Nie ma chyba dziecka, które w życiu nie nabiłoby sobie guza. I choćby najlepsza opieka mamy, taty lu babci go przed tym nie uchroni. Wystarczy moment, by się potknąć, upaść, wbiec na coś czy strącić na siebie. Wielu rodziców jest przerażonych, gdy widzą, iż na głowie dziecka pojawia się wielki fioletowy guz. Co powinni robić w takiej sytuacji? Okazuje się, iż ważna jest reakcja malucha, a przede wszystkim... płacz. jeżeli dziecko wylewa w takiej sytuacji morze łez, to jest to dobry znak, chociaż dorosłym może się wydawać inaczej.
REKLAMA
Dlaczego płacz po uderzeniu to dobry znak? To pokazuje, iż dziecko jest świadome, jego mózg reaguje, a organizm odpowiada na bodziec. Brak płaczu może sugerować utratę przytomności, co wymaga pilnej kontroli lekarskiej!
- napisano na profilu na Instagramie lekarzedladzieci.pl, który jest bazą specjalistów dla dzieci.
Co robić, gdy dziecko uderzy się w głowę?
Lekarze zalecają, by w razie urazu dziecka rodzic zwrócił uwagę na: brak płaczu, senność, problemy z orientacją, wymioty, problemy z mową, równowagą, widzenie, drgawki oraz omdlenia.
jeżeli cokolwiek cię niepokoi – skontaktuj się z lekarzem! Lepiej sprawdzić i mieć pewność, iż wszystko jest w porządku
- poradzili lekarzedladzieci.pl. Pod nagraniem pojawiło się sporo komentarzy. Wiele osób przyznało, iż specjaliści często krytycznie reagują wobec rodziców, którzy martwią się o swoje maluchy. "Mój syn po silnym uderzeniu w tył głowy zrobił się senny, zmęczony, nie wstawał w ogóle, cały dzień się pokładał. Miał około roku. Gdy pojechałam na SOR, to uznano, iż jestem histeryczką. Skoro nie stracił przytomności, to na pewno nic nie jest. Faktycznie nie było, wszystko zbiegło się z czasem z infekcją, która kilka godzin później się rozwinęła. Nasłuchałam się, jaka jestem panikara" - napisała jedna z matek, która dodała, iż "mimo wszystko woli reagować i być panikarą, niż nie sprawdzić i potem żałować".
Podobne doświadczenia miały też inne osoby. "Mój syn też mocno uderzył się w głowę. Na czole był siny guz, dziecko miało ponad rok. Zabrałam go na SOR i usłyszałam, iż 'dziecko trudno zepsuć' i mam nie panikować, a w nagrodę posiedzę z synem sobie w poczekalni tak z 4-5 godzin, to się nauczę nie panikować a obserwować... I komentarz: 'Żeby tu jeszcze dziecko czegoś nie złapało...' Ręce mi opadły" - żaliła się inna.
Czy jedziesz z dzieckiem do lekarza, gdy dziecko nabije sobie wielkiego guza? A może podchodzisz do tematu "na spokojnie" i reagujesz dopiero, gdy zaczyna się dziać coś niepokojącego? Zachęcamy do udziału w sondażu! Możesz też pisać na: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl.