"Nic się nie dzieje/Nic się nie stało" i "Przestań/Uspokój się" – zdarza ci się powiedzieć tak dziecku, kiedy jest zdenerwowane, coś je stresuje albo smuci? To tylko dwa przykłady, ale podobnych zdań, które w teorii mają pomóc dziecku poradzić sobie z trudną sytuacją, a w praktyce nie robią nic, jest więcej:
"Nie masz się czym przejmować",
"Nie płacz, wszystko będzie dobrze",
"I co się tak denerwujesz?",
"Nie ma czego się bać",
"Nie ma powodu do złości/płaczu".
I tak dalej, i tak dalej – sama dobrze wiesz, co mówisz dziecku, kiedy próbujesz je uspokoić. Problem w tym, jak wyjaśnia prof. Sam Wass, iż wszystkie te komunikaty łączy jedno: bagatelizują to, co odczuwa dziecko w danym momencie. Ono samo tak naprawdę nie wie, co się z nim dzieje, nie umie nazwać stanu, w jakim się znalazło. To rolą rodzica jest nazwanie tych emocji, a nie ich tłamszenie.
– Dzieci nie są świadome tego, co czują, nie umieją tego opisać, bo same tego nie wiedzą. Dopiero gdy ty powiesz im, co takiego odczuwają, zaczną to uczucie rozpoznawać – mówi prof. Wass dla "Mirror Online".
Bądź jak komentator sportowy
Tu pojawia się sposób "na komentatora piłkarskiego", o którym mówi psycholog. Nie musisz być fanką piłki nożnej (ani jakiejkolwiek innej dyscypliny sportowej), aby wiedzieć, na czym polega praca komentatora. Zostając przy piłce nożnej: omawia on wszystko to, co dzieje się na boisku, opisuje zagrania piłkarzy, ich interakcje między sobą, kolejne podania piłki.
Gdy dziecko się złości, spróbuj opisać to, co odczuwa – dokładnie tak jak komentator opisuje to, co dzieje się na boisku. To pierwszy krok do tego, by dziecko się uspokoiło: pokazanie mu, iż je rozumiesz. Wystarczą proste komunikaty: "Widzę, iż się denerwujesz", "Widzę, iż jest ci przykro", "Wiem, iż jesteś zły".
– Dostosuj się do stanu, w którym jest twoje dziecko i do tego, co mówi. Komentuj to, niemal jak komentator piłkarski. jeżeli dziecko powtarza, iż chce ciastko, powiedz: "Jaś chce ciastko" (prof. Wass użył anglojęzycznego imienia Freddie oraz słowa custard – przyp. red), żeby upewnić się, iż dziecko czuje się zrozumiane. Pewność, iż je rozumiesz, pomoże mu się uspokoić i przenieść uwagę na coś innego – wyjaśnia psycholog.
Ten sposób kojenia emocji dziecka można również nazwać metodą echa, czyli powtarzania tego, co mówi zdenerwowane dziecko.
Nie możemy wymagać od dzieci, by kontrolowały swoje emocje i reakcje, bo one zwyczajnie tego nie potrafią – ich mózgi nie są jeszcze w pełni rozwinięte. Kierowanie w ich stronę "pustych" komunikatów w stylu: "No już, nic się nie stało, nie ma co płakać" nie ma więc sensu.