**Dzisiejszy wpis**
Nie chcę do taty Ciocia Lila powiedziała, iż tata już mnie nie kocha Kacper objął kolana i schował twarz między nie, siedząc na łóżku.
Joanna stała nieruchomo. Wszystko wydawało się takie, jak zawsze. Pognieciona piżama z samochodami, plecak pełen zabawek w kącie, kurtka na krześle. Wszystko tak znajome, tak swojskie. Tylko iż jej chłopiec nie biegał po domu jak wicher, tylko skulił się w sobie, zgarbiony.
Dziś miał iść do ojca, ale nagle błagał, żeby został w domu. Gdyby się zastanowić, od jakiegoś czasu patrzył na te wizyty z mniejszym entuzjazmem. Joanna próbowała go przekonać, ale Kacper nagle wyznał, iż Lila, nowa partnerka Jacka, go obraża.
Kacper kobieta usiadła ostrożnie obok niego. Powiedz mi, proszę, co się stało?
Milczał. Potem uniósł lekko głowę i spojrzał na nią spod powiek. Nie wyglądał już na pięciolatka. W jego oczach czaiło się zmęczenie i smutek, jakby należały do dorosłego, którego nikt nie słucha.
Tylko się bawiłem Ona się wściekła, iż zabawka była głośna. Ten robot. Pamiętasz? Zabrała go i powiedziała, iż oni będą mieli swoje dziecko, a tata o mnie zapomni. Że jestem niepotrzebny. I iż jeżeli komuś powiem głośno westchnął nikt mi nie uwierzy. Bo ciocia Lila powie, iż kłamię. A ona jest dorosła. Więc uwierzą jej.
Mówił powoli, urywanym głosem, niemal płacząc. W sercu Joanny zawrzała mieszanka złości, strachu i winy, iż dopuściła do takiej sytuacji. W gardle ścisnęła ją ciężka trwoga. Kacper odwrócił się i zaczął drapać paznokciem prześcieradło. Joanna wyciągnęła do niego dłoń.
Wierzę ci. Wiesz dlaczego? Bo ty nigdy nie kłamiesz. No, chyba iż chodzi o kryjówki ze słodyczami.
Parsknął, ale się nie uśmiechnął.
Tata wybrał ją zamiast mnie
Tata po prostu nie zna całej prawdy odparła Joanna, starając się brzmieć stanowczo. Ale zrozumie. Na pewno.
Gdy Joanna ułożyła Kacpra do snu, postanowiła napić się herbaty. W ciszy nocy przypomniała sobie, jak poznała Lilę. jeżeli w ogóle można to nazwać poznaniem.
Mniej więcej rok temu dostała wiadomość od anonimowego profilu: *Dzień dobry! Nie przedstawię się, ale chcę dla pani dobrze. jeżeli interesuje panią, gdzie spędza wieczory mąż, zapraszam w poniedziałek o 19:00 do restauracji na ul. Mickiewicza 8. Stolik przy oknie.*
Wtedy Joanna jeszcze zastanawiała się, kto kryje się za maską życzliwej duszy. Teraz już wiedziała: to była Lila. Życzliwa dusza o zapachu zgnilizny.
Tamtego wieczoru zobaczyła wszystko. Jacek, naprzeciwko Lili. Ich dłonie na stole. Splecione palce. Pocałunek w policzek. Potem mruknął coś o spotkaniu biznesowym, o koleżance, w końcu iż to nic poważnego. Ale Joanna nie zamierzała wybaczać zdrady.
Rozstali się. Ale Kacper został. Tak jak Lila, która niedługo później została żoną Jacka.
Jej wizerunek był nienaganny: uprzejma, słodka aż do mdłości, świetna z dziećmi. Wszystko w jednym. choćby dawała Kacprowi prezenty na święta. Puzzle, zestawy z dinozaurami, raz wielką pluszową żabę.
Ale te podarunki nie były dla dziecka, tylko dla Jacka. Lila nie walczyła o miłość chłopca, tylko o uwagę mężczyzny. Jej dobroć była narzędziem, uśmiech przynętą. A teraz, gdy jej cierpliwość się skończyła i na horyzoncie pojawiła się perspektywa własnego dziecka, Lila zmieniła ton.
Popełniła jeden błąd: Joanna mogła zrezygnować z mężczyzny. Ale nie z uczuć syna.
Na lodówce wisiała lista zadań, ale Joannie nie przeszkadzało, iż dziś dopisze jeszcze jedno. Bardzo ważne. Musiała porozmawiać z Jackiem.
Długo wpatrywała się w ekran telefonu, zanim nacisnęła zieloną słuchawkę. Dźwięk wydawał się dłuższy niż zwykle. Gdy były mąż odezwał się, w jego głosie było rozdrażnienie. Było późno.
Coś pilnego?
Pilne. Musimy porozmawiać. O Kacprze.
Od razu się spiął. Czuła to choćby przez telefon.
Co z nim? Jest chory?
Nie. Nie chce już do ciebie przychodzić. Powiedział, iż Lila mówi mu brzydkie rzeczy. Że go nie kochasz. Że będziesz miał inne dziecko i o nim zapomnisz.
Na drugim końcu zapadła cisza. Potem Jacek odezwał się ostro, z irytacją, jakby to on był teraz oskarżony o to podłe zachowanie.
Joanna, nie przesadzaj! Naprawdę uwierzysz w te kłamstwa? Znowu zaczynasz. Znowu próbujesz wtrącać się w moje życie i w relację z Lilą przez dziecko!
Nie zaczynam. Jestem jego matką. I go słucham. Ty, jak widać, nie. Głos Joanny był teraz twardy. Bał się ci powiedzieć. I, jak widać, miał rację.
Po prostu go wykorzystujesz! wybuchnął. Chcesz, żeby nie przychodził do nas. Żebym czuł się winny i biegał za tobą. Jesteś niemożliwa, Joanna. Po prostu niemożliwa.
Nie odpowiedziała od razu, bojąc się, iż rozmowa przerodzi się w kłótnię. Trudno było powstrzymać złość. W skroniach czuła pulsowanie.
Oto Jacek. Nie najgorszy ojciec, ale wciąż z nawykami nastolatka: wszyscy są przeciwko niemu. Mógł być czuły wobec syna, tak. Ale gdy chodziło o Lilę, jego umysł
Kacper wyciągnął rękę po pluszowego misia z półki, a Joanna i Jacek, po raz pierwszy od dawna, wymienili porozumiewawcze spojrzenie, wiedząc, iż w końcu miłość do niego zawsze ich połączy.
**Dzisiejsza lekcja:** Czasem najtrudniej zaufać własnemu dziecku, gdy inni dorośli próbują nas przekonać, iż się mylimy. Ale prawda dziecka jest jak mały płomień choćby jeżeli go zdmuchną, zostaje żar. I to on w końcu rozpali ogień.















