herbatą.
– Coś się stało? – zapytała męża. – Ostatnio jesteś taki zamyślony. Problemy w pracy?
– Zjadłem wszystko. Kiedy idziemy na lodowisko? – zapytał radośnie Tomek.
– Idź się pobawić. Muszę porozmawiać z mamą – Marek złapał niezadowolone spojrzenie syna. – Zaraz przyjdę. Idź.
Kinga na chwilę pomyślała, iż czyta w myślach Tomka. Chłopiec zastanawiał się, czy rozpłakać się, bo lodowisko mogło się nie odbyć po rozmowie rodziców, czy iść do pokoju i tam dręczyć się wątpliwościami. Uśmiechnęła się do niego i skinęła głową, potwierdzając, iż lodowisko jednak będzie, tylko później.
Tomek zsunął się z taboretu i z obrażoną miną wyszedł z kuchni.
– Więc co cię gnębi? – Kinga zajęła miejsce syna.
– Nie wiem, jak to zacząć. Sam nie rozumiem – Marek pokręcił kubkiem z herbatą po stole.
– Masz kochankę? Chcesz odejść? – zapytała Kinga wprost.
– Kinga, co ty? Jak ci to mogło przyjść do głowy? – Marek zaróżowił się z oburzenia.
– A co miałam myśleć? jeżeli w pracy wszystko dobrze, co cię tak dręczy? – Kinga zaczęła tracić cierpliwość. – Wczoraj prosiłam, żebyś wyniósł śmieci. Skinąłeś głową, ale zapomniałeś. Jesteś rozkojarzony. Mów, tylko nie kłam – powiedziała ostrzegawczo.
Marek uważnie spojrzał na żonę.
– Przyszła do mnie matka – w końcu wyrzucił z siebie.
Kinga widziała, iż słowa przychodziły mu z trudem.
– We śnie? I co ci przekazała z tamtego świata, iż jesteś taki nieswój? – zażartowała.
– Nie, nie we śnie. Żywa – Marek gwałtownie odsunął kubek. Herbata się rozlała. Kinga zerwała się, chwyciła gąbkę i wytrGdy Kinga usiadła z powrotem, Marek zacisnął dłonie i powiedział cicho: „Bo widzisz, przez wszystkie te lata myślałem, iż mnie zostawiła, a ona tylko czekała, aż będę gotowy ją zrozumieć.”