Gdy dzieci usnęły, napiłam się wina. Po chwili łazienka była we krwi, a ja tylko stałam

mamotoja.pl 3 dni temu
Zdjęcie: Ta historia to przestroga: nigdy nie pij przy dziecku. fot. AdobeStock/morrowlight


To był spokojny sobotni wieczór. Mąż z naszym dziewięcioletnim synem pojechali na działkę – mieli „męski weekend”. Ja zostałam w domu z naszą trzyletnią córeczką. Po całym dniu pełnym zabaw, spaceru, bajek i kolacji, Mała w końcu zasnęła.

Byłam padnięta. Marzyłam tylko o tym, żeby na chwilę usiąść w ciszy. Włączyłam serial, nalałam sobie kieliszek wina. Tylko jeden. Nie więcej, bo przecież jestem z dzieckiem sama. Chciałam się po prostu zrelaksować, pobyć trochę sobą, a nie tylko mamą.

Nie zdążyłam choćby skończyć odcinka.

Huk. Krzyk. Krew

Nagle usłyszałam potworny huk, potem pisk. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam w stronę łazienki. Drzwi były uchylone, światło zapalone. Na podłodze – moja córeczka. W szoku, cała we łzach, z kącika ust sączy się czerwona stróżka krwi.

Próbowała sama umyć rączki. Nie wiem, co ją naszło o tej godzinie... Nie wiem, czemu nic nie słyszałam. Mała weszła na taki plastikowy stopień z Ikei, który zawsze tam stoi. Ale była zaspana, pewnie zakręciło się jej w głowie, straciła równowagę. Spadła. Uderzyła buzią o kafelki. Warga rozcięta, w ustach pełno krwi, płacz i strach. Mój też.

Wzięłam ją na ręce, przytuliłam, otarłam krew. Zimny okład, ręcznik, próbuję ją uspokoić, ale nie przestaje krzyczeć. Ja też mam ochotę krzyczeć. Na siebie. Patrzę na jej twarzyczkę, ocieram ręcznikiem. Trzeba będzie szyć.

I nagle… dociera do mnie: nie mogę jej zawieźć do szpitala. Piłam.

To nie był relaks. To moja największa rodzicielska porażka

W głowie kotłują się myśli. Co teraz? Czy rana jest poważna? Czy wystarczy opatrzyć w domu, czy może jednak trzeba zszyć? Nie wsiądę przecież za kółko. Mała płacze, a ja zaczynam drżeć. Moje własne łzy sprawiają, iż znów odzyskuję kontrolę. Biorę telefon, wzywam taksówkę.

W samochodzie daję znać mężowi, co się dzieje. Pyta, czy przyjechać z działki, a ja mówię, by został z synem.

Tego wieczoru nie zapomnę

Piszę to wszystko, bo chcę, żeby inne mamy i ojcowie zrozumieli jedno. choćby ten jeden kieliszek może sprawić, iż znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia. Że nie będziemy w stanie pomóc własnemu dziecku, choć bardzo chcemy. I choćby jeżeli wszystko skończy się dobrze – w sercu zostanie strach, wyrzuty sumienia i pytanie: co, jeżeli następnym razem będzie gorzej?

Nie piję już wieczorami, gdy jestem sama z dziećmi. choćby gdy usną. choćby gdy dzień był ciężki. Zamiast wina – herbata. Zamiast serialu – cisza. Bo wiem, iż każda sekunda może być tą, w której trzeba działać. A ja chcę być gotowa.

Nie chcę już nigdy więcej tylko stać i patrzeć.

Zobacz także: „Zostałam w związku tylko dla dziecka”. 7 czerwonych lampek, iż robisz to samo

Idź do oryginalnego materiału