Dziecko hałasowało w restauracji, klientka nie wytrzymała. "Powinna zwrócić się do rodziców"

gazeta.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock/krylova_nlp


Małe dzieci nie zawsze potrafią zachować się w restauracji lub autobusie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. A rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę, iż ich pociechy przeszkadzają innym. Ci inni z kolei czasem nie potrafią wykazać się wyrozumiałością. I afera gotowa.
W przestrzeni publicznej jest w tej chwili dużo więcej niż kiedyś udogodnień dla dzieci i ich rodziców. W restauracjach są foteliki, przewijaki, menu dla najmłodszych gości i kąciki z zabawkami. W hotelach łóżeczka dla niemowląt i sale zabaw, w kinach - podkładki do siedzenia dla maluchów. Można by więc pomyśleć, iż maluchy są mile widziane wszędzie, gdzie się pojawią. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Na przykład w komunikacji miejskiej, samolotach i pociągach pasażerowie nie zawsze wykazują się wyrozumiałością dla uciążliwych zachowań małych pasażerów.


REKLAMA


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Nie zawsze dzieci są mile widziane
Istnieją restauracje i hotele, w których najmłodsi goście nie są mile widziani. Podobnie jak baseny, gdzie jest czas wyznaczony, w którym nie mogą z niego korzystać dzieci. Zdarzają się też sytuacje, gdy rodzic z dzieckiem zostaje wyproszony z autobusu lub kościoła. Nie zawsze wiemy, kto w danej sytuacji ma rację i jak się zachować.


Płaczące dziecko fot. Shutterstock/My Agency


Nieprzyjemna sytuacja w restauracji
- Byłam niedawno w restauracji. Przy stoliku obok siedziała para z kilkuletnim dzieckiem. Maluch oglądał bajkę na telefonie. Wszystko byłoby ok, ale bajka była bardzo głośna, a dźwięki dobiegające z telefonu wyjątkowo irytujące - mówi w rozmowie z eDziecko Natalia (nazwisko do wiadomości redakcji). - Nie chciałam robić afery, poprosiłam kelnera, żeby zwrócił uwagę tamtym państwu. Nie zrobił tego, więc sama zwróciłam się z prośbą do dziecka o ściszenie bajki. Skończyło się nieprzyjemną wymianą zdań z jego rodzicami. Zamiast spędzić miło czas, siedziałam jak na szpilkach i jadłam w pośpiechu, żeby już stamtąd wyjść - skarży się Natalia i pyta, czy postąpiła słusznie, zwracając uwagę obcym ludziom.


"Rodzice też mają prawo do odpoczynku"
O opinię na ten temat poprosiliśmy Darię Korczak-Jarugę, ekspertkę z zakresu savoir-vivre'u. - Każdy z nas szuka w restauracji chwili relaksu, spokoju i przyjemności, a głośne dźwięki, niezależnie od źródła, mogą być uciążliwe. Z drugiej strony, rodzice także mają prawo do odpoczynku, a czasem pozwolenie dziecku na chwilę rozrywki, np. oglądanie bajki, jest ich sposobem na spokojny posiłek. Ważne jest jednak, aby znaleźć złoty środek i dbać o komfort wszystkich obecnych - mówi w rozmowie z eDziecko.pl.


Rodzice posadzili dziecko na nocniku w restauracji Monkey Business Images / Shutterstock


Daria Korczak-Jaruga zauważa, iż czytelniczka, mając poczucie dyskomfortu, najpierw zwróciła się do kelnera - To było rozsądnym krokiem. Obsługa powinna być pośrednikiem w takich sytuacjach, by uniknąć bezpośrednich konfrontacji między klientami - mówi ekspertka i dodaje: - Zdecydowanie lepiej byłoby jednak zwrócić się do rodziców, nie do dziecka. Dzieci często nie zdają sobie sprawy, iż ich zachowanie może przeszkadzać innym, a odpowiedzialność za takie sytuacje spoczywa na dorosłych. Rodzice powinni wykazać zrozumienie i w miarę możliwości zareagować, tak aby ich dziecko nie zakłócało spokoju innych gości.
A ty? Co sądzisz o takich sytuacjach i zachowaniu rodziców? Chętnie poznam twoją opinię: ewa.rabek@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału